publikacja 22.10.2025 11:55
Chrystus zmartwychwstały sprawia, że niemożliwe staje się możliwe, a gdy droga staje się trudna - radykalnie zmienia perspektywę, budząc nadzieję, która wypełnia pustkę smutku – powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. W swojej katechezie wskazał, że zmartwychwstanie Chrystusa może uleczyć współczesny smutek, który pozbawia ludzi sensu i radości życia.
Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry! Witajcie wszyscy!
Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest wydarzeniem, nad którym nigdy nie przestaje się kontemplować i medytować – im głębiej się w nie wnika, tym bardziej napełnia ono zdumieniem, pociąga, jakby światłem oślepiającym, a zarazem fascynującym. Była to eksplozja życia i radości, która odmieniła sens całej rzeczywistości – z negatywnego na pozytywny; a jednak nie dokonała się w sposób widowiskowy, tym bardziej nie gwałtowny, lecz łagodny, ukryty, można by rzec – pokorny.
Dzisiaj zastanowimy się nad tym, jak zmartwychwstanie Chrystusa może uleczyć jedną z chorób naszych czasów, a mianowicie smutek. Zaborczy i szerzący się smutek towarzyszy wielu osobom w ich codziennym życiu. Jest to uczucie niepewności, czasem głębokiej rozpaczy, które ogarnia wnętrze człowieka i zdaje się przeważać nad wszelkim porywem radości.
Smutek odbiera sens i wigor życiu, które staje się jakby podróżą bez kierunku i bez znaczenia. To tak aktualne doświadczenie odsyła nas do słynnego przekazu z Ewangelii Łukasza (24, 13-29) o dwóch uczniach z Emaus. Rozczarowani i zniechęceni opuszczają Jerozolimę, pozostawiając za sobą nadzieje pokładane w Jezusie, który został ukrzyżowany i pogrzebany. W pierwszych słowach epizod ten jawi się jako paradygmat ludzkiego smutku: nie ma już celu, w który pokładano tyle energii, zniszczenie tego, co zdawało się istotą swego życia. Nadzieja zanikła, a serce ogarnęła rozpacz. Wszystko zawaliło się w bardzo krótkim czasie, między piątkiem a sobotą, w dramatycznej sekwencji wydarzeń.
Paradoks jest naprawdę znamienny: ta smutna podróż porażki i powrotu do codzienności odbywa się tego samego dnia, w którym zwyciężyło światło, w dniu Paschy, która w pełni się dokonała. Obaj mężczyźni odwracają się plecami do Golgoty, do strasznego widoku krzyża, który wciąż pozostaje w ich oczach i sercach. Wszystko wydaje się stracone. Trzeba wrócić do poprzedniego życia, po kryjomu, mając nadzieję, że nikt ich nie rozpozna.
W pewnym momencie do dwóch uczniów dołącza wędrowiec, być może jeden z wielu pielgrzymów, którzy przybyli do Jerozolimy na Święto Paschy. Jest to zmartwychwstały Jezus – ale oni Go nie rozpoznają. Smutek przysłania ich wzrok, przekreśla obietnicę, którą Nauczyciel powtarzał wielokrotnie: że zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Nieznajomy podchodzi i wykazuje zainteresowanie tym, o czym rozmawiają. Tekst mówi, że obaj „zatrzymali się smutni” (Łk 24, 17). Użyty grecki przymiotnik opisuje całkowity smutek: na ich twarzach widać paraliż duszy.
Jezus słucha ich, pozwala im wyładować swoje rozczarowanie. Następnie z wielką szczerością gani ich za to, że są „nierozumni, że nieskore są ich serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy!” (por. w. 25), i opierając się na Piśmie Świętym wykłada, że Chrystus musiał cierpieć, umrzeć i zmartwychwstać. W sercach dwóch uczniów ponownie rozpala się ciepło nadziei, a więc, gdy zapada wieczór i docierają do celu, zapraszają tajemniczego towarzysza podróży, by pozostał z nimi.
Jezus przyjmuje zaproszenie i zasiada z nimi do stołu. Następnie bierze chleb, łamie go i podaje. W tym momencie dwaj uczniowie rozpoznają Go..., ale On natychmiast znika z ich oczu (wersety 30-31). Gest łamania chleba otwiera oczy serca, ponownie rozjaśnia wzrok przysłonięty rozpaczą. I wtedy wszystko staje się jasne: wspólna droga, czułe i mocne słowo, światło prawdy... Natychmiast na nowo rozpala się radość, energia znów przepływa przez zmęczone części ciała, pamięć na nowo staje się wdzięczna. I obaj pospiesznie wracają do Jerozolimy, aby opowiedzieć wszystko innym.
„Pan prawdziwie zmartwychwstał” (por. w. 34). W tym przysłówku – prawdziwie – nasza ludzka historia odnajduje swój pewną przystań. Nieprzypadkowo jest to powitanie, którym chrześcijanie pozdrawiają się w dniu Wielkanocy. Jezus nie zmartwychwstał w słowach, lecz w czynach, swoim ciałem, które zachowało znaki męki, odwieczną pieczęć Jego miłości do nas. Zwycięstwo życia nie jest pustym słowem, ale rzeczywistym faktem, konkretem.
Niech nieoczekiwana radość uczniów z Emaus będzie dla nas słodkim przypomnieniem, gdy droga staje się trudna. To Zmartwychwstały radykalnie zmienia perspektywę, budząc nadzieję, która wypełnia pustkę smutku. Na ścieżkach serca Zmartwychwstały idzie z nami i dla nas. Daje świadectwo o klęsce śmierci, potwierdza zwycięstwo życia, pomimo mroków Kalwarii. Historia ma jeszcze wiele powodów, by mieć nadzieję na dobro.
Uznanie Zmartwychwstania oznacza zmianę spojrzenia na świat: powrót do światła, aby rozpoznać Prawdę, która nas zbawiła i zbawia. Siostry i bracia, każdego dnia bądźmy czujni w zadziwieniu Paschą zmartwychwstałego Jezusa. Tylko On czyni możliwym to, co niemożliwe!
Tylko Chrystus może przemienić rozpacz w nadzieję, a śmierć w życie