Nie każdy muzułmanin jest genetycznym terrorystą. Jak i nie każdy chrześcijanin jest gołąbkiem pokoju. Problem nie leży w wyznawanej religii, lecz w sercu i umyśle człowieka.
Zajrzałem wczoraj rano do przeglądu prasy i przeżyłem rozczarowanie. Nie znalazłem ani jednego omówienia tekstu o spotkaniu w Asyżu. Zastanawiam się zatem czy brak ów przypisać kiepskiemu rozeznaniu redaktora czy rzeczywiście nasze media papierowe nie zauważyły tak ważnego wydarzenia. Jest na szczęście Internet. Dzięki temu wspaniałemu wynalazkowi można było śledzić na bieżąco nie tylko ostatni dzień Spotkania. Także poprzedzające je rozmowy i dyskusje. Dociekliwi znaleźli sporo wywiadów i analiz, choć tu dla wielu trudnością będzie język.
Spośród wielu wywiadów warto zwrócić uwagę na tekst w języku polskim dostępny. Andrea Tornielli rozmawiał w Asyżu z wielkim imamem meczetu Badshahi, Muhammadem Abdul Khabir Azadem. To pakistański duchowny mocno zaangażowany nie tylko w dialog chrześcijańsko-muzułmański. Swoją obecnością i autorytetem gasił nie jeden konflikt, broniąc przed rozlewem krwi zarówno chrześcijan jak i muzułmanów. Pytany dlaczego zdecydował się bronić chrześcijan odpowiedział: «Nauczyłem się tego w domu. Mój ojciec, który przez 30 lat był wielkim imamem meczetu Badshahi, za każdym razem, kiedy wybuchał konflikt między chrześcijanami a muzułmanami, próbował ich pogodzić. Kiedy dochodzi do podobnych ataków, jest nam wstyd i mamy ogromne poczucie winy».
Wyznanie imama uświadamia, że nie każdy muzułmanin jest genetycznym terrorystą. Jak i nie każdy chrześcijanin jest gołąbkiem pokoju. Problem nie leży w wyznawanej religii, lecz jak zwykle w sercu i umyśle człowieka. Oświeconym przez wiarę lub zatrutym przez złowrogie ideologie. To one sprawiają, że ludzie przez dziesięciolecia pielęgnujący braterskie relacje zaczynają ze sobą walczyć. Bo ktoś im powiedział, że są wrogami. Że w ten sposób utorują sobie drogę do raju.
Dlatego tak ważne są spotkania. Bez uprzedzeń, jak zauważył ktoś uważnie śledzący debaty i modlitwy w Asyżu. Bo uprzedzenia rodzą agresję i ją wzmacniają. Rozmowa, wypita kawa, spojrzenie w oczy, otwiera drogę nie tylko do szacunku i zrozumienia. Niekiedy również do przyjaźni.
Uprzedzenia przywołane zostały nie bez powodu. Jeden z katolickich publicystów, bazując prawdopodobnie na krótkiej informacji w portalu Deon.pl, zastanawiał się do kogo na spotkaniu w Asyżu modlił się Zygmunt Bauman. Cóż, złośliwość jest cennym atutem dyskusji gdy strony są wybitnymi znawcami tematu. W przeciwnym wypadku jest tylko maską, mająca przysłonić niewiedzę. Wystarczyło bowiem zajrzeć na stronę Wspólnoty świętego Idziego, gdzie zamieszczono dokładny program trzech dni spotkania, by dowiedzieć się, że został zaproszony do dyskusji panelowej (jednej z kilkunastu), jaka 19 września o godz. 16:30 odbyła się w Teatro Matestasio Assisi. Podjęto temat imigrantów i ich integracji, a w dyskusji, której przewodniczył Jean-Claude Petit, francuski pisarz i dziennikach, uczestniczyli między innymi: kard. Antonio Maria Veglio, ewangelicki biskup z Niemiec Marcus Dröge oraz pisarz i historyk z Grecji Vassilis Vassilikos. Zatem profesor nie modlił się, jak sugerowano, do „płynnej europejskości”, ale uczestniczył w rzeczowej dyskusji. Jej fragmenty można znaleźć na stronie Wspólnoty świętego Idziego (zakładka 19 Set 2016).
Na koniec o bohaterze lunchu, jaki spożył Franciszek z uczestnikami spotkania. Był nim świętujący 25-lecie posługi w Konstantynopolu Patriarcha Bartłomiej. Tu jednak chcemy zwrócić uwagę nie na szampana, tort i otrzymany z tej okazji prezent, ale na homilię, wygłoszoną w krypcie Bazyliki świętego Franciszka. Mówił w niej o prowadzącym do nawrócenia słuchaniu i prorockim świadectwie. „Jesteśmy tu razem, aby dać świadectwo, i to świadectwo chrześcijan musi być prorocze, musi być świadectwem prawdziwej κοινωνία, prawdziwej wspólnoty. Wówczas będziemy mogli zaofiarować spragnionym wodę żywą, źródło niewysychające (dosł: wodę, która nie ma końca), wodę o mocy proroczej, a wtedy wszyscy usłyszą głos Jezusa, który powie trzy razy: Tak, przyjdę wkrótce. A my staniemy się świadkami Jego Pokoju.”
Czytając tę niemalże mistyczna homilię (Patriarcha wyszedł od Ap 22,16-18) nasuwa się oczywisty wniosek. Nie wierzyć w sens spotkania w Asyżu to nie wierzyć również w moc Słowa. W moc obietnicy Jezusa. Szkoda, że w języku polskim tekst znajduje się jedynie w wypranym z apokaliptycznego kontekstu omówieniu. Dlatego odsyłam do włoskiego oryginału.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.