Przyjmujmy i przekazujmy nadmiar miłosierdzia!

Rozważania wygłoszone przez papieża Franciszka do kapłanów: w Bazylice św. Jana na Lateranie (pierwsze), w Bazylice Santa Maria Maggiore (drugie), w Bazylice Św. Pawła za Murami (trzecie).

NADMIARY MIŁOSIERDZIA

Jedynym nadmiarem w obliczu nadmiernego miłosierdzia Boga jest nadmiar w jego przyjmowaniu i pragnieniu, aby przekazywać je innym. Ewangelia ukazuje nam wiele pięknych przykładów ludzi, którzy przekraczają siebie, aby zyskać miłosierdzie: paralityk, którego przyjaciele spuścili przez dach w miejsce, gdzie Pan głosił swoje słowo; trędowaty, który pozostawił swoich dziewięciu towarzyszy i wrócił wielbiąc i dziękując Bogu donośnym głosem i upadł na twarz do nóg Pana; ślepy Bartymeusz, któremu udaje się zatrzymać Jezusa swoim wołaniem; kobieta cierpiąca na krwotok, która w swojej nieśmiałości, dąży do osiągnięcia intymnej bliskości z Panem i która, jak mówi Ewangelia, gdy dotknęła płaszcza Pana dostrzegła, że wyszła od Niego jakaś siła - dynamis... To wszystko przykłady tego kontaktu, który rozpala ogień i wyzwala dynamikę, pozytywną moc miłosierdzia. Jest również grzesznica, której nadmierne wyrazy miłości do Pana, z obmyciem stóp łzami i osuszeniem ich własnymi włosami, są dla Pana znakiem, że otrzymała wiele miłosierdzia i dlatego wyraża to w ten sposób. Osoby najprostsze, grzesznicy, chorzy, opętani... są natychmiast podnoszone przez Pana, który sprawia, że przechodzą od wykluczenia do pełnego włączenia, od dystansu do uczty. Wyraża się to w tym, że miłosierdzie pozwala nam przejść „od dystansu do uczty”. Nie można tego zrozumieć inaczej jak tylko w kluczu nadziei, w kluczu apostolskim, w kluczu osoby, która została obdarzona miłosierdziem, aby sama z kolei obdarzała miłosierdziem.

Możemy zakończyć, modląc się słowami Magnificat miłosierdzia, Psalmem 50, króla Dawida, który recytujemy podczas jutrzni w każdy piątek. Jest to Magnificat „serca skruszonego i pokornego”, które w swoim grzechu ma wielkość wyznawania Boga wiernego, który jest większy niż grzech. Będąc w chwili, kiedy syn marnotrawny spodziewał się, że będzie potraktowany zimno, a zamiast tego Ojciec stawia go w centrum uczty, możemy sobie wyobrazić go, jak odmawia Psalm 50 i modlić się wraz z nim na dwa chóry. Słyszymy go mówiącego: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, w ogromie swego miłosierdzia zgładź nieprawość moją...”. A my mówimy: „Tak, uznaję nieprawość moją (także i ja), a grzech mój jest zawsze przede mną”. Zaś głos mówi: „Przeciwko Tobie (Ojcze) przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem”.

Modlimy się wychodząc z tego intymnego napięcia, które rozpala miłosierdzie, tego napięcia między wstydem, który mówi: „Odwróć swoje oblicze od moich grzechów i zmaż wszystkie moje przewinienia”; i tej ufności mówiącej: „Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty; obmyj mnie a nad śnieg wybieleję”. Ufność która staje się apostolską: „Przywróć mi radość Twojego zbawienia, i wzmocnij mnie duchem ofiarnym. Będę nieprawych nauczał dróg Twoich i wrócą do Ciebie grzesznicy”.

DRUGIE ROZWAŻANIE : REZERWUAR MIŁOSIERDZIA
Po modlitwie o „godności zawstydzonej” i „godnym wstydzie”, który jest owocem miłosierdzia, idźmy naprzód w tym rozważaniu o „rezerwuarze Miłosierdzia”. To proste. Mógłbym powiedzieć zdanie i sobie pójść, ponieważ jest tylko jeden rezerwuar Miłosierdzia. nasz grzech. To takie proste. Często jednak się zdarza, że nasz grzech jest jak sito, jak dziurawy dzbanek, z którego w krótkim czasie wypływa łaska: „Bo podwójne zło popełnił mój naród: opuścili Mnie, źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody” (Jer 2,13). Stąd trzeba, by Pan jasno powiedział Piotrowi, że „trzeba wybaczyć siedemdziesiąt siedem razy”. Bóg niestrudzenie przebacza, nawet wtedy, gdy widzi, że jego łasce nie udaje się zapuścić silnych korzeni w glebie naszego serca, gdy widzi, że droga jest trudna, pełna chwastów i skalista. To dlatego, że Bóg nie jest pelagianinem i dlatego niestrudzenie przebacza. Stale na nowo zasiewa swoje miłosierdzie i przebaczenie...siedemdziesiąt siedem razy.

