"Benedykt XVI podobnie jak jego poprzednicy stara się pokazać, że pielgrzymki
papieży do Ziemi Świętej będą wskazywały drogę do korzeni" - mówi w wywiadzie
dla KAI ks. dr Romuald Weksler-Waszkinel.
Jak długo jeszcze dialog chrześcijańsko-judaistyczny będzie się odbywał w cieniu Zagłady?
- Myślę, że jeszcze bardzo, bardzo długo trzeba było dziewiętnastu wieków, żeby wreszcie otworzyć oczy i by mocniej zabiło serce wobec Żydów. Ale przecież nadal mamy do czynienia ze skandalem antysemityzmu. Proszę spojrzeć, co się działo na forach internetowych w związku z konfliktem w Strefie Gazy. Kiedyś użyłem takiej metafory, że antyjudaizm był zapalnikiem w bombie antysemityzmu. Wydawało się, że wykręcenie tego zapalnika, rozbrojenie go, wyrzucenie na śmietnik historii – co uczynił ostatni Sobór - tę bombę rozbroi. Tymczasem mamy dziś nowy antysemityzm płynący ze świata arabskiego. Dla islamu – przynajmniej dla pewnych jego odłamów - niesie on sens nie tylko polityczny, lecz także religijny. Wielu chrześcijan za tym idzie: to się dziś nazywa antysyjonizmem.
Czy i na ile Kościół rozliczył się ze swojego stosunku do Żydów?
- Spytajmy, co to jest Kościół? Jan Paweł II na pewno się rozliczył. Nawet wielu kardynałów miało mu za złe, że się tak rozliczał. Dał on wspaniały przykład. Uważam, że przeprasza ten, kto bardziej kocha i dla mnie Jan Paweł II był takim pięknym „Piotrem”, egzaminowanym przez samego Chrystusa właśnie z miłości: „Piotrze, czy miłujesz mnie bardziej...”. Myślę, że przepraszania nigdy nie dość, uczy nas o tym modlitwa Ojcze Nasz. Jeżeli Bóg jest Miłością, to miłość z natury jest przeproszeniem i szukaniem pokoju.
Dlatego pytanie „Czy Kościół się rozliczył?” jest pytaniem, czy ja się rozliczyłem, czy Pan się rozliczył? Jest to pytanie kierowane do każdego z osobna.
Przypomnijmy, że judaizm nie jest monolitem. Występują w nim bardzo różne nurty, które rozmaicie też rozumieją dialog. Niektóre stanowiska są jawnie antychrześcijańskie i antykatolickie.
Judaizm nie ma żadnego scentralizowanego urzędu nauczycielskiego, takiego, jaki ma Kościół. Ponadto w judaizmie jest ortodoksja, ale jest też ultraortodoksja, są odłamy konserwatywne i liberalne. Z punktu widzenia ortodoksyjnego judaizmu ten liberalny niemal nie jest judaizmem. Ta różnorodność istnieje, ale mimo wszystko w judaizmie każdy Żyd – nawet ateista - uważany jest za Żyda. W tej wielości nurt judaizmu ortodoksyjnego stanowi jednak trzon.
W Tel Awiwie znajduje się muzeum diaspory żydowskiej. Jest to jedno z najciekawszych muzeów, jakie w życiu widziałem. Przy wejściu umieszczono wielki telebim, na którym emituje się filmy o różnych środowiskach żydowskich. Otóż, uderza – przynajmniej mnie to uderzyło - że bycie Żydem nie jest żadną rasą, lecz światem o własnej specyfice, gdzie istotną więzią jest więź Przymierza z Bogiem. Na telebimie widzimy Żydów o różnych kolorach skóry i różnych typach antropologicznych. To jest lud Boży, Lud Przymierza. Gdy się wchodzi dalej, w tym muzeum rzuca się w oczy następująca ekspozycja: widzimy małą klatkę, w której ciasno nawet jednemu człowiekowi – symbolizuje ona najbardziej skrajną ortodoksję, w której Żyd sam siebie niejako zamyka, zasznurowuje tym wszystkim, czego podobno Pan Bóg wymaga od człowieka. Ale na zewnątrz tej klatki znajduje się klatka przestronniejsza, a na zewnątrz tej ostatniej jeszcze przestronniejsza, aż wreszcie jesteśmy w pomieszczeniu tak wielkim i przestronnym jak cała olbrzymia sala. Co łączy zgromadzonych w tej ostatniej najbardziej przestronnej i wygodnej sali? – Pamięć o wspólnej historii, wspólnych przodkach, wspólnych cierpieniach. Tak oto wszystkie te – coraz bardziej przestronne – pomieszczenia symbolizują bogactwo i różnorodność świata żydowskiego.