Przyjmujmy i przekazujmy nadmiar miłosierdzia!

Rozważania wygłoszone przez papieża Franciszka do kapłanów: w Bazylice św. Jana na Lateranie (pierwsze), w Bazylice Santa Maria Maggiore (drugie), w Bazylice Św. Pawła za Murami (trzecie).

Prosiliśmy o łaskę bycia znakiem i narzędziem. Teraz chodzi o „działanie”, a nie tylko o gesty, podejmowanie dzieł, instytucjonalizację, tworzenie kultury miłosierdzia. Biorąc się do pracy, natychmiast czujemy, że to Duch Święty pobudza i prowadzi te dzieła. Czyni to za pomocą znaków i narzędzi, jakich chce, nawet gdyby czasami nie były one same w sobie najbardziej odpowiednie. Co więcej, wydaje się, że aby dokonywać dzieł miłosierdzia, Duch wybiera raczej narzędzia najuboższe, najskromniejsze i nieznaczące, które same najbardziej potrzebują tego pierwszego promienia Bożego miłosierdzia. Tym są ci, którzy najlepiej dają się ukształtować i przygotować, by dokonać posługi prawdziwie skutecznej i wartościowej. Radość z poczucia się „sługami nieużytecznymi”, których Pan błogosławi owocnością swej łaski, i których On sam osobiście sadza do swego stołu i którym ofiarowuje Eucharystię, jest potwierdzeniem, że pracujemy w Jego dziełach miłosierdzia.

Nasz wierny lud lubi gromadzić się wokół dzieł miłosierdzia. Zarówno na celebracjach – pokutnych i świątecznych – jak i w działaniu solidarnym i formacyjnym. Nasz lud chętnie gromadzi się i daje się prowadzić w sposób, który nie wszyscy uznają i doceniają mimo, że zawodzi wiele innych planów duszpasterskich skoncentrowanych na dynamikach bardziej abstrakcyjnych. Masowa obecność naszych wiernych w sanktuariach i na pielgrzymkach, obecność anonimowa z powodu zbyt wielu twarzy oraz pragnienia, by być widzianymi tylko przez Tego i Tę, którzy patrzą na niego z miłosierdziem, a także ze względu na liczną współpracę, wspierającą swym zaangażowaniem wiele dzieł solidarnościowych, powinna być z naszej strony motywem uwagi, docenienia i promocji. Byłem zaskoczony, jak tutaj we Włoszech te organizacje są tak mocne i gromadzą tak bardzo ludzi,

Jako kapłani prosimy Dobrego Pasterza o dwie łaski: byśmy dali się prowadzić zmysłem wiary naszego wiernego ludu, a także jego „zmysłem biedaka”. Obydwa „zmysły” związane są z „sensus Christi”, z miłością i wiarą, jaką nasz lud żywi dla Jezusa.

Kończymy odmawiając Anima Christi, [Duszo Chrystusowa], piękną modlitwę, by prosić o miłosierdzie Pana, którzy przyszedł w ciele, by okazać nam miłosierdzie przez swoje Ciało i Duszę. Prosimy Go, by okazał nam miłosierdzie wraz ze swym ludem: Jego duszę prosimy „uświęć nas”, Jego Ciało błagamy „zbaw nas”, Jego Krew upraszamy „napój nas”, odejmij nam wszelkie inne pragnienie, które nie pochodziłoby od Ciebie, wodę z Jego boku prosimy „obmyj nas”, Jego mękę błagamy „pokrzep nas”; pociesz swój lud ukrzyżowany Panie: upraszamy Ciebie, w Twoich ranach „ukryj nas”… Nie pozwól Panie, aby Twój lud oddalił się od Ciebie. Niech nic i nikt nie odłączy nas od Twego miłosierdzia, broniącego nas od sideł wroga złośliwego. Tak będziemy mogli opiewać miłosierdzie Pana wraz ze wszystkimi Twoimi świętymi, kiedy każesz nam przyjść do siebie.

[Modlitwa „Duszo Chrystusowa]

Czasami słyszałem komentarze księży mówiących: „Ale ten papież nazbyt nam ubliża, wyrzuca nam”. To prawda jest trochę napomnień, wyrzutów. Ale muszę powiedzieć, że jestem zbudowany przez tak wielu kapłanów, wielu dobrych kapłanów! Przez tych, których znałem, którzy w czasach, gdy nie było sekretarki telefonicznej zasypiali z telefonem na nocnym stoliku, i nikt nie umierał bez sakramentów. Dzwoniono o każdej porze, a oni wstawali i szli. Wspaniali kapłani! Dziękuję Bogu za tę łaskę. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale można powiedzieć, że istnieje wielu dobrych, świętych kapłanów, którzy pracują w milczeniu i ukryciu. Czasami jest jakiś skandal, ale wiemy, że więcej hałasu czyni spadające drzewo niż rosnący las.

A wczoraj otrzymałem list, zostawiłem go tam, z listami osobistymi. Otworzyłem go, zanim tu przyszedłem i myślę, że Pan podsunął mi tę myśl. Napisał go jeden z włoskich proboszczów, proboszcz na trzech wsiach. Myślę, że dobrze nam zrobi usłyszenie tego świadectwa naszego brata.
Został napisany 29 maja, kilka dni temu.

