"Wierni Chrystusowi - wierni Kościołowi" - pod takim hasłem odbędzie się w
dniach 11-14 września trzecia pielgrzymka Jana Pawła II na Słowację.
Powołania kapłańskie
W ośmiu słowackich seminariach duchownych diecezjalnych i zakonnych kształci się obecnie 845 alumnów. W październiku 2002 r. na pierwszym roku drogę do kapłaństwa rozpoczęło 105 kleryków. Najwięcej z nich jest w seminarium koszyckim - 29, a najmniej w Jezuickim Kolegium Teologicznym - 2. Spośród zgromadzeń zakonnych własne seminarium mają jeszcze tylko salezjanie - w Żylinie. Diecezja rożniawska kształci swych alumnów w seminarium spiskim. Wszystkie wyższe seminaria duchowne są finansowane przez państwo i mają rangę instytutów teologicznych podległych któremuś z wydziałów teologicznych, dzięki czemu wszyscy klerycy odbywają studia uniwersyteckie. Wydziały te istnieją na uniwersytetach: w Trnawie (ale wydział ma siedzibę w Bratysławie), Koszycach, Preszowie (wydział greckokatolicki) i Bratysławie. Na tym ostatnim działa także Wydział Teologii Protestanckiej. Ponadto w Rużomberoku działa Uniwersytet Katolicki, ale nie ma na nim Wydziału Teologicznego.
Od kilku lat na Słowacji daje się zauważyć spadek powołań. Seminarium diecezji bańskobystrzyckiej w Badinie na początku lat dziewięćdziesiątych przyjmowało każdego roku na pierwszy kurs ponad 20 kandydatów. W tym roku zgłosiło się tylko 11, w tym... 1 luteranin. Zdaniem ks. Vojtecha Nepšinskego, rektora seminarium, powodów zmniejszenia zainteresowania kapłaństwem jest wiele. - Niewątpliwie wpływa na to coraz bardziej rozpowszechniony na Słowacji konsumpcyjny styl życia. Zmienia się model rodziny w naszym kraju. Są one coraz mniej liczne, ubywa dzieci i młodzieży - wyjaśnia ks. Nepšinsky.
Słowackie duchowieństwo jest prawdopodobnie najmłodsze w Europie. W greckokatolickiej eparchii preszowskiej średni wiek księży wynosi zaledwie 38 lat. W latach 1950-90 na Słowacji działało tylko jedno seminarium - w Bratysławie, które przyjmowało rocznie po dwóch kandydatów z każdej z 6 diecezji. Zdecydowana większość pracujących obecnie w tym kraju księży przyjęła święcenia po 1990 roku. Zdaniem biskupów, Słowacja ma wystarczającą liczbę duchownych. Bp Baláž cieszy się, że ma obsadzone wszystkie parafie, posyła nawet księży do wyłącznej pracy w szkołach i szpitalach. Bp Tondra twierdzi wprawdzie, że w jego diecezji przydaliby się dodatkowi kapłani w większych parafiach, ale zaraz dodaje, że będzie ich miał już za dwa-trzy lata. Są jednak i tacy, którzy mówią, że przekonanie o wystarczającej liczbie księży bierze się po prostu stąd, iż w czasach komunizmu duchowni działali w pojedynkę i teraz nie bardzo wiedzą do czego w parafii mógłby się przydać wikary... Księża słowaccy chętnie wyjeżdżają też na misje.
Problemy są z parafiami mniejszości węgierskiej, gdyż brakuje rodzimych powołań. Księża słowaccy ze względów językowych nie są w stanie prowadzić autentycznego duszpasterstwa, ograniczają się do odprawiania Mszy św. po węgiersku. "Staramy się służyć węgierskim wiernym, tak jak słowackim" - deklaruje bp Tóth, jeden z kilku hierarchów słowackich, którzy mówią po węgiersku. Podnoszone od czasu do czasu propozycje mianowania biskupa dla Węgrów komentuje słowami: "Ten problem zajmuje nie wiernych, lecz polityków i księży pozostających pod politycznym wpływem nacjonalistów. Decyzję w tej sprawie zostawiamy Papieżowi". Na dowód, że Węgrzy cieszą się wolnością podaje, że na niedzielnych Mszach św. śpiewają swój hymn narodowy.