Z Piotrem Kraśko - reporterem "Wiadomości", który był w Watykanie, kiedy odchodził Jan Paweł II, o ostatnich dniach Papieża rozmawia Jan Drzymała
A jak się układała współpraca z watykańskimi służbami prasowymi?
- Przez ostatnie lata panowało takie przekonanie, że nie informuje się o stanie zdrowia papieża. Kiedy teraz o tym pomyślimy, to nie wiem, czy o stanie zdrowia jakiegokolwiek polityka wybieranego w demokratycznych wyborach wiedzieliśmy tyle, ile wtedy wiedzieliśmy o stanie zdrowia papieża. W gruncie rzeczy dowiadywaliśmy się dużo. Papież był odarty z wszelkiej intymności przysługującej choremu. Cały świat analizował, jak wygląda zabieg tracheotomii, jak reaguje ciało. Potem była sonda żołądkowa. Wiedzieliśmy niemal wszystko. Jako reporter byłem przyzwyczajony do relacjonowania różnych wydarzeń. Jan Paweł II był głową Kościoła. Kierował Kościołem. Tymczasem to była zupełnie inna opowieść: o cierpieniu człowieka i niezwykłej drodze życia. Nieporadnie uczyliśmy się ją opowiadać każdego kolejnego dnia.
Uczyło się też biuro prasowe Watykanu…
- Wtedy złościliśmy się, że informacji jest za mało i są podawane zbyt rzadko. Ale kiedy myślę o tym teraz, uważam, że wiedzieliśmy bardzo dużo. Dla pracowników Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej to także było nowe doświadczenie. Dodatkowo towarzyszył nam lęk, bo nie wiedzieliśmy, czy to nie jest początek ostatnich dni Ojca świętego.
Musimy też pamiętać, że Jan Paweł II był papieżem bardzo długo. Mało kto z pracowników Biura Prasowego Watykanu pamiętał czasy poprzednich konklawe. Wszyscy w tych dniach bali się, jakich słów używać, co powiedzieć, czego nie mówić. To wymagało niebywałej ostrożności. Nie wolno było dawać niesłusznie nadziei, ale też jej odbierać. Informować rzetelnie, pamiętając jednocześnie o tym, że Papież jest też człowiekiem. Leży w pokoju szpitalnym i cierpi. Boli go, jest mu niewygodnie, męczy się.
Długo Pan miał nadzieję, że choroba Ojca świętego jednak minie. Co utwierdzało Pana w tym przekonaniu?
- Nie wyobrażałem sobie świata bez Jana Pawła II. Przecież wcześniej były już trudne sytuacje. Ojciec święty przechodził operacje, po zamachu był w bardzo ciężkim stanie i wyszedł z tego. Wydawało mi się, że tak też będzie tym razem. To niemożliwe, żeby go miało zabraknąć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.