Przyjmujmy i przekazujmy nadmiar miłosierdzia!

Rozważania wygłoszone przez papieża Franciszka do kapłanów: w Bazylice św. Jana na Lateranie (pierwsze), w Bazylice Santa Maria Maggiore (drugie), w Bazylice Św. Pawła za Murami (trzecie).

Znak i narzędzie spotkania. Tym jesteśmy. Skuteczną zachętą do spotkania. Znak oznacza, że powinniśmy przyciągnąć, jak wtedy, gdy ktoś czyni znaki, aby zwrócić uwagę. Znak musi być spójny i jasny, ale przede wszystkim zrozumiały. Są bowiem znaki, które są jasne tylko dla specjalistów. Znakiem i narzędziem. Życie narzędzia rozgrywa się w jego skuteczności, w byciu dostępnym i wpływaniu na rzeczywistość w sposób precyzyjny, stosowny. Jesteśmy narzędziem, jeśli ludzie naprawdę spotykają się z Bogiem miłosiernym. Naszym zadaniem jest sprawienie, aby się spotkali, aby odnaleźli się twarzą w twarz. Co zrobią potem, to już ich sprawa. Jest syn marnotrawny w chlewie i ojciec, który co wieczór wychodzi na taras, by zobaczyć, czy przybywa. Jest zagubiona owca i pasterz, który poszedł, aby jej szukać. Jest człowiek zraniony, porzucony na poboczu i Samarytanin, który ma dobre serce. Jaką jest zatem nasza posługa? Być znakiem i narzędziem, aby oni się spotkali. Musimy mieć jasną świadomość, że nie jesteśmy ani ojcem, ani pasterzem, ani Samarytaninem. Jesteśmy raczej u boku tych trzech, jako grzesznicy. Nasza posługa musi być znakiem i narzędziem tego spotkania. Dlatego stajemy w kontekście tajemnicy Ducha Świętego, który tworzy Kościół, Tym, który sprawia jedność, Tym, który za każdym razem ożywia spotkanie.

Inną właściwością znaku i narzędzia jest – by powiedzieć to w sposób trudny – jest to, że nie odnosi się do siebie samego. Nikt nie zatrzymuje się przed znakiem, kiedy już sprawę zrozumiał; nikt nie zatrzymuje się, by spojrzeć na śrubokręt lub młotek, ale patrzy na obraz, który został dobrze przytwierdzony. Jesteśmy sługami bezużytecznymi. Zatem narzędziami i znakami, które były bardzo przydatne dla dwóch innych, którzy się jednoczą w uścisku, jak ojciec z synem.

Trzecią cechą znaku i narzędzia jest ich dyspozycyjność. Chodzi o to, aby narzędzie było gotowe do użycia, aby znak był widzialny. Istotą znaku i narzędzia jest bycie pośrednikiem. Być może tu leży klucz naszej misji w tym spotkaniu Bożego miłosierdzia z człowiekiem. Zapewne jaśniejsze jest używanie terminu negatywnego. Święty Ignacy mówił o tym, by „nie być przeszkodą”. Dobry pośrednik to osoba, która ułatwia sprawy, a nie stawia przeszkody. W mojej ojczyźnie był wspaniały spowiednik, ks. Cullen, który siadał w konfesjonale i robił dwie rzeczy: naprawiał skórzane piłki dla chłopców grających w piłkę nożną, a druga – czytał wielki słownik chiński. Był tak długo w Chinach, że chciał zachować język chiński. Mówił, że kiedy ludzie widzieli, iż robił rzeczy tak niepotrzebne, jak naprawianie starych piłek i tak odległe, jak czytanie słownika chińskiego, myśleli: „Mogę podejść i porozmawiać trochę z tym księdzem, bo widać, że nie ma nic do roboty”. Był dostępny dla tego, co najistotniejsze. Miał wyznaczone godziny w konfesjonale, ale w nim był. Unikał przeszkód, by nie sprawiać wrażenia osoby bardzo zajętej. I na tym polega problem. Ludzie nie przychodzą, gdy widzą, że duszpasterz jest bardzo zajęty, zawsze zapracowany.

Każdy z nas znał dobrych spowiedników. Musimy uczyć się od naszych dobrych spowiedników, od tych, do których ludzie przychodzą, tych, którzy ich nie straszą i potrafią mówić, aby druga osoba opowiedziała, co się jej stało, jak Jezus z Nikodemem. Ważne jest zrozumienie języka gestów: nie pytać o to co jest oczywiste dla gestów. Jeśli ktoś przychodzi do konfesjonału to dlatego, że jest skruszony, już mamy do czynienia ze skruchą. A jeśli przychodzi, to dlatego, że chce się zmienić. Albo chociaż chce pragnąć, jeśli sytuacja wydaje mu się niemożliwa, by ją zmienić (ad impossibilia nemo tenetur, jak mówi maksyma, nikt nie jest zobowiązany, by czynić to, co niemożliwe). Język gestów. Czytałem życiorys jednego z niedawno ogłoszonych świętych czasów współczesnych, że biedak cierpiał na wojnie. Był żołnierz, który miał zostać rozstrzelany, a on poszedł go wyspowiadać. Było widać, że ten człowiek był trochę libertynem, często bawił się z kobietami ... „Czy tego żałujesz?”- „Nie, to było tak piękne, ojcze”. A ten święty nie wiedział, jak z tego wybrnąć. Był na miejscu pluton, który miał go rozstrzelać, a zatem powiedział mu: „powiedz, a może chociaż żałujesz, że nie jesteś skruszony?- „Tak, tego żałuję”. A zatem w porządku. Spowiednik zawsze szuka drogi, a język gestów jest językiem możliwości, aby dotrzeć do celu.
 

«« | « | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg