30 XI 2006 r., Stambuł
Stary i nowy Rzym - Andrzej Grajewski prosto z Turcji
W tytulaturze Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola znajduje się także formuła głosząca, że jest on biskupem Nowego Rzymu. W tym pojęciu mieści się coś więcej, aniżeli tylko przypomnienie starożytnej historii, kiedy Konstantynopol, jako centrum Cesarstwa Wschodniego był nazywany Nowym Rzymem. Było to bowiem także zawsze wyrazem łączności z niepodzielonym wówczas starożytnym Kościołem, który tworzyło 5 patriarchatów: Rzymu dla Zachodu, Konstantynopola dla Wschodu, Antiochii dla Azji, Aleksandrii dla Afryki oraz Jerozolimy dla Bliskiego Wschodu i Ziemi Świętej.
Ta tytulatura zresztą nadal do furii doprowadza tureckich gospodarzy, uświadamiając im, że Konstantynopol, który zdobyli w maju 1453 r., nie jest tylko bytem obecnym na kartach historii. Sam Patriarchat Ekumeniczny, położony w tradycyjnej greckiej dzielnicy Fanar jest zresztą żywym obrazem przemian, jakie tu następowały przez wieki. Kiedyś Fanar był jedną z najbogatszych dzielnic miasta. Mieszkanie tam było oznaką prestiżu i bogactwa. Teraz, kiedy Greków już tam nie ma, stał się dzielnicą tureckiej biedoty. Sama katedra patriarsza także jest malutka. Praktycznie z zewnątrz jest niewidoczna. Pierwszą katedra Kościoła Wschodniego była oczywiście wspaniała Hagia Sophia (kościół Mądrości Bożej), jedna z najwspanialszych świątyń całego chrześcijaństwa. Jednak po zdobyciu miasta przez Turków została zamieniona na meczet.
W 1935 r. władze tureckie nadały jej status muzeum państwowego, aby nie drażnić żadnej z religii. Na marginesie warto wspomnieć, że w ostatnich miesiącach z inicjatywy islamskich fundamentalistów prowadzona jest akcja zbierania podpisów pod petycją, domagającą się przywrócenia świątyni statusu meczetu. Nic jednak nie wskazuje, aby rząd turecki zamierzał spełnić ten postulat.
To wszystko pokazuje jednak klimat w jakim działa w Stambule Patriarchat Ekumeniczny. Dodać trzeba, że w innym regionie miasta, właśnie niedaleko placu Taksim, znajduje się okazała świątynia prawosławna, która należy do Patriarchatu Rumuńskiego Kościoła Prawosławnego. Odwiedzałem ją wczoraj, zachwycając się pięknym wnętrzem oraz bardzo stylowym ikonostasem. Różnych ośrodków prawosławnych jest więc w Stambule więcej, choć oczywiście najważniejszy jest Patriarchat Ekumeniczny.
Bartłomiej I jest honorowym zwierzchnikiem wszystkich prawosławnych, ale praktycznie niewiele to oznacza. Dlatego uzasadnione jest pytanie, czy podpisana z takim ceremoniałem Deklaracja jest wiążąca dla całego Kościoła prawosławnego. Odpowiedź nie jest prosta. W sensie formalnym nie, gdyż takie dokumenty mogą podpisywać także inni prawosławni patriarchowie oraz biskupi kierujący autokefalicznymi, czyli samodzielnymi w sensie prawa kanonicznego, narodowymi Kościołami prawosławnymi. Jest ich obecnie 15. Jednocześnie nie lekceważyłbym tego dokumentu, gdyż jednak nadaje on pewien ton, który musi być słyszany także w innych środowiskach prawosławnych.
W Deklaracji nie poruszano tematu najbardziej drażliwego tematu, czyli kwestii zwierzchnictwa Rzymu nad innymi wspólnotami kościelnymi. W języku dialogu teologicznego nazywane jest to interpretacją prymatu Piotra. Granice tej dyskusji dzisiaj wyraźnie wytyczył Benedykt XVI, odwołując się do nauczania Jana Pawła II oraz jego encykliki „Ut unum sint” z 1995 r. Warto jednak dodać, że dla wiele środowisk prawosławnych, m.in. tak wielkich i znaczących, jak Kościoły grecki i rosyjski, była to płaszczyzna nie do przyjęcia. Ekumenizm poza głęboką wiarą i mądrością zawsze potrzebował czasu i cierpliwości. Dlatego sądzę, że dzisiejsze wspaniałe spotkanie oraz mądra Deklaracja przyniosą z pewnością owoce. Może nie dziś, nie zaraz, ale przyniosą. Aby tak się stało potrzebna będzie także rozmowa z Trzecim Rzymem, czyli Moskwą.