Wtorek
Do Bazyliki św. Piotra napływają tłumy. Przy wejściu pojawia się transparent z napisem: „Szukałeś nas, teraz my przyszliśmy do Ciebie. Będziemy z Tobą na zawsze”. Długa, szeroka kolejka wydaje się nie mieć końca. Zakręcona wielokrotnie w uliczkach równoległych do Via dell Conciliazione. Dwaj sympatyczni młodzi Włosi przyglądają się jej z boku. Przyjechali do Rzymu z Katanii na Sycylii. Długość kolejki załamała ich. Twierdzą, że musieliby w niej stać 20 godzin. To przesada. Ale trzeba odstać na pewno co najmniej 5 godzin. Massimiliano jest hydraulikiem. Opowiada z przejęciem o papieżu: „To największy człowiek na świecie. Zjednoczył wszystkich ludzi, wszystkie religie”.
Zaczepia mnie grupa Polaków: Warszawa, Białystok, Gdańsk, ktoś nawet z Białorusi. Idą z plecakami prosto z dworca. Pytają o nocleg. O przechowanie bagażu. Podchodzę do barierek wyznaczających kolejkę do Bazyliki. To miejsce dla dziennikarzy. Przepytują zmęczonych ludzi przesuwających się powolutku od kilku godzin. O co im chodzi, dlaczego tutaj są? W różnych językach płynie w świat przejmujące świadectwo: papież zrobił tyle dobrego dla nas, musimy mu podziękować. Nie ważne, jak długo musimy czekać. W tym „medialnym” miejscu zauważam młodego, elegancko ubranego mężczyznę. Trzyma w ręku obraz papieża i różaniec. Fotoreporterzy pstrykają zdjęcia. Po dwóch godzinach widzę go w tym samym miejscu. Nadal trzyma w ręku obraz papieża i różaniec. Fotoreporterzy pstrykają zdjęcia. Gdyby szedł tak, jak wszyscy byłby już pewnie w Bazylice.
Gdzie są nasi? Jest siostra z małą polską flagą w ręku. Siostra Anna jest pallotynką z Gdańska. Jak długo już siostra stoi w tym ścisku? Czas się nie liczy! – pada odpowiedź. Siostra prowadziła pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja. Triduum Paschalne spędzali w Rzymie. Widzieli papieża w Wielkanoc, kiedy po raz ostatni ukazał się w swoim oknie. Potem pojechali dalej. O śmierci papieża dowiedzieli się na Sardynii. Natychmiast podjęli decyzję o zmianie trasy pielgrzymki. Zawrócili do Rzymu. Za wjazd autokaru do centrum Rzymu pobierana jest opłata. „Włosi nie chcieli od nas pieniędzy. Polacy dzisiaj za darmo - powiedzieli”. Siostra Anna robi już druga rundę w kolejce do bazyliki. Wczoraj stała od 17.00 do 23.00. „Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę tu być w tych dniach” – dodaje. Siostra Anna zajmuje się organizowaniem piegrzymek. Wciąż wydzwaniają do niej ludzie z Polski pytając o przejazd do Rzymu. Zabrakło już autobusów, które mogłyby zawieźć ludzi do Wiecznego Miasta.
Rzym przeżywa oblężenie. Chyba jedno z najcięższych, bo niespodziewanych. Dzisiaj mówiono już nawet o 5 milionach nadciągających pielgrzymów. W samym mieście żyje tylko 3,5 miliona. Zmobilizowano wszystkie odmiany włoskiej policji, obronę cywilną, wielu woluntariuszy. Rozdawana jest woda. Służby medyczne pomagają tym, którzy zasłabną. Wzdłuż kolejki ustawiono przenośne toalety. Przygotowywane są miejsca noclegowe, namioty poza miastem. Coraz trudniej poruszać się po Rzymie. Szwankuje informacja. Widać jednak wielki wysiłek, aby umożliwić wiernym pożegnanie z papieżem.