Zgodnie z prastarą liturgiczną tradycją sięgającą początków obchodzenia świąt Bożego Narodzenia, również i w tym roku w Kościele syryjsko-prawosławnym i syryjsko-katolickim na Bliskim Wschodzie w noc wigilijną zapłonie pasterski ogień.
Szczególny charakter ma ten zwyczaj w Karakosz (Bachdidzie) w północnym Iraku - mieście położonym w pobliżu ruin starożytnej Niniwy. W tym mieście, surowo strzeżonym przez oddziały kurdyjskie i chrześcijańskie, ceremonia odbywa się na dziedzińcu syryjsko-katolickiego kościoła Niepokalanej, jednej z największych świątyń chrześcijańskiego Wschodu. Po uroczystych nieszporach zbierają się tam wszyscy księża, diakoni i wierni z całego miasta, by wspólnie rozpalić wielkie ognisko.
Gdy tylko pojawi się ogień, wybucha wielka radość. Wierni obserwują, w którą stronę kieruje się płomień i dym. Jeśli na południe, w kierunku klasztoru Benham, oznacza to dobre żniwa. Jednym z elementów tego zwyczaju są skoki młodych ludzi przez gasnący ogień. Popiół wierni zanoszą do swoich domów, polecając w ten sposób Bożej opiece swoje domostwa i rodziny.
Bożonarodzeniowy ogień pasterski w Karakosz ma znaczenie nie tylko religijne, jest także świadectwem tożsamości. Miasto jest bowiem enklawą w tej części północnego Iraku, która nie należy do autonomicznego regionu Kurdystanu. Tylko o 32 kilometry oddalona jest milionowa metropolia Mosul, gdzie chrześcijanie nie są pewni swojej przyszłości. Z obawy o życie wielu z nich uciekło do Karakosz. W ciągu ostatnich lat liczba mieszkańców miasta podwoiła się, jest ich obecnie prawie 50 tysięcy.
Do 1980 r. Karakosz było miastem czysto chrześcijańskim. Z biegiem lat osiedliło się w mieście ok. 300 rodzin muzułmańskich, na co większość chrześcijan patrzy z niepokojem. Obawiają się oni o przyszłość chrześcijaństwa w Iraku.
W autonomicznym regionie Kurdystanu na północy Iraku chrześcijanie są bezpieczni. Karakosz należy jednak do tej części kraju, która jest wprawdzie pod panowaniem Kurdów, ale nie należy do regionu autonomicznego.
Zwyczaj rozpalania pasterskiego ognia w Kościele syryjsko-katolickim i syryjsko-prawosławnym w innych miejscach nie jest tak spektakularny jak w Karakosz. Zazwyczaj podczas pasterki odbywa się procesja po kościele. Kiedy procesja wraca do ołtarza, czytana jest Ewangelia o narodzeniu Jezusa. Po słowach: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”, kapłan przerywa dalsze czytanie. W tym momencie dzieci przebrane za pasterzy rozpalają w kościele ogień. Wierni śpiewają „Gloria”, a następnie kapłan kontynuuje czytanie Ewangelii.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.