Póki są misjonarze, pokój jest możliwy

Mieszkańcy Północnego Kiwu potrzebują nie tylko konkretnej pomocy humanitarnej i modlitewnej, ale również realnych działań ze strony wspólnoty międzynarodowej. Kościół, na ile może, włącza się w proces pokojowy, ale sam nie jest w stanie zapobiec kolejnej wojnie w tym zapalnym zakątku Demokratycznej Republiki Konga.

Tymczasem rebelianci z nowego ugrupowania M23 od tygodni zbroją się i siłą wcielają w swe szeregi młodych mężczyzn. W poszukiwaniu żywności grabią też wioski i pola, przez które przechodzą. Dochodzi do masowych gwałtów. Kongijczycy opuszczają swe domostwa, chroniąc się w pobliżu kościołów, szpitali i szkół, gdzie liczą na pomoc misjonarzy. Szczególnie niebezpieczna sytuacja jest w okolicach Rutshuru.

„Sytuacja zmienia się u nas praktycznie z dnia na dzień. Rutshuru jest zajęte przez rebeliantów z nowego ugrupowania M23, wojsk rządowych nigdzie nie widać. Pogłębia to sytuację braku bezpieczeństwa, ponieważ na konflikcie próbują ugrać swoje także zwykłe bandy, stąd dużo częstsze kradzieże i napady rabunkowe” – mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim pracujący w tym mieście pallotyn, ks. Wiesław Kantor.

Polski misjonarz, który przeżył już niejeden konflikt zbrojny w Afryce, podkreśla, że liczba uchodźców nieustannie się zmienia. „Są przy szkołach, szpitalach i ośrodkach zdrowia. Na ile możemy, niesiemy im pomoc, ale nie mamy na to wystarczających środków. W miarę możliwości staramy się jednak kupować dla nich chociażby będącą podstawą wyżywienia fasolę czy ubrania. Otrzymują też bezpłatną pomoc medyczną. W opiekę angażuje się miejscowa Caritas, która otrzymała zapewnienie, że z Europy dotrze tu pomoc. Na to wszystko trzeba jednak czasu” – dodaje ks. Kantor.

Kościół w życiu tych ludzi jest bardzo mocno obecny. Wierzą, że dopóki są misjonarze, pokój jest wciąż możliwy. „Mimo trwających walk życie toczy się dalej. Ponieważ konflikty, co jakiś czas na tym terenie się powtarzają, ludność jest zahartowana i w jakiejś mierze przyzwyczajona – mówi pallotyn. – Na porannych Mszach kościół w Rutshuru wypełniony jest po brzegi. Widać jednak, że sytuacja jest napięta. Mszę prymicyjną sprawowaliśmy ostatnio dosłownie na linii frontu, pod ostrzałem. Tymczasem trwają negocjacje. Nikt nie wie jak to się zakończy. Mówi się, że obecny konflikt może doprowadzić do podziału Konga na dwa kraje” – zauważa ks. Wiesław Kantor.

Polscy misjonarze pracujący w Północnym Kiwu apelują o modlitwę za pokój, a także o konkretną pomoc humanitarną dla mieszkańców tego regionu.

Przyłącz się do Modlitwy za RD Konga

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama