Przyjmujmy i przekazujmy nadmiar miłosierdzia!

Rozważania wygłoszone przez papieża Franciszka do kapłanów: w Bazylice św. Jana na Lateranie (pierwsze), w Bazylice Santa Maria Maggiore (drugie), w Bazylice Św. Pawła za Murami (trzecie).

MARYJA JAKO NACZYNIE I ŹRÓDŁO MIŁOSIERDZIA

Wspinając się po drabinie świętych, w poszukiwaniu naczyń miłosierdzia, dochodzimy do Matki Bożej. Jest Ona naczyniem prostym i doskonałym, poprzez które należy otrzymywać i upowszechniać miłosierdzie. Jej dobrowolne „tak” wobec łaski jest przeciwieństwem obrazu grzechu, który doprowadził marnotrawnego syna donikąd. Nosi Ona w sobie pełnię takiego miłosierdzia, które jest zarówno bardzo Jej własne, bardzo właściwe naszej duszy i bardzo kościelne. Jak stwierdziła w Magnificat: wie, że Bóg spojrzał na Nią z dobrocią w Jej uniżeniu i potrafi dostrzec, jak miłosierdzie Boże dociera do wszystkich pokoleń. Potrafi Ona zobaczyć dzieła, jakie to miłosierdzie rozwija i czuje się „przyjęta” wraz z całym Izraelem przez to miłosierdzie. Strzeże Ona pamięci i obietnicy nieskończonego miłosierdzia Boga wobec swego ludu. Jej Magnificat wypływa z serca nieskazitelnego, dyskretnego, które postrzega dzieje każdego człowieka swoim macierzyńskim miłosierdziem.

W owej chwili spędzonej samotnie z Maryją, jaką mi podarował naród meksykański, ze spojrzeniem skierowanym ku Matce Bożej, Pannie z Guadalupe, i pozwalając, by na mnie spojrzała, prosiłem Ją za was, drodzy kapłani, abyście byli dobrymi księżmi. Mówiłem to wiele razy. A w przemówieniu do biskupów powiedziałem im, że długo myślałem o tajemnicy spojrzenia Maryi, o Jej czułości i słodkości, która daje nam odwagę, by pozwolić na ogarnięcie nas Bożym miłosierdziem. Chciałbym wam teraz przypomnieć, w jaki „sposób” Matka Boża patrzy zwłaszcza na swoich kapłanów, bo przez nas chce widzieć swój lud.

Maryja patrzy na nas w taki sposób, że człowiek czuje się ugoszczony w Jej łonie. Uczy Ona nas, że „jedyną siłą zdolną do zdobycia serc ludzi, jest czuła troska Boga. Tym, co zachwyca i przyciąga, tym, co podbija i zwycięża, tym, co otwiera i uwalnia z łańcuchów, nie jest siła narzędzi czy surowość prawa, lecz wszechmocna słabość miłości Bożej, która jest niepowstrzymaną siłą Jego łagodności i nieodwracalną obietnicą Jego miłosierdzia” (Przemówienie do biskupów Meksyku, 13 lutego 2016). To, czego wasz lud szuka w oczach Maryi, to „łono, do którego ludzie, zawsze będący sierotami i wydziedziczonymi, przybywają w poszukiwaniu bezpieczeństwa i ogniska domowego”. A jest to związane z Jej sposobami patrzenia: przestrzeń, jaką otwierają Jej oczy, to przestrzeń łona, a nie przestrzeń trybunału czy poradni „zawodowej”. Jeśli czasami zauważacie, że wasze spojrzenie stało się surowsze – z powodu pracy, zmęczenia… przytrafia się wszystkim - że podchodząc do ludzi, doświadczacie uciążliwości, albo nic nie doświadczacie, spójrzcie na Nią ponownie, spójrzcie na Nią oczyma najmniejszych waszego ludu, żebrzącymi o łono, a Ona oczyści spojrzenie z wszelkiej „zaćmy”, która nie pozwala zobaczyć Chrystusa w duszach, uleczy was z wszelkiej krótkowzroczności, która czyni ludzkie potrzeby uciążliwymi, a które są potrzebami wcielonego Pana, i od wszelkiej dalekowzroczności starczej, sprawiającej, że gubią się szczegóły, drobne przypisy, gdzie rozgrywają się ważne realia życia Kościoła i rodziny. Spojrzenie Maryi leczy.

