Historia się powtarza i że nie wszystkie stare koleiny zasypał wiatr historii.
Trzeba powiedzieć o jeszcze jednym wymiarze polityki wschodniej. Mianowicie, że – pomimo dobrych kontaktów z Konstantynopolem - kluczowym partnerem w dialogu ekumenicznym dla Watykanu jest wciąż Moskwa.
- Co więcej, z sowieckich dokumentów wynika, że w momencie, kiedy Jan Paweł II w 1980 roku zwołuje Synod Kościoła Greckokatolickiego i wyznacza kard. Myrosława Lubacziwskiego jako następcę kard. Slipyja, to Patriarchat Moskiewski poczuł się zdradzony. A to dlatego, że obiecywano mu, że po śmierci kard. Slipyja nie będzie już następcy na stolicy greckokatolickiego metropolity dla Lwowa. Dla diaspory lokalni biskupi mogą być, ale nie dla Lwowa, gdyż tutaj Kościół greckokatolicki nie ma prawa istnienia. Dla Sowietów jest to jednoznaczny sygnał, że Watykan Jana Pawła II tematu sytuacji grekokatolików nie odpuszcza.
Na czym jeszcze polegała przemiana polityki wschodniej za Jana Pawła II?
- Ta przemiana przebiega przede wszystkim w dwóch wymiarach. Po pierwsze Jan Paweł II widzi na Wschodzie co innego niż poprzedni papieże i ich dyplomacja. Nie postrzega Moskwy jako potężnego imperium, którego trwanie można liczyć na dziesiątki, jeśli nie setki lat i z którym się trzeba układać. Widzi natomiast zdegenerowany twór, który siłą, przemocą i kłamstwem wciąż rządzi i trwa i wszystko wskazuje, że jest to zmierzch jego potęgi. Z drugiej strony największą siłą Związku Sowieckiego jest słabość i strach Zachodu. Bp Szczepan Wesoły, który towarzyszył kard. Wojtyle podczas wizyty w Niemczech w 1978 r. tuż przed jego wyborem na papieża, opowiadał, że kiedy rozmawiali z kard. Josephem Höffnerem i grupą najbardziej wpływowych biskupów, to kard. Wojtyła powiedział: "Czcigodni Bracia, musimy się też zastanowić jak będziemy postępowali w momencie, kiedy nie będzie już Związku Sowieckiego". Zapanowało milczenie i ogólna konsternacja. Odebrane to zostało jako polski romantyzm.
Jan Paweł II jasno powiedział to także w 1979 r. na zamkniętym spotkaniu z Radą Stałą Konferencji Episkopatu Polski. Mianowicie, że nie można mieć przed oczami Sowietów, tylko chrześcijańskie narody: litewski, łotewski, rosyjski, ukraiński i białoruski. I co robi? Zaczyna najpierw pedagogikę historyczną, wykorzystując poszczególne rocznice, aby opowiadać ludziom stamtąd, kim oni są. Przykładem są realizowane w Watykanie obchody tysiąclecia chrztu Rusi Kijowskiej w 1988 r. To jest wielka pedagogika i wielka polityka historyczna, którą Jan Paweł II realizuje bardzo skutecznie. Sam zabiera głos i nakazuje Radiu Watykańskiemu poszerzenie audycji w tych językach. Wcześniej to się nie udało, choć zabiegał o to kard. Wyszyński.
A druga różnica – jeśli chodzi o politykę wschodnią – polega na dobrym wyczuciu realiów