W ramach cyklu na temat prymatu papieskiego dzięki uprzejmości i za zgodą Wydawnictwa Wam publikujemy fragment książki Klausa Schatza "Prymat papieski od początków do współczesności"
W XI wieku nowe rozumienie prymatu wśród „gregoriańskich reformatorów", jak również u samego papieża Grzegorza VII, nie ma charakteru jurydycznego, lecz duchowy, a nawet mistyczny. Jest to określony sposób duchowego „poczucia Kościoła”, który w szczególny sposób opiera się na więzi z Rzymem i z niej czerpie swą siłę duchową. Kościół rzymski jest mater omnium ecclesiarum (matką wszystkich Kościołów). Jest on także cardo, fons et origo (oparciem, źródłem i początkiem), a także vertex et fundamentum (szczytem i fundamentem). Zdrowie całego ciała Kościoła zależy od jego głowy, od Kościoła rzymskiego; jeśli wszystko jest w nim w porządku, życie Kościoła rozkwita; jeśli upada, całe ciało jest chore - tak twierdzi w 1053/54 roku kardynał Humbert z Silva Candida w piśmie De sancta Romana ecclesia. Nowe są przy tym nie poszczególne elementy, terminy i skojarzenia, ale ich uporządkowanie i cała koncepcja. Właśnie poprzez nagromadzenie i skupienie tworzą one nowy, całościowy obraz, w którym Kościół rzymski jest nie tylko punktem centralnym i klamrą jedności, ale wręcz źródłem i początkiem wszystkich Kościołów. Prymat staje się punktem kluczowym zrozumienia Kościoła, co więcej, źródłem wszelkiego życia w Kościele. Tego rodzaju koncepcje istniały już w postaci zalążkowej u Innocentego I i Leona I, w formie bardziej wykształconej u Mikołaja I, aktualnie jednak realizowane są w sposób o wiele bardziej zdecydowany.
Szczególnie widoczne to jest w rozumieniu prymatu prezentowanym przez papieża Grzegorza VII. Papieska świadomość władzy ujawnia się u niego w sposób bardzo wyraźny w Dictatus papae (DP) z 1075 roku. Dokument ten, jak mało który, stał się symbolem papiestwa, które w swym suwerennym prawie do władzy stawia siebie na miejscu Chrystusa. Rzeczywiście, przy lekturze tego pisma rodzi się takie wrażenie[1]. Podstawową myślą całego dokumentu zdaje się być wypowiedź: papież, sam, jest w stanie dokonać w Kościele wszystko, co tylko zechce; bez niego nic nie może dokonać się w sposób ważny i zgodny z prawem. Wydaje się, że w ogóle nie istnieją jakiekolwiek granice władzy papieskiej.
Rzecz jasna, iż dokumentu tego nie można interpretować[2] w oderwaniu od całości działania i myślenia Grzegorza VII. Grzegorz VII daleki jest od tego, aby biskupów postrzegać jako zwykłych przedstawicieli papieża, lub też na sposób absolutystyczny uważać się za uprawnionego do tego, by w sposób suwerenny pomijać ustawy kościelne i prawa innych osób. Zdania w DP, które umożliwiają tego rodzaju interpretacje (zwłaszcza 3, 7 i 25), brzmią wprawdzie bardzo rewolucyjnie, jednakże, biorąc pod uwagę całokształt jego przemyśleń, należy je zinterpretować w sposób bardziej umiarkowany. Grzegorz VII w swym rzeczywistym działaniu, jak też w DP, w sposób faktycznie nadzwyczaj ostry okazuje swą papieską władzę, postępując z dotychczas niespotykaną surowością, zwłaszcza wobec biskupów. Postępuje tak dlatego, iż jest przekonany, że tradycyjny porządek w Kościele naruszany jest w rażący sposób, a jego urząd zobowiązuje go do tego, by przy użyciu wszelkich środków odbudować prawdziwą tradycję (która nie jest tożsama z faktycznym consuetudo).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.