Inny „sposób patrzenia Maryi” jest związany z tkaniną: Maryja obserwuje „tkając”, widząc w jaki sposób, mając na celu dobro, może połączyć, to wszystko, co wasi ludzie Jej przynoszą. Powiedziałem biskupom meksykańskim, że „na płaszczu duszy meksykańskiej Bóg utkał nićmi noszącymi metyskie rysy waszego ludu oblicze swego objawienia się w «Czarnej Panience»” (tamże). Pewien mistrz duchowy naucza, że to, co mówi się w szczególny sposób o Maryi, mówi się o Kościele w sposób powszechny i o każdej poszczególnej duszy (por. IZAAK, OPAT KLASZTORU STELLA, Kazanie 51: PL 194, 1863). Widząc, jak Bóg utkał oblicze i postać Matki Bożej z Guadalupe na płaszczu Juana Diego, możemy modlić się rozważając, jak uplótł naszą duszę i życie Kościoła. Mówią, że nie można zobaczyć, jak obraz jest „namalowany”. To tak, jakby był wydrukowany. Lubię myśleć, że cudem było nie tylko „wydrukowanie lub namalowanie obrazu pędzlem”, ale że „został stworzony na nowo cały płaszcz” przekształcony od stóp do głów, a każda nić – z tych, które kobiety od najmłodszych lat uczą się tkać, a dla najlepszej odzieży wykorzystują nici ze środka agawy (z której liści biorą się nici) – każda nić, która zajmowała swoje miejsce zostaje przemieniona, przybierając te odcienie, które jaśnieją w swoim ustalonym miejscu, a utkane razem z innymi nićmi, podobnie przekształconymi, ukazują oblicze Matki Bożej i całą Jej osobę oraz wszystko to, co Ją otacza. Miłosierdzie czyni to samo: nie „maluje nam” od zewnątrz oblicza ludzi dobrych, nie robi z nami photoshopu, ale nićmi naszych bied i naszych grzechów poprzetykanych miłością Ojca tka nas tak, że nasza dusza się odnawia, odzyskując swój prawdziwy obraz, to znaczy obraz Jezusa. Bądźcie zatem kapłanami „zdolnymi do naśladowania tej wolności Boga, wybierając to, co pokorne, aby uczynić widzialnym majestat Jego oblicza i aby naśladować tę boską cierpliwość w tkaniu delikatną nicią człowieczeństwa, którą spotkacie, tego nowego człowieka, na którego czeka wasz kraj. Nie dajcie się pochłonąć daremnymi próbami zmiany ludu, jak gdyby miłość Boża nie miała wystarczającej mocy, aby go zmienić” (Przemówienie do biskupów Meksyku, 13 lutego 2016).

Trzecim sposobem jest wrażliwość: Maryja obserwuje uważnie, cała się poświęca i angażuje się całkowicie wobec tego, kto przed Nią stoi, jak matka która wpatruje się całą sobą w synka, który coś jej opowiada. Także matki, kiedy dziecko jest bardzo małe, naśladują głos dzieciątka, aby wypowiedziało swoje słowa: stają się małe. „Jak uczy piękna tradycja guadalupeńska, «Morenita» strzeże spojrzeń tych, którzy Ją kontemplują, odzwierciedla twarze tych, którzy Ją spotykają. Trzeba się nauczyć, że jest coś niepowtarzalnego w każdej z tych osób, które na nas patrzą, szukając Boga. Naszym zadaniem jest to, abyśmy nie byli nieczuli na takie spojrzenia” (tamże). Ksiądz, kapłan, który staje się niewrażliwy na spojrzenia jest zamknięty w sobie. „Musimy strzec w sobie każdego z nich, zachowując ich w sercu, broniąc ich. Jedynie Kościół, chroniący oblicza ludzi, którzy pukają do jego drzwi, jest zdolny, by mówić im o Bogu” (tamże). Jeśli nie potrafisz strzec twarzy ludzi, którzy pukają do twoich drzwi, nie będziesz potrafił im mówić o Bogu. „Jeśli nie rozszyfrujemy ich cierpienia, jeśli nie uświadomimy sobie ich potrzeb, to nic nie możemy im zaoferować. Posiadane przez nas bogactwo przepływa tylko wtedy, gdy spotykamy niedostatek żebrzących, a to spotkanie odbywa się właśnie w naszych sercach pasterzy” (tamże). Biskupom powiedziałem, aby zwracali uwagę na was, ich kapłanów, by „nie pozostawiali was narażonych na samotność i opuszczenie, abyście nie padali łupem światowości, która pożera serce” (tamże). Świat patrzy na nas uważnie, ale po to, by nas „pożreć”, aby nas przemienić w konsumentów... Wszyscy potrzebujmy, by nas czujnie strzeżono, bezinteresownie. Powiedziałem biskupom: „Bądźcie czujni i nauczcie się czytać ich spojrzenia, aby się z nimi cieszyć, gdy się czują szczęśliwi, mogąc opowiedzieć, «co zdziałali i czego nauczali» (por. Mk 6, 30), a także aby się nie wycofywać, gdy czują się nieco upokorzeni i mogą jednie zapłakać, gdyż «zaparli się Pana» (por. Łk 22, 61-62) oraz aby wesprzeć ich, […]we wspólnocie z Chrystusem, gdy któryś z nich, opuszczony, odejdzie z Judaszem «w nocy» (por. J 13, 30). W takich sytuacjach niech nigdy zabraknie ojcostwa was, biskupów wobec waszych księży. Ożywiajcie wspólnotę między nimi, starajcie się, aby doskonalili swe dary, włączajcie ich w wielkie sprawy, gdyż serce apostoła nie zostało uczynione dla małych rzeczy” (tamże). 

«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg