Czekamy na mszę św., którą odprawi papież. Nie będzie to jednak uroczysta liturgia jak w bazylice św. Piotra, ale msza św. „domowa” w małej kaplicy w papieskiej rezydencji. Wreszcie otwierają się drzwi...
Prostota nie stanowi jednak gwarancji jasności, która jest trzecią cechą charakterystyczną homilii u św. Marty. Kazanie może bowiem być wygłoszone prostym językiem, ale jednocześnie może być nieuporządkowane, pozbawione logiki i dotyczyć zbyt wielu tematów. Dlatego poranne homilie koncentrują się tylko na jednej kwestii, co pozwala zachować jasność i ułatwia ich zrozumienie.
Papież wykorzystuje w swoich homiliach wewnętrzną logikę Ignacjańskich Ćwiczeń duchowych. Już pierwsze jego wystąpienie jako biskupa Rzymu ukazało, że wypowiedzi mają układ trójdzielny: trzy części, trzy główne pojęcia, trzy słowa kluczowe, zgodnie z tradycją retoryczną odpowiadającą jezuickiej duchowości. W słowach Franciszka zawsze znajdziemy nielinearną, spiralną dynamikę ignacjańską. Słuchając papieża choćby tylko przez kilka minut, można się zorientować, że jego słowa spiralnie wznoszą się coraz wyżej. I nawet kiedy nie zmierzają do punktu szczytowego, kazania Franciszka charakteryzują się rosnącym natężeniem.
Zauważmy wreszcie, że homilie od św. Marty zawierają ważne przesłanie, a często również precyzyjnie sformułowane zarzuty i „ostrzeżenia”. Mimo wszystko jednak język papieża jest zawsze afirmatywny. To jeszcze jedna cecha charakterystyczna tych porannych homilii. Franciszek nie mówi, czego nie należy robić, jak nie należy postępować, ale raczej proponuje, co możemy zrobić lub udoskonalić w naszym działaniu. Jego nastawienie jest konstruktywne. Papież wskazuje drogę, kierunek na przyszłość (por. EG 159). Jest pozytywny i stara się pocieszyć, nie ukrywając problemów, a niekiedy wręcz je uwidaczniając, lecz zawsze pokazując drogę. Jest pasterzem, który wskazuje drogę swojej gromadzie.
Język ciała
Po homilii zawsze na chwilę zapada cisza. Papież nie przyjmuje jednak wtedy żadnej sztywnej pozy. Jego gesty pozbawione są ceremonialnej powagi. Franciszek wydaje się pochylać do przodu w stronę ludu Bożego, jakby chciał uważnie przyjrzeć się każdej twarzy. Jednocześnie jest skoncentrowany na modlitwie, a swobodne ułożenie rąk, niewymuszona pozycja i lekko uniesiona głowa wskazują na odprężenie.
Liturgia eucharystyczna celebrowana jest ze spokojem, w należytym tempie. Nie ma zbyt długich pauz ani pospiesznych gestów. Na koniec mszy św. po błogosławieństwie Franciszek wraca do zakrystii, zdejmuje liturgiczne szaty i wychodzi, by w milczeniu w postawie wdzięczności zasiąść wśród wiernych. Na początku papież zajmujący puste krzesło wśród zgromadzonych w kaplicy budził zdziwienie, lecz teraz wszyscy już zaakceptowali to jego spontaniczne i naturalne zachowanie.
Po kilku minutach Franciszek wstaje, by w przedsionku osobiście pożegnać każdego z uczestników liturgii. To nie jest tylko formalność, lecz zwyczaj rozpowszechniony w Ameryce Łacińskiej i w wielu krajach anglojęzycznych, gdzie duszpasterz żegna się z wiernymi wychodzącymi z kościoła. Te same dłonie, których gesty towarzyszyły słowom homilii i które poświęciły na ołtarzu chleb i wino, teraz ujmują ręce wiernych. Takie pożegnanie na zakończenie spotkania nie ma w sobie nic z kurtuazji, wymaga czasu i uwagi. Często można zobaczyć papieża podchodzącego do któregoś z wiernych, by lepiej usłyszeć, co ten ma do powiedzenia. Niekiedy na twarzy Franciszka maluje się uśmiech, czasem papież wybucha gromkim śmiechem, kiedy indziej przygarnia kogoś do serca i błogosławi, nakładając ręce.
Przypisy:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.