„Przepraszam, że niepokoję. Korzystam z okazji, że jeden z zaprzyjaźnionych księży udał się do Rzymu z okazji Jubileuszu Kapłanów, aby przekazać, bez żadnych pretensji od zwykłego proboszcza trzech małych parafii w górach, wolałbym nazwać siebie „pastuszkiem” – kilka myśli dotyczących mojej prostej posługi duszpasterskiej, spowodowanych – dziękuję Tobie Ojcze Święty serdecznie, za pewne rzeczy przez Ciebie wypowiedziane, a które codziennie wzywają mnie do nawrócenia. Zdaję sobie sprawę, że nie piszę nic nowego. Z pewnością Wasza Świątobliwość już słyszał o tych sprawach. Odczuwam też potrzebę, by stać się ich rzecznikiem. Uderzyło mnie i porusza mnie ta zachęta, którą wiele razy skierowałeś do nas kapłanów, abyśmy mieli zapach owiec. Jestem w górach i dobrze wiem, co to oznacza. Stajemy się księżmi, by czuć ten zapach, który jest ponadto prawdziwym zapachem owczarni. Byłoby doprawdy pięknie, gdyby codzienny kontakt i stałe odwiedziny naszej owczarni, będące prawdziwym motywem naszego powołania, nie były zastępowane zadaniami administracyjnymi i biurokratycznymi parafii, przedszkola i innymi. Mam szczęście, że mam dobrych i wartościowych ludzi świeckich, którzy śledzą te sprawy od wewnątrz. Ale zawsze jest owo zadanie prawne proboszcza, jako jedynego i wyłącznego przedstawiciela prawnego. Z tego względu musi on w końcu biegać wszędzie, spychając czasem odwiedziny chorych, rodzin, jako ostatnią rzecz, wykonaną raczej szybko i po części. Mówię to o sobie, czasami jest to naprawdę frustrujące, gdy widzę jak w moim kapłańskim życiu jest wiele bieganiny na rzecz aparatu biurokratycznego i administracyjnego,, tę małą trzódkę, jaka została mi powierzona, jakby pozostawiającą ją samą sobie. Uwierz mi, Ojcze Święty, to jest smutne, i wiele razy mam ochotę zapłakać z powodu tego braku. Ktoś stara się zorganizować, ale w końcu to tylko wir codziennych rzeczy. Podobnie również inny aspekt, o którym także przypomniałeś: brak ojcostwa. Powiada się, że dzisiejsze społeczeństwo pozbawione jest ojców i matek. Wydaje mi się, że trzeba też stwierdzić, że czasami i my rezygnujemy z tego ojcostwa duchowego, sprowadzając siebie brutalnie do biurokratów sacrum, ze smutną konsekwencją wówczas poczucia się porzuconymi samym sobie. Jest to trudne ojcostwo, które następnie wpływa nieuchronnie na naszych przełożonych, także ogarniętych zrozumiałymi zadaniami i problemami. Grozi im wówczas przeżywanie wobec nas relacji formalnej, związanej z zarządzaniem wspólnotą, bardziej niż z naszym życiem ludzi, wierzących i kapłanów. Wszystko to - i kończę - nie odbiera jednak radości i pasji bycia kapłanem dla ludzi i z ludźmi. Jeśli czasami, jako pasterz nie mam zapachu owiec, to za każdym razem jestem wzruszony moją owczarnią, która nie straciła zapachu pasterza. Jakże to piękne, Ojcze Święty, kiedy zdajemy sobie sprawę, że owce nie zostawiają nas samych, mają termometr naszego bycia tam, dla nich, a jeśli przez przypadek pasterz schodzi z drogi i się gubi, oni go pochwycą i trzymają za rękę. Nigdy nie przestanę dziękować Panu, bo zawsze nas zbawia przez swoją owczarnię, tę owczarnię, która została nam powierzona, tych ludzi prostych, dobrych, skromnych i pogodnych, owczarnię, która jest prawdziwą łaską pasterza. W sposób poufny wysłałem te proste rozważania, bo jesteś blisko stada, bo potrafisz zrozumieć i możesz nadal nam pomagać i wspierać nas. Modlę się za Waszą Świątobliwość i dziękuję, jak również za to „wytarganie po uszach”, które jest konieczne dla mojej drogi. Pobłogosław mnie Papieżu Franciszku i módl się za mnie i za moje parafie”. Podpis i na końcu ten gest właściwy duszpasterzom: „Przekazuję małą darowiznę. Módl się za moje wspólnoty, w szczególności za niektórych poważnie chorych i za niektóre rodziny w trudnej sytuacji ekonomicznej i nie tylko. Dziękuję!”.

To jest nasz brat. Jest wielu takich, bardzo wielu! Także na pewno tutaj. Wielu. To pokazuje nam drogę. I idźmy do przodu! Nie zatraćmy modlitwy. Módlcie się, jak możecie, a jeśli zaśniecie przed Tabernakulum, to będzie bardzo dobrze. Ale módlcie się. Nie zatraćcie tego. Nie zatraćcie otwarcia się spojrzenie Matki Bożej i postrzegania Jej jako matki. Nie zatraćcie gorliwości, starając się czynić…

Nie zatraćcie bliskości i dostępności dla ludzi, a także, pozwólcie że to powiem, nie zatraćcie poczucia humoru. I idźmy do przodu!

«« | « | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg