Chrześcijaństwo nie jest tylko masowym prądem, ale wspólną drogą, która musimy podążać także pod prąd - mówił w lipcu ubiegłego w wywiadzie dla KAI kardynał Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
KAI: Chcemy zapytać Księdza Kardynała jako przewodniczącego Kongregacji Nauki Wiary, czy istnieją obawy dotyczące samej wiary i jej przekazywania. Czy wiara we współczesnym Kościele jest dostatecznie żywa?
- Miejmy nadzieję! Ponieważ wiara jest siłą żywotną i duszą Kościoła. Czymże bowiem jesteśmy bez wiary? Wielką firmą? Agencją społeczną? Kościół zyskuje tożsamość niezbędną do życia tylko wtedy, gdy wiara jest natchnieniem, gdy mamy wizję przekazaną nam z Nieba, wizję otwierającą nas na prawdę o ostatecznych sprawach życia.
Czasami można odnieść wrażenie, że jako Kongregacja bronimy przecinków i drobnostek. W istocie jest to walka o tożsamość Kościoła. Staranie o obecność tych wartości, które przez wieki inspirowały i stworzyły także tę "drogę światła", jaką jest chrześcijańska miłość zrodzona z wiary. Wydaje mi się, że także tutaj możemy powiedzieć: sądźcie podług owoców.
Przed 1989 rokiem wielkim wyzwaniem było upolitycznienie Kościoła, przekształcanie wiary w ideologię postępu, która pojmowana była jako narzędzie wyzwolenia politycznego. Była to pewna utopia polityczna, inspirowana marksizmem. Wraz z wygaśnięciem tych obietnic - nowego, bardziej ludzkiego świata, itd., który jakoby miał powstać w wyniku nieustannej rewolucji - sytuacja nieco się zmieniła. Ale nadal istnieje silna pokusa przekształcenia Kościoła w utopijny ruch, służący - jak to się mówi - przyszłości Królestwa interpretowanego w sensie politycznym.
Wielką pokusą - i zdradą tożsamości Kościoła jest przeobrażanie go w jakiś utopijny ruch, którego jedynym celem jest zmiana świata na lepszy. Wiąże się z tym wyrzeczenie się zdolności do poznawania prawdy, co grozi relatywizmem. Przeważa tu przekonanie, że prawda nas przerasta i mogłaby nas uczynić jedynie nietolerancyjnymi. Tym samym wszystko sprowadza się do reform społeczno-politycznych.
Walka z tą fałszywą pokorą polegać winna na uznaniu faktu, że oto Bóg się objawił, i że objawia nam życie. Fundamentalne znaczenie ma tutaj prawdziwe spotkanie z Jezusem. Okazuje się, że tylko wtedy, kiedy sami doświadczamy Boga, może narodzić się odwaga prawdy i odwaga życia w prawdzie.
KAI: Czasami odnosi się wrażenie, że w łonie Kościoła nie ma już żadnych sporów. Od dłuższego czasu Kongregacja nikogo nie potępia, nie mówi się o ekskomunikach. Jednocześnie dykasteria ta zajmuje się wewnętrznymi sprawami Kościoła, ale dotyczącymi nie tylko nauki wiary, lecz przestrzegania moralności. Od niedawna Kongregacja jest ostateczną instancją w sprawach nadużyć seksualnych z udziałem duchowieństwa. Czy tak rzeczywiście jest, czy może niewiele wiadomo o tym, czym zajmuje się Kongregacja?
- Sprowadzenie nauczania Kościoła wyłącznie do nauki moralności byłoby ciężkim grzechem, podobnie jak jego upolitycznianie. My bronimy tego, że oczywiście moralność jest ważna, ale tylko wtedy, gdy poprzedza ją dar. I pragniemy tego daru, który później daje siłę działaniu moralnemu.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.