SERCA STWORZONE NA NOWO

Możemy jednak pójść o krok dalej w tym miłosierdziu Boga, która jest zawsze „większa od naszej świadomości” grzechu. Pan nie tylko niestrudzenie nam przebacza, ale odnawia także bukłaki, w które przyjmujemy Jego przebaczenie. Używa nowych bukłaków dla nowego wina Jego miłosierdzia, aby nie było jak podarte ubranie, albo stare bukłaki. Tym nowym bukłakiem jest samo Jego miłosierdzie: Jego miłosierdzie, to doświadczane w nas samych i to, które wprowadzamy w życie, pomagając innym. Serce, które otrzymało miłosierdzie nie jest sercem połatanym, ale sercem nowym, stworzonym na nowo. To serce, o którym Dawid mówi: „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha” (Ps 50,12). To nowe, odrodzone serce, jest bardzo receptywne. 

Liturgia wyraża duszę Kościoła, kiedy każe nam odmawiać tę piękną modlitwę: „Boże, Ty w przedziwny sposób stworzyłeś człowieka i w jeszcze cudowniejszy sposób go odkupiłeś” (Wigilia Paschalna, modlitwa po pierwszym czytaniu). Zatem to drugie stworzenie jest jeszcze bardziej cudowne, niż pierwsze. Jest to serce, które wie, że zostało stworzone na nowo dzięki połączeniu swej nędzy z przebaczeniem Boga i dlatego „jest to serce, które otrzymało miłosierdzie i daje miłosierdzie”. Zatem doświadcza dobrodziejstw łaski wobec swego zranienia i wobec swojego grzechu, odczuwa, że miłosierdzie uspakaja jego winę, nawadnia miłością jego oschłość, rozpala na nowo jego nadzieję. Dlatego też kiedy równocześnie i z tą samą łaską przebacza tym, którzy mają wobec niego jakiś dług i współczuje tym, którzy są także grzesznikami, miłosierdzie to zakorzenia się w glebie żyznej, w której woda się nie zatraca, ale daje życie. Pełniąc miłosierdzie, które naprawia krzywdy innych, nikt nie jest lepszy, by pomóc w jego uleczeniu, niż ten, kto podtrzymuje żywe doświadczenie bycia przedmiotem miłosierdzia wobec tego samego zła. Strzeż się, pamiętaj o swojej historii, opowiedz sobie swoją historię a znajdziesz tam wiele miłosierdzia. Widzimy, że wśród tych, którzy działają na rzecz zwalczania uzależnień, zazwyczaj najlepiej rozumieją, pomagają i wymagają od innych właśnie ci, którzy sami zostali od nich ocaleni. A najlepszym spowiednikiem jest zwykle ten, kto się lepiej spowiada. Możemy postawić sobie postawić pytanie: jak się spowiadam? Niemal wszyscy wielcy święci byli wielkimi grzesznikami lub, jak św. Teresa od Dzieciątka Jezus, zdawali sobie sprawę, że jedynie dzięki łasce Bożej nimi nie byli.

Zatem prawdziwym naczyniem miłosierdzia jest samo miłosierdzie, które każdy otrzymał i które zrodziło jego serce na nowo, jest to „nowy bukłak”, o którym mówi Jezus (por. Łk 5,37), „oczyszczona studnia”.

Stajemy w ten sposób w obszarze tajemnicy Syna, Jezusa, będącego miłosierdziem Ojca, które stało się ciałem. Ostateczny obraz rezerwuaru miłosierdzia znajdujemy poprzez rany zmartwychwstałego Pana, obraz piętna grzechu naprawionego przez Boga, grzechu który nie jest całkowicie zmazany, ale też nie ropieje: jest to blizna, a nie ropiejąca rana. Rany Pana. Święty Bernardy ma dwie piękne kazania o ranach Pana. Tam, w ranach Pana znajdujemy miłosierdzie. Jest on odważny i mówi: Czy czujesz się zagubiony? Źle się czujesz? Wejdź tam, wejdź w trzewia Pana, a tam znajdziesz miłosierdzie. W tej „wrażliwości” właściwej bliznom, która przypomina nam o ranach bez większego bólu i leczeniu, nie zapominając o kruchości, tam ma swoją siedzibę Boże miłosierdzie: w naszych bliznach. Rany Pana, które wciąż pozostają Jezus zabrał ze sobą: piękne ciało, nie ma na nim siniaków, ale rany zechciał zabrać ze sobą. I nasze blizny. Wszystkim nam się przytrafia, że kiedy, idziemy na badania lekarskie i mam kilka blizn, lekarz pyta: „ a ten zabieg, był z jakiego powodu?”. Spójrzmy na blizny duszy: ten zabieg, którego dokonałeś Ty, z Twoim miłosierdziem, gdzie Ty uleczyłeś… We wrażliwości Chrystusa zmartwychwstałego, który zachowuje swoje rany, nie tylko na nogach i na rękach, ale i w swym sercu, które jest sercem zranionym, odnajdujemy właściwy sens grzechu i łaski. Kontemplując zranione serce Pana odzwierciedlamy się w Nim. Nasze serce i Jego serce upodabniają się do siebie, ponieważ obydwa są zranione i zmartwychwstałe. Ale wiemy, że Jego serce było czystą miłością i zostało zranione, bo On zgodził się być słabym. Natomiast nasze serce było jedynie raną, a zostało uzdrowione, bo zgodziło się, by było miłowane. W tej akceptacji kształtuje się rezerwuar miłosierdzia.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg