Takiej beatyfikacji Rzym nie widział

„Oto nadszedł oczekiwany dzień. Przyszedł szybko, ponieważ tak podobało się Bogu. Jan Paweł II jest błogosławiony” – mówił Benedykt XVI w homilii podczas beatyfikacji swego poprzednika Jana Pawła II. Na Placu św. Piotra i w wielu okolicznych ulicach rozległy się brawa. A Jan Paweł II tylko uśmiechał się z beatyfikacyjnego obrazu w głównej loggi Bazyliki.

Jesteś w niebie, kochamy Ciebie

W sobotę, 30 kwietnia, Plac św. Piotra należał do Polaków. Z okna obserwujemy, jak od samego rana via Porta Angelica, prowadzącą do Watykanu od stacji metra Ottaviano, ciągną jedna za drugą polskie grupy. Wszystkie „uzbrojone” w biało-czerwone flagi. Pielgrzymów nie odstrasza nawet deszcz, który po słonecznym tygodniu, zaczął padać właśnie dziś. Jutro zaświeci słońce – przekonuje swoją grupę jakaś siostra zakonna. Ojciec Święty rozpędzi chmury. Może ma rację, myślę, bo właśnie przypomniały mi się słowa Rity Megliorin, pielęgniarki, która od stycznia 2005 r. opiekowała się papieżem. Podczas spotkania z dziennikarzami na uniwersytecie Santa Croce przejmująco opowiadała o tym, jak służyła ciężko choremu Ojcu Świętemu w klinice Gemelii na początku 2005 r. Wspominała, że dni, które spędziła z Janem Pawłem II najczęściej były pełne słońca. Mówiła mu o chorych, którzy leczyli się w tym samym szpitalu, a on się za nich modlił.- Nigdy nie myślał o sobie, nawet w chorobie, nawet gdy już bardzo cierpiał – mówiła. Doskonale pamięta dzień śmierci Ojca Świętego. - 2 kwietnia zawołano mnie do Watykanu – opowiadała. - Weszłam do pokoju i jak zwykle  powiedziałam: „Dzień dobry Ojcze Święty, dziś jest słoneczna pogoda”. Papież spojrzał, ale nie miał już siły pogłaskać mnie po głowie. Wzięłam więc jego rękę i położyłam na swojej głowie. Jestem pewna, że gdyby miał siłę, zrobiłby to sam. Pamiętam światło i figurę cierpiącego Chrystusa, na którą on patrzył. I śpiew młodzieży dochodzący z Placu św. Piotra. Może ten śpiew przeszkadza Ojcu Świętemu – powiedziałam do ks. Stanisława. Wtedy ks. Dziwisz podprowadził mnie do okna i powiedział: „Popatrz, to są wszystko jego dzieci, które chcą pożegnać się z ojcem”. I powiedział jeszcze, że żaden ojciec nie chce opuścić swoich dzieci.

Dziś wydaje się, że jak najszybciej chciałby do nas wrócić. A może tylko przypomnieć, że nigdy nas nie opuścił i zawsze błogosławi nam z domu Ojca… Na Bazylice wisi już beatyfikacyjny obraz. Na razie jeszcze zasłonięty. Targana przez wiatr zasłona co jakiś czas delikatnie się odchyla. Widać czerwoną pelerynę, niebieskie tło u góry. Można też dostrzec oblicze Jana Pawła II. Jakby trochę już się niecierpliwił.

Na telebimie umieszczonym na szczycie kolumnady Berniniego wyświetlany jest film o Janie Pawle II. To migawki z różnych papieskich spotkań z ludźmi. Jan Paweł II i jego styl przypominają się z cała ostrością.  Wkoło mnóstwo sprzedawców. Jedni proponują parasole – za jedyne 5 euro. U innych, za tę samą kwotę, można kupić specjalny papieski numer L`Osservatore Romano.

Zainteresowanie mediów wzbudzają młodzi z Lednicy 2000, śpiewający i tańczący przed zwyżką dla ekip telewizyjnych. Ich proporce z charakterystyczną lednicką rybą wyróżniają się na tle flag państwowych. „Nie ma lepszego od Jana Pawła II”, „Jesteś w niebie, kochamy Ciebie” – skandują i śpiewają lednickie hity.

Wieczór świadectw

Wieczorem w starożytnym Circo Massimo słuchamy wspomnień osób bliskich Janowi Pawłowi II. Każda z nich była bliska inaczej. Joaguin Navarro-Valls, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej za pontyfikatu Jana Pawła II, przez niego wybrany i mianowany, dbał o medialny wizerunek papieża Polaka. Siostrę Marie Simon-Pierre z nowym Błogosławionym łączy więź niezwykła. Jej uzdrowienie dzięki modlitwie do Jana Pawła II z choroby Parkinsona, która niszczyła także jego ciało, uznane zostało za cud wymagany do beatyfikacji. A kard. Stanisław Dziwisz był najbliższym współpracownikiem i przyjacielem Ojca Świętego, jego wieloletnim sekretarzem. Z pewnością znał go o wiele lepiej niż ktokolwiek inny.  Wszyscy żywo reagują, kiedy z telebimów przemawia Jan Paweł II. Jego słowa wciąż budzą emocje, inspirują, wciąż są ważne. Świadczą o tym transparenty z napisem: „Santo subito”, rozciągnięte na zboczu starożytnego teatru.  Gdy na telebimie pokazały się sceny z życia papieża i z jego pogrzebu, transparenty poszły w górę…

Jan i Jerzy przyjechali z Wuppertalu w Niemczech. Są Polakami. Wyglądają na twardych mężczyzn, ale kiedy siostra Marie Simone-Pierre opowiada o swojej chorobie i cudownym uzdrowieniu, w ich oczach dostrzegam łzy. - Byłem na pogrzebie sześć lat temu. Wtedy było smutno – mówi Jan, opanowując wzruszenie. - Nie, raczej refleksyjnie – poprawia go Jerzy. - Teraz jest inaczej. Musi być inaczej, bo  to beatyfikacja. Pięć lat modliłem się o to, dlatego jestem tu – tłumaczy. Właściwie nie musi tłumaczyć, doskonale go rozumiem. Nie byliśmy na pogrzebie, ale bardzo chcieliśmy być w Rzymie na beatyfikacji naszego papieża. Mocno ściskają w dłoniach różańce w czasie odmawiania tajemnic światła, wprowadzonych do tej starej modlitwy właśnie przez Jana Pawła II. Modlimy się za młodych, za rodziny, za dzieło ewangelizacji, o nadzieję i pokój dla ludzi na całym świecie i za Kościół. Dzięki łączności satelitarnej w modlitwie uczestniczą ludzie zebrani w sanktuariach w: Krakowie Łagiewnikach, Kawekamo w Tanzanii, Matki Bożej z Libanu w Harissie, Guadelupe w Meksyku i w portugalskiej Fatimie.

A potem modlitwa trwała jeszcze w otwartych tej nocy ośmiu rzymskich kościołach…

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama