Takiej historii już nie będzie

Z Piotrem Kraśko - reporterem "Wiadomości", który był w Watykanie, kiedy odchodził Jan Paweł II, o ostatnich dniach Papieża rozmawia Jan Drzymała

Fakt. Ojciec święty przez cały swój pontyfikat był bardzo świadomy mediów i pracy z mediami

- Jego decyzja o pozostaniu w swoim apartamencie i nie wyjeżdżaniu do szpitala jest bardzo znacząca. To jest też piękna droga. Cały świat był z nim w momencie wyboru na papieża, ale również cały świat był z nim, kiedy odchodził.

Co robiliście z ekipą telewizyjną w momencie ogłoszenia wiadomości, że Papież nie żyje?

- Byliśmy wtedy jakieś 200 metrów od Watykanu. Poszliśmy na kawę, bo wiedzieliśmy, że jeszcze będziemy pracować tej nocy. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy. Nagle zobaczyliśmy poruszenie. Wybiegli włoscy fotoreporterzy i oni krzyknęli do nas, że Papież nie żyje.

Pobiegliśmy i my, i wszyscy ludzie z okolicznych ulic. Dobiegliśmy na Plac świętego Piotra, a tam były już tysiące ludzi. Chwilę później ogłoszono wiadomość, że papież „odszedł do domu Ojca”.

Jakie były reakcje?

- Jedni się modlili, inni płakali. Twarze mówiły wszystko. Dla Polaków mogło być szokujące, kiedy oglądali transmisję i po słowach, że Papież odszedł do Domu Ojca, usłyszeli owacje. Tak zareagowali Włosi. Przecież nie chodziło o to, że oni się cieszą. Bili brawo Papieżowi, który jakby na ich oczach odchodził do nieba.

Następnego dnia pod oknami papieskiego apartamentu zobaczyłem grupę Hiszpanów z gitarami. Śpiewali radosne piosenki. W pierwszej chwili się skrzywiłem, ale potem pomyślałem, że może jednak mają rację. Mieli poczcie, że Jan Paweł II nie odszedł, a jest wciąż razem z nimi i zawsze będzie z nimi. Tak jak przez cały pontyfikat lubił słuchać ich radosnych pieśni, tak oni jemu chcieli raz jeszcze zaśpiewać tutaj na Placu Świętego Piotra.

Dla Polaków to był koniec świata. Teoretycznie spodziewaliśmy się, że kiedyś musi nadejść ten dzień, ale jeszcze nie teraz! Kiedy to się stało, dla nas to był koniec historii…

Niektórzy mieli podobno przygotowane scenariusze na ten moment

- Mogli się przygotować np. Amerykanie. Oni mieli inny stosunek do Papieża. Niektórzy reporterzy przyjeżdżali jak na kolejny temat, jeden z wielu. Kiedy pobyli dłużej w Watykanie, zobaczyli, jak niezwykła jest ta historia. Cały świat zatrzymał się, żeby posłuchać kogoś, kto nie jest w stanie mówić. Oni też się zmieniali. Ich relacje też były inne niż na początku. Zniknęły szybkie, krzykliwe rozważania w stylu: będą podtrzymywać życie Papieża, czy nie będą. Dziennikarze zobaczyli, że to jest zupełnie inna opowieść. O wiele głębsza.

Pamiętam że, rozmawiałem wtedy wieczorem z kard. Gorcholewskim i on z uśmiechem do mnie mówił: „Zobaczycie, że ta śmierć będzie tryumfem”. Ja go wtedy kompletnie nie rozumiałem, a on miał rację!

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg