"Benedykt XVI podobnie jak jego poprzednicy stara się pokazać, że pielgrzymki
papieży do Ziemi Świętej będą wskazywały drogę do korzeni" - mówi w wywiadzie
dla KAI ks. dr Romuald Weksler-Waszkinel.
Wspomnijmy o najbardziej pierwotnej wspólnocie chrześcijan żyjącej w na tamtych terenach – katolików języka hebrajskiego…
- To jest moja wspólnota, więc bardzo się cieszę, że Pan o niej wspomina. Zarazem to delikatna sprawa. Rozumiem świadomość moich braci Żydów, którzy przez wieki nawracani, nie bardzo lubią kogoś takiego jak Żyd - katolik (chrześcijanin). Można lubić, można nie lubić - ale taka rzeczywistość istnieje, a rzeczywistość najlepiej uznać, jeszcze lepiej - trochę polubić, a nie zaprzeczać jej istnieniu. Podobnie, tyle że z jeszcze większą niechęcią, o wspólnocie Żydów wierzących w Jezusa mówią chrześcijańscy Arabowie. Najprościej i najwygodniej przedstawiać Żydów jako odwiecznych wrogów chrześcijaństwa. A tak przecież nie było od samego początku i tak nie jest. Oficjalnie tę malutką wspólnotę nazywa się „Kościołem języka hebrajskiego”. Wspólnotę tę tworzą nie tylko Żydzi, należą do niej małżeństwa mieszane oraz ci wszyscy katolicy mieszkający w Izraelu, którym bliżej do świata żydowskiego niż arabskiego, ot chociażby dlatego, ze językiem przy sprawowaniu Eucharystii i innych nabożeństw jest język hebrajski.
Mówiąc o Kościele języka hebrajskiego warto chyba przypomnieć znane w Polsce nazwiska i osoby, np. już nieżyjącego ojca Daniela Rufeisena - karmelitę, oraz wciąż w pełni sił księdza Grzegorza Pawłowskiego, kapłana archidiecezji lubelskiej, czy siostrę Paulę, benedyktynkę z Jerozolimy.
Aktualnie wikariuszem biskupim dla wspólnoty katolików języka hebrajskiego jest, urodzony w rodzinie żydowskiej, Dawid Neuhaus, jezuita. Żyd – jezuita, brzmi cokolwiek tajemniczo, by nie powiedzieć groźnie. Ale ojciec Dawid jest bardzo lubiany przez Żydów i przez społeczność chrześcijan Palestyńczyków. Można powiedzieć, ze wypełnia polecenia wielkiego i wspominanego już jezuity: kardynała Mario Martini – jest po obu stronach. I tak jest faktycznie, niczego nie udaje, jest bowiem profesorem w Seminarium Duchownym dla Palestyńczyków. To wspaniale i to również jest znak nadziei.
Czy Żyda od Jezusa nie ciągnie do Izraela?
- Ach, pewno, że tak!
Nie przeniesie się?
- Może się nawet przeniesie… Ale jeżeli to zrobi, to nie dlatego, że tak bardzo tęskni, tylko dlatego, że go pewne rzeczy bolą.
Jakie rzeczy?
- Cały czas o tym mówię i piszę. Niedawno obchodziliśmy Wielki Piątek. Podczas liturgii modliliśmy się za naród, który „był niegdyś narodem wybranym”. Dlaczego? Bo ktoś źle przetłumaczył. W oryginale łacińskim nie ma tego „niegdyś”. Powinniśmy modlić się za „lud, który został wybrany jako pierwszy” i nadal jest wybrany.
Chociażby to, a weźmy jeszcze te słynne akapity w Biblii Tysiąclecia. Krążą już legendy, że ja chcę Pismo Święte zmieniać. Nigdy nie rościłem takich pretensji. Można się spierać o różne tłumaczenia, ale Biblia Tysiąclecia weszła do oficjalnego kościelnego użytku, do tekstów liturgicznych wraz ze wszystkimi tytułami akapitów, pośród których wiele jest zupełnie nie do zaakceptowania – np. „Odrzucenie Żydów” lub „Jezus odrzucony przez swój naród” i mógłbym przytoczyć podobnych znacznie więcej. Piszę o tym dokładniej gdzie indziej i piszę nie jeden raz. Poza tym - wystarczy wejść od czasu do czasu do kościoła i wsłuchać się w homilię, by dosyć często usłyszeć wątki antysemickie. Nie będę tu opowiadał o pewnych mediach. To boli...
Jako Żyd od Jezusa mam swoją odporność. Czasami wydaje mi się, że pewien rodzaj diabła – a to jest rodzaj diabła – wypędza się postem i modlitwą. Skoro nic nie można wskórać mówiąc, pisząc i prosząc, to może trzeba zamknąć usta, modlić się oraz czynić pokutę i post. Przysłowie powiada: jak oczy nie widzą, to serce mniej boli.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik