List papieża Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek
Dlaczego - skarb? Czy chcemy przez to poniżyć małżeństwo i powołanie do życia rodzinnego? Czy ulegamy jakiejś manichejskiej pogardzie dla ciała ludzkiego i jego spraw? Czy chcemy w jakikolwiek sposób zdeprecjonować tę miłość, która prowadzi mężczyznę i kobietę do małżeństwa i małżeńskiej „jedności ciała”?[34] Jakże byśmy mogli myśleć i sądzić w ten sposób, skoro wiemy - wierzymy i głosimy za św. Pawłem - że małżeństwo jest tajemnicą wielką „w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła”.[35] Żaden z tych motywów, które czasem usiłuje się nam „wmówić”, nie odpowiada prawdzie, jaką Kościół głosi i jaką stara się wprowadzać w życie poprzez celibat, przez życie bezżenne, do jakiego zobowiązują się kapłani przed święceniami. Motyw natomiast istotny, właściwy i adekwatny zawiera się w tej prawdzie, jaką wypowiedział Chrystus, mówiąc o „bezżenności dla królestwa niebieskiego” i jaką głosił św. Paweł, pisząc, że każdy w Kościele ma swój własny dar.[36] Jest to „dar Ducha”. Podobny - choć inny - dar zawiera się w powołaniu do prawdziwej i wiernej miłości małżeńskiej, skierowanej ku rodzicielstwu co do ciała na miarę wielkości Sakramentu Małżeństwa. Wiadomo, jak podstawowy to dar dla budowania wielkiej wspólnoty Kościoła - Ludu Bożego. Jeśli jednak wspólnota ta ma w pełni odpowiedzieć swojemu powołaniu w Jezusie Chrystusie - trzeba, aby urzeczywistniał się w niej we właściwej proporcji również tamten dar - dar „bezżenności dla królestwa niebieskiego”[37].
Dlaczego Kościół katolicki łaciński wiąże ten dar nie tylko z życiem osób, które przyjmują ścisły program rad ewangelicznych w instytucjach zakonnych - ale również z powołaniem do kapłaństwa hierarchicznego i służebnego zarazem? Dlatego, że „bezżenność dla Królestwa” czyli celibat ma nie tylko wymowę znaku eschatologicznego, ale również doniosłe znaczenie społeczne w życiu i posługiwaniu Ludowi Bożemu. Poprzez swój celibat kapłan staje się w inny sposób „człowiekiem dla drugich” niż każdy mężczyzna, który wiążąc się w jedności małżeńskiej z kobietą, staje się również jako mąż i ojciec „człowiekiem dla drugich” w zasięgu swojej tylko rodziny: dla swej małżonki, a z nią razem dla dzieci, którym daje życie. Kapłan, rezygnując z tego rodzicielstwa, które jest udziałem małżonków, szuka w tym innego ojcostwa, a poniekąd nawet macierzyństwa, jeśli pamiętamy na słowa Apostoła o dzieciach, które bolejąc rodzi.[38] Są to dzieci jego ducha, ludzie powierzeni jego trosce przez Dobrego Pasterza, tych ludzi jest wielu. Więcej niż może ogarnąć zwyczajna ludzka rodzina. Powołanie duszpasterskie kapłanów jest rozległe, Sobór uczy, że jest uniwersalne: zwrócone do całego Kościoła[39], jest więc zarazem misyjne. Z reguły jest ono związane ze służbą określonej wspólnocie Ludu Bożego, w której każdy czeka na pamięć, na troskę, na miłość. Serce kapłana, aby było gotowe do takiej służby, do takiej troski - i do takiej miłości - musi być wolne. Celibat jest znakiem wolności, która służy. W tym znaku kapłaństwo hierarchiczne czyli „służebne” jest właśnie - według tradycji naszego Kościoła - jak najściślej „podporządkowane” do powszechnego kapłaństwa wiernych.
PRÓBA I ODPOWIEDZIALNOŚĆ
9. Na nieporozumieniu - jeśli nie na złej woli - polega rozpowszechniona często opinia, że celibat kapłański w Kościele katolickim jest po prostu instytucją w sposób „prawniczy” narzuconą tym, którzy przyjmują Sakrament Kapłaństwa. Wszyscy wiemy, że tak nie jest. Każdy chrześcijanin przyjmujący Sakrament Kapłaństwa zobowiązuje się do bezżenności w sposób świadomy i dobrowolny, po wieloletnim przygotowaniu i głębokim namyśle, rzetelnej modlitwie. Decyduje się na życie w celibacie wówczas, gdy nabierze gruntownego przeświadczenia, że Chrystus udziela mu tego „daru” dla dobra Kościoła i posługi bliźnim. I wtedy dopiero zobowiązuje się do jego zachowania przez całe życie. Oczywiście, że taka decyzja zobowiązuje nie tylko mocą prawa ustanowionego przez Kościół, ale mocą jak najbardziej osobowej odpowiedzialności. Chodzi tutaj o dotrzymanie słowa danego Chrystusowi i Kościołowi. Dotrzymanie słowa jest równocześnie obowiązkiem i sprawdzianem wewnętrznej dojrzałości kapłana.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.