Prawie 800 km do przejścia i ponad miesiąc wędrówki. Ta perspektywa może odstraszać tych, którzy mają mniej sił i czasu. Jednak ilu pielgrzymów, tyle sposobów pokonywania Drogi Świętego Jakuba, która w Roku Jakubowym przeżywa renesans.
Choć celem pielgrzymki jest grób Jakuba, który jako pierwszy z apostołów przelał krew za Jezusa, to dotrzeć można do niego różnymi drogami. Najpopularniejsze dziś to Camino Frances (wiodąca przez Pireneje Droga Francuska), którą idziemy, Camino del Norte (wzdłuż wybrzeża Zatoki Biskajskiej) i Via de la Plata (prowadząca z Portugalii Droga Srebrna). Legenda opowiada, że zanim Jakub został ścięty w Jerozolimie, ucałował swego kata. Ten gest wywarł tak piorunujące wrażenie na oprawcy, że nawrócił się i następnie sam poniósł śmierć męczeńską.
Przyjaciele Jakuba chcieli go pochować w bezpiecznym miejscu, więc wzięli jego ciało w kamiennym sarkofagu na statek i wyruszyli w podróż. Tak dotarli do przylądka Finisterre, wyciągnęli sarkofag na brzeg i zanieśli kilkadziesiąt kilometrów w głąb lądu. Podobno miał ich prowadzić anioł. Przez wieki miejsce pochówku św. Jakuba owiane było tajemnicą. Dopiero w IX w. odkryto jego relikwie. Miejsce pochówku św. Jakuba (po hiszpańsku Santiago) wskazało „pole gwiazd” (łac. campus stellae). Stąd nazwa osady Santiago de Compostela. Obecnie pielgrzymi odbywają jakby odwrotną drogę. Po modlitwie przy grobie Apostoła wyruszają do miejsca uważanego przed wiekami za „koniec świata”, czyli na przylądek Finisterre, gdzie palą swe pielgrzymie ubrania i buty, symbolicznie zrzucając z siebie starego człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.