Homilie u św. Marty

Czekamy na mszę św., którą odprawi papież. Nie będzie to jednak uroczysta liturgia jak w bazylice św. Piotra, ale msza św. „domowa” w małej kaplicy w papieskiej rezydencji. Wreszcie otwierają się drzwi...

Kim jest kaznodzieja u św. Marty?

Kim jest Bergoglio nauczający od prostego pulpitu w skromnej kaplicy Domu św. Marty? W adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium Franciszek wprowadza Kościół w nowy dynamiczny etap ewangelizacji. Z tego powodu zajmuje się szerzej kwestiami, które uważa za ważne i pilne. Wśród poruszonych tematów znalazła się także homilia (EG 135–144). Jest to materia, którą papież omawiał już wcześniej. Czytając niektóre refleksje Franciszka, widzimy, że kaznodzieja jest siewcą dobrej nowiny, ale zarazem jest też jak matka.

Dla Franciszka duszpasterz to przede wszystkim dobry siewca, który rzuca szerokim gestem ziarno z ufnością, iż przyniesie owoce, świadomy jednak, że potrzebuje ono czasu, by dojrzeć. W 2005 roku wówczas jeszcze kardynał Bergoglio mówił: „Słysząc i oceniając w swym sercu miłość i znajomość słowa Bożego wśród wiernych, kaznodzieja zbiera żniwo wartości, które już dojrzały, i ukazuje kierunki ich zastosowania w praktyce, a jednocześnie, o ile znajdzie żyzną glebę pozwalającą wzrastać nasieniu, zasiewa pragnienie i dalszą nadzieję” [3]. Papież Franciszek, nauczając, zasiewa pragnienie i wskazuje kierunek drogi. Homilie wygłaszane u św. Marty są więc szczególnie cenne, zwłaszcza w porównaniu z przemówieniami bardziej dopracowanymi pod względem formalnym. Stanowią bowiem źródłowy zapis myśli zrodzonej w bezpośrednim kontakcie z modlącym się zgromadzeniem.

O ich specyficznym charakterze świadczy przede wszystkim sposób stosowania przez Franciszka pauz, które sprawiają, że jego styl i rytm wypowiedzi są dalekie od monotonii. Słowa papieża wykute są z ciszy. Niekiedy homilia, na którą składają się kunsztownie wyrzeźbione słowa, rozwija się powoli. Dochodząc do ważnego punktu, papież podwyższa napięcie i ożywia swoją wypowiedź gestem, przydając jej plastycznej ekspresji. Słowom towarzyszy również mimika, gdyż Franciszek poddaje się niejako fizycznie głoszonemu słowu.

Jego homilie wyrastają z modlitwy. Zanim zostaną wygłoszone wiernym od pulpitu, są przygotowywane w modlitwie osobistej. „Przygotowanie przepowiadania słowa jest zadaniem tak ważnym, że należy poświęcić mu dłuższy czas studium, modlitwy, refleksji i kreatywności duszpasterskiej” (EG 145). Homilia jednak nie jest i nie powinna być katechezą poprzedzoną chwilą medytacji. Nie jest to owoc refleksji indywidualnej ani modlitwy osobistej. Przygotowanie służy temu, by włączyć w sposób skuteczny homilię w dialog Boga i jego ludu.

Okoliczność, że ten dialog odbywa się w kaplicy, nadaje homiliom Franciszka zupełnie szczególny charakter. Wynika to również z faktu, że zgromadzenie, które Franciszek ma przed sobą, jest codziennie inne. W ten sposób „kameralny” dialog zostaje przeniesiony również na działalność duszpasterską papieża w skali uniwersalnej. Nie powinno zatem dziwić, że tematy poruszone u św. Marty stają się potem elementem wystąpień, wypowiedzi, homilii papieża wygłaszanych wobec szerszego grona słuchaczy. Kazania u św. Marty stanowią niejako pulsujące serce duszpasterstwa Franciszka. Są owocem poszukiwań i rozeznawania miejsc, gdzie pojawia się żywe i gorące pragnienie Boga.

Kaznodzieja jest jak matka

Kaznodzieja to jednak nie tylko siewca. Jest również matką. Franciszek pragnie dać wyraz macierzyństwu Kościoła. Papież powiedział kiedyś: „Uważam, że obraz matki z dzieckiem najlepiej wyjaśnia, co to znaczy uczyć tego, kto już wie. Kościół, który jest matką dla nas wszystkich, naucza lud jak matka przemawiająca do swego dziecka, ufając, że to dziecko, silne miłością, jaką darzy je ten, kto je spłodził, będzie świadome, że wszystko, co ojciec i matka mu przekazują, służy tylko jego dobru” [4]. Ponadto „dobra matka przyjmuje to wszystko, co Bóg zasiał w jej dziecku, wsłuchuje się w jego troski i uczy się od niego. Panujący w rodzinie duch miłości kieruje zarówno matką, jak i dzieckiem w ich dialogu, w którym człowiek uczy i w którym się uczy, koryguje i docenia rzeczy dobre. Podobnie jest w przypadku homilii” (EG 139).

Rodzinna atmosfera wywiera wpływ na tego, kto głosi kazanie, i na to, jak prowadzi słuchaczy. Ludzie doceniają kaznodzieję, kiedy stara się być szczery, kiedy używa „matczynego” języka, ojczystego „języka macierzystego”, który w swojej prostocie ucieka się do konkretnych obrazów. Mówić z serca oznacza nie tylko, że jest ono gorące, ale również oświecone pełnią objawienia słowa Bożego na drodze przebytej przez Kościół i wiernych w historii.

Dla Franciszka serdeczna bliskość kaznodziei, ciepły ton jego głosu, gesty umacniają „klimat macierzyński i eklezjalny” [5], w jakim Pan rozwija dialog ze swoim ludem. Nie można zrozumieć homilii u św. Marty, nie mając świadomości ich „matczynego” charakteru. Kaznodzieja sieje miłość i ją umacnia, tworząc „środowisko” uczuciowe i atmosferę przekazu pozwalającą na to, by Pan prowadził dialog ze swoim ludem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama