Przyjmujmy i przekazujmy nadmiar miłosierdzia!

Rozważania wygłoszone przez papieża Franciszka do kapłanów: w Bazylice św. Jana na Lateranie (pierwsze), w Bazylice Santa Maria Maggiore (drugie), w Bazylice Św. Pawła za Murami (trzecie).

Trzeba uczyć się od dobrych spowiedników, tych którzy są delikatni wobec grzeszników i którym wystarcza pół słowa, aby wszystko zrozumieć, jak Jezus wobec kobiety cierpiącej na krwotok, i właśnie wtedy wychodzi od nich moc przebaczenia. Byłem bardzo zbudowany przez jednego z kardynałów z Kurii, o którym a priori, myślałem, że jest bardzo surowy. Kiedy spowiadał jakiegoś penitenta, chcącego wyznać grzech, którego się wstydził wyznać i zaczynał od jednego czy drugiego słowa natychmiast pojmował o co chodzi i mówił: „Śmiało, zrozumiałem”. Powstrzymywał go, bo zrozumiał. To jest delikatność. Ale ci spowiednicy, którzy stawiają bez końca pytania … Czy potrzebujesz wielu pytań, aby udzielić przebaczenia czy też „kręcisz film”? Ten kardynał mnie bardzo podbudował. Integralność spowiedzi nie jest kwestią matematyczną. Czasami wstyd kryje się bardziej w obliczu liczb niż wobec samego grzechu. Ale do tego konieczne jest wzruszenie wobec sytuacji ludu, która jest czasem mieszaniną spraw, choroby, grzechu i uwarunkowań niemożliwych do pokonania, tak jak Jezus, który wzruszał się widząc ludzi, odczuwał to we wnętrznościach, w trzewiach i dlatego uzdrawiał, lecząc nawet wtedy, jeśli ktoś nie prosił we właściwy sposób, jak ów trędowaty, czy krążył wokół problemu, jak Samarytanka, która była jak czajka: piszczała z jednej strony, ale gniazdo miała z drugiej. Jezus był cierpliwy.

Trzeba uczyć się od spowiedników, którzy wiedzą, jak sprawić, aby penitent odczuwał napomnienie czyniąc mały krok naprzód, jak Jezus, który dawał wystarczającą pokutę i potrafił docenić tych, którzy wrócili podziękować, którzy mogli się jeszcze poprawić. Jezus kazał wziąć paralitykowi łoże, albo kazał się nieco prosić czy to przez niewidomych lub też Syrofenicjankę. Nie obchodziło Go, że potem nie będą się Nim przejmować, jak paralityk z Siloe, albo że mówili o tym, o czym zabraniał im opowiadać, a później był traktowany jak trędowaty i sam nie mógł wchodzić do miejscowości, albo jego wrogowie mieli motywy, żeby go potępiać. Uzdrawiał, przebaczał, dawał ulgę, odpocznienie, pozwalał ludziom oddychać tchnieniem Ducha-Pocieszyciela.

To co teraz powiem, mówiłem już wiele razy. W Buenos Aires znałem brata kapucyna, który jeszcze żyje – nieco młodszego ode mnie – który jest wspaniałym spowiednikiem. Przed konfesjonałem zawsze stała kolejka, wielu ludzi – wszyscy: ludzie prości, zamożni, księża, zakonnice, tak, szereg ludzi, przez cały dzień, by się wyspowiadać. Jest wielkim wybaczającym. Przebacza, ale czasami nachodzą go skrupuły, że zbyt wiele przebaczył. Kiedyś podczas rozmowy powiedział mi: „Czasami mam takie skrupuły”. Zapytałem go: „A co robisz, gdy nachodzą cię te skrupuły?”. „Idę przed tabernakulum, patrzę na Pana, mówiąc: Panie, przebacz mi, dzisiaj wiele przebaczyłem. Ale niech to będzie jasne: to Twoja wina, bo dałeś mi zły przykład!”. Miłosierdzie go udoskonalało poprzez nadmiar miłosierdzia.

Na końcu dwie rady dotyczące tematu spowiedzi. Po pierwsze nigdy nie patrzcie jak funkcjonariusz, człowiek, który widzi tylko „przypadki”, a potem się z nich otrząśnie. Miłosierdzie uwalnia nas od bycia księdzem sędzią-funkcjonariuszem, który osądzając „przypadki”, traci wrażliwość na osoby, na ludzkie twarze. Pamiętam, że kiedy byłem na II roku teologii, poszedłem z moimi kolegami, aby posłuchać egzaminu „audiendas”, który zdawano na III roku teologii, przed święceniami. Poszliśmy, aby się trochę nauczyć. Zawsze się uczyło czegoś nowego. Pamiętam, że raz jednemu z kolegów zadano pytanie dotyczące sprawiedliwości „de iure”, ale bardzo zawiłe, sztuczne ... I kolega powiedział skromnie: „Ależ ojcze, tego nie ma w życiu” – „Ale jest w książkach!”. Owa moralność książkowa, bez doświadczenia. Reguła Jezusa brzmi: „tak osądzajmy, jak chcielibyśmy być osądzani”. W tej wewnętrznej mierze, jaką mamy, by osądzać, jeśli jesteśmy traktowani godnie, lub jeśli jesteśmy ignorowani czy źle traktowani, jeśli dopomożono nam, by uklęknąć… jest klucz osądzania innych – zwróćmy uwagę, że Pan ufa tej mierze, będącej tak bardzo subiektywnie personalną. Nie tyle dlatego, że ta miara miałaby być „najlepszą”, ale dlatego, że jest szczera i wychodząc z niej można budować dobrą relację. Po drugie: nie bądźcie w konfesjonale ciekawi. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus opowiada, że kiedy jej nowicjuszki zwierzały się jej, bardzo wystrzegała się, by pytać jak sprawy toczyły się dalej. Nie węszyła w ludzkich duszach (por. Dzieje duszy, rozdz. XI). Właściwością miłosierdzia jest okrywanie swoim płaszczem grzechu, aby nie zranić godności. Tak jak dwóch synów Noego, którzy przykryli płaszczem nagość swojego ojca, który się upił (por. Rdz 9,23).

 

«« | « | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg