Pragnienie prawa do Chrystusa, które się budzi, obudziło, bardzo obudziło, ono musi przejść przez swoją wielką próbę, przez próbę społeczną, ażeby mogło uczynić zadość jakimś opatrznościowym zamiarom samego Boga - mówił Jan Paweł II na Jasnej Górze w niepublikowanym dotychczas przemówieniu z roku 1979.
Oczywiście we wspólnocie. We wspólnocie - uznaję to, nie jestem żadnym indywidualistą: nawet w "Osobie i czynie" zwalczam zarówno indywidualizm, jak i totalizm [oklaski], który to totalizm tam - ażeby ułatwić sprawę nie tyle sobie, co innym - nazwałem antyindywidualizmem. Niech im będzie [oklaski]. Otóż ja przez to wszystko, co dotychczas powiedziałem w sposób dość taki fenomenologiczny, czyli niezborny, niech ja sam siebie tutaj "dobiję". Otóż w tym wszystkim, co dotychczas powiedziałem, staje się jasne, że uniwersytet wtedy spełnia swój własny cel, jeżeli w określonej wspólnocie ludzi za pomocą środków o charakterze naukowo-twórczym, naukowo-badawczym prowadzi do tego, że się rozwija człowiek, że się wyzwala jego potencjał duchowy, wszechstronny: umysłowy, myśli, woli, serca, formacja całego człowieka. Jak widzicie, mówię mniej więcej to samo, co powiedział Rektor, tylko na trochę innej drodze, bardziej może aposteriorycznej. Trzeba używać tych słów, trzeba [śmiech i oklaski]. I krótko mówiąc, ja tego Katolickiemu Uniwersytetowi życzę.
Tego jemu życzę, żeby tę swoją największą kartę wygrał. Uniwersytet to jest jakiś odcinek walki o człowieczeństwo człowieka. Bo z tego, że się nazywa "uniwersytet" albo "wyższa uczelnia", jeszcze nic nie wynika dla sprawy człowieka. Jeszcze nic nie wynika dla sprawy człowieka. Owszem można stworzyć, wyprodukować, przepraszam, złe wyrażenie, brutalne wyrażenie, można nawet wyprodukować, wytworzyć serię ludzi wyuczonych, wykształconych, ale pytanie jest nie w tym, tylko - czy się wyzwoliło ten olbrzymi duchowy potencjał człowieka, przez który człowiek urzeczywistnia swoje człowieczeństwo. To jest decydujące. I tego KUL-owi życzę. Jeżeli on tę sprawę wygra w Polsce w stosunku do stu, dwustu, tysiąca, dwóch tysięcy, pięciu tysięcy ludzi w proporcji do stu tysięcy, stu pięćdziesięciu, dwustu tysięcy - to już będzie wielkie osiągnięcie. Z punktu widzenia naszej, chrześcijańskiej, ewangelicznej wizji świata i człowieka [oklaski]. Ja myślę, że coraz bardziej w świecie współczesnym, w różnych tego świata systemach wytworzonych na gruncie różnych ideologii, które zresztą mają dość wspólny korzeń, coraz bardziej będzie oczywiste, że sama tylko produkcja wykształconych, wysoko wyszkolonych, wyspecjalizowanych jednostek nie rozwiązuje zagadnienia.
Nie rozwiązuje zagadnienia człowieka. Droga uniwersytetu, droga społeczeństwa ludzkiego, droga narodu i droga ludzkości to jest droga do wyzwalania człowieczeństwa, tego wielkiego potencjału możliwości ducha ludzkiego, umysłu, woli i serca. Kształtowanie wielkiego człowieczeństwa, dojrzałego człowieczeństwa. Oczywiście, że uniwersytet też tego nie zrobi sam, on ma w tym dopomóc. Bardzo dobrze, jeżeli w tym nie przeszkadza. Bądźmy skromni, Rektorze, ja już jestem starszy człowiek [śmiech i oklaski]. Więc bardzo dobrze, jeżeli w tym nie przeszkadza. Oczywiście, powinien maksymalnie w tym dopomóc. Uniwersytet wtedy odegra swoją rolę, jest środkiem do celu, jest wspaniałym środkiem do celu. Instytucja uniwersytetu jest jednym z arcydzieł ludzkiej kultury, tylko zachodzi pewna obawa, czy ta instytucja uniwersytetu, arcydzieło ludzkiej kultury, nie ulega w dzisiejszej epoce, i to w wymiarze globu, odkształceniu. Nie wiem już, ja się na tym nie znam, ale się boję.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.