Zwycięstwo Jana Pawła II

- Ojciec święty wrócił do domu Ojca o godzinie 21.37. Kiedy padły te słowa, ludzie na placu św. Piotra zastygli w milczeniu. Chwilę później rozległy się nieśmiałe brawa. - Dlaczego biją brawa? - spytała kilkuletnia Polka. - Bo wygrał Papież - odpowiedział jej mały kolega.

Środa
Rano z trudem przedzieram się w okolice Bazyliki św. Piotra. Kolejka pielgrzymów stoi już na moście Vittorio Emanuele II. Forsuję kolejne zapory tylko dzięki akredytacji prasowej, którą jakimś cudem udało mi się zdobyć. Nad Rzymem cały dzień krąży helikopter. Słychać szum syren. Karetki wywożą tych, którzy zasłabli. Policjanci kursują tam i z powrotem. Barierki i zastępy mundurowych różnych maści próbują zapanować nad sytuacją. Rzesza ludzka z całego świata wytrwale podąża kolejny dzień w stronę papieża, także w nocy. O ile wczoraj można było mówić o rzece, to teraz jest to już powódź. Rzym został dosłownie zalany przez pielgrzymów.

Bazylika jest otwarta non-stop z krótką przerwą między 2.00 a 4.00 nad ranem. Noc w Rzymie jest zimna. Służby obrony cywilnej roznoszą koce. Właściciele okolicznych restauracji organizują gorącą herbatę. Można odnieść wrażenie, że Polaków jest dzisiaj więcej i przybywa ich z godziny na godzinę. Wielu jeszcze jest w drodze do Rzymu. Dostać się do Bazyliki jest coraz trudniej. We wtorek trzeba było odstać 4-5 godzin, teraz już ponad 12. O noclegach nie ma mowy. Nikt jednak nie narzeka. Pytam zmęczonych ludzi, jak to wytrzymują. W ogóle tego nie czuję, zmęczenie się nie liczy – to najczęstsza odpowiedź.

Odnajduję trzech Polaków, którzy w piątek rozwinęli na Placu św. Piotra wielką polską flagę. Teraz jest dokładnie wypełniona podpisami. Nie mogą już przebywać na placu, dlatego owinęli swoją flagą jedną z kamiennych latarni wzdłuż via Dell Conciliazione, tuż obok kolejki pielgrzymów podążających do Bazyliki. Remigiusz i jego dwaj koledzy są tutaj praktycznie bez przerwy. Spali, najpierw na placu, teraz na ulicy. Dzięki kamerom telewizyjnym stali się znani. Są szczęśliwi, że udało im się wejść do Bazyliki ze swoją flagą. „Papież, tam z góry, nas widział i pobłogosławił nas za tę nasza flagę - tak sobie myślę” – opowiada Remigiusz. „Ludzie przychodzą tutaj do nas, aby się modlić, pozdrawiają. W nocy o 2 nocy prowadziliśmy śpiewany różaniec. Wielu przynosi obrazki, składa kartki z podziękowaniami papieżowi. Chłopak przyniósł złoty krzyżyk, który dostał po bierzmowaniu.

Nawet sam szef ochrony bazyliki przyniósł nam kartkę z podpisem papieża – opowiada z przejęciem Remigiusz. Pytam: co dalej? „Już zaczynamy myśleć o innym stylu życia. Dzięki mediom staliśmy się trochę sławni. Chcemy to wykorzystać w dobrą stronę. Jak ochłoną emocję, może założymy jakiś ruch, zrzeszenie, tak żeby nie zapomnieć tego, czego papież nas nauczył. Moja prośba do Boga jest taka, aby następny papież była taki sam jak ten. Oczywiście, że jest to wysoka poprzeczka. Będzie miał ciężki krzyż. Ale my młodzi musimy mu pomóc, żeby szedł drogą wyznaczoną przez Jana Pawła II.

Rozmawiam o życiu Remigiusza. Pochodzi z Bielawy na Dolnym Śląsku. Był ministrantem, jeździł na oazy, próbował wstąpić do seminarium. Potem został bokserem. Walczył przez 8 lat. Stoczył 88 walk, z czego tylko 9 przegranych. Był mistrzem polski w 1991 roku w wadze lekko–półśredniej. „Myślałem, że to jest moje maksimum” - mówi. W 1991 roku wyjechał do Włoch, jeszcze trochę boksował, potem zaczął pracować na budowie. Jego kontakt z Kościołem zaczął się rwać. Dziś chce uporządkować definitywnie swoje sprawy.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama