Mam podobne obserwacje dotyczące lekceważenia Słowa przez niektórych księży podczas Mszy świętej. Trzeba nam iść do tych księży z Evangelii Gaudium papieża Franciszka...
Biorąc pod uwagę że wielu wiernych ma kontakt z Pismem Świętym wyłącznie na Mszy, naprawdę nie pojmuję jak można do czytań wyznaczać osoby z łapanki, np. przekręcającego co drugie słowo ministranta. W efekcie zamiast proklamowania otrzymujemy jąkanie, bełkot czy mruczenie pod nosem. Ktoś może przekonywać że liczy się treść ale bardziej zapadnie nam w pamięć fragment Pisma odczytany mocnym, pewnym głosem niż wymamrotany tak, że modlimy się by czytający jak najprędzej przestał się męczyć.