WIARA JAKO OSOBIŚCIE PONOSZONA ODPOWIEDZIALNOŚĆ
W Kościele nigdy nie było anonimowego przewodzenia wspólnocie. Paweł podpisuje się własnym imieniem jako ostatecznie odpowiedzialny za swoje gminy. Także imiennie zwraca się raz po raz do tych, którzy tę odpowiedzialność niosą wraz z nim i pod jego przewodnictwem: przypomnijmy choćby pozdrowienia z 1 Listu do Koryntian (...)Stosownie do tego już na początku II wieku (Hegezyp) sporządzano listy biskupów, aby okazać wobec historii imienną odpowiedzialność świadków Jezusa Chrystusa[1]. Ta praktyka dogłębnie odpowiada centralnej konstrukcji wiary Nowego Testamentu. Konkretnemu świadkowi – Jezusowi Chrystusowi – odpowiadają inni konkretni świadkowie, którzy właśnie dlatego, że są świadkami, kładą na szalę swoje imiona. Męczeństwo jako odpowiedź na krzyż Jezusa Chrystusa nie jest niczym innym jak ostatecznym potwierdzeniem zasady owej niezbywalnej imienności, osoby z imienia odpowiedzialnej [2]. (...)
Po tej linii idzie teologia Piotrowa Nowego Testamentu, w tym się zawiera jej wewnętrzna konieczność. „ My” Kościoła zaczyna się od imienia tego, który imiennie i osobowo jako pierwszy wyznał Chrystusa: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16). Dziwne, że biblijną podstawę prymatu zazwyczaj odczytuje się dopiero od wersu Mt 16,17, mimo iż w przekonaniu dawnego Kościoła to wers 16 był decydujący dla zrozumienia całości: Piotr staje się opoką Kościoła jako nosiciel jego Credo, jego wiary w Boga, która jest konkretną wiarą w Chrystusa jako Syna, w związku z tym wiarą w Ojca, a przez to i wiarą trynitarną, której udzielić może jedynie Duch Boży[3]. Wersy 17-19 są w oczach dawnego Kościoła jedynie wykładnią wersu 16: wypowiedzenie Credo nigdy nie jest własnym dokonaniem człowieka; tak więc ten, kto posłuszny wyznaniu oznajmia coś, czego sam z siebie nie mógłby powiedzieć, może też uczynić i stać się tym, czego sam z siebie uczynić nie może, ani kim sam z siebie nie mógłby się stać. W tej perspektywie nie ma przeciwstawienia, które zaczyna się dopiero rysować u Augustyna i począwszy od XVI wieku dominuje na scenie teologicznej, a mianowicie swoista alternatywa: czy fundamentem Kościoła jest Piotr jako osoba, czy też jest nim jego wyznanie? Odpowiedź brzmi: wyznanie istnieje wyłącznie jako odpowiedzialna wypowiedź osoby i dlatego jest ono związane z osobą. I odwrotnie, fundamentem nie jest osoba w jej, by tak rzec, metafizyczno-neutralnym ujęciu, lecz osoba jako nosiciel wyznania: każdy z tych dwóch elementów w oderwaniu od drugiego chybia istoty problemu.
Pomijając wiele pośrednich ogniw rozumowania możemy więc powiedzieć następująco: „My” jedności chrześcijańskiej, powstałe za sprawą Boga w Chrystusie przez Ducha Świętego, w imieniu Jezusa Chrystusa i przez Jego świadectwo, uwiarygodnione Jego śmiercią i zmartwychwstaniem, jest z kolei utrzymywane przez osobowych nosicieli odpowiedzialności za jedność i w sposób spersonalizowany objawia się po raz pierwszy w Piotrze, w Piotrze, który otrzymuje nowe imię i w tej mierze zostaje wyniesiony ponad to, co jemu tylko przynależne, a nadto również pod imieniem, pod którym jako osoba zostaje pociągnięty do osobistej odpowiedzialności. W ramach swojego nowego imienia, przekraczającego historyczną indywidualność, Piotr staje się instytucją, która przenika historię (albowiem w nadaniu nowego imienia zawiera się zarazem kontynuowalność i kontynuacja), jednakże w taki sposób, iż owa instytucja może istnieć jedynie na zasadzie imiennej i osobistej odpowiedzialności.
***Fragment zaprezentowanego tu referatu został wygłoszony przez kard. J. Ratzingera w 1977 w Rzymie podczas sympozjum naukowego na temat „W służbie jedności. Istota i misja Urzędu Piotrowego". Okazją do zorganizowania tegoż sympozjum były 80. urodziny papieża Pawła VI, a także wizyta "Ad limina apostolorum" biskupów bawarskich. Sympozjum zorganizowała bawarska Akademia Katolicka.
Więcej w drukowanej wersji "Wykładów bawarskich" :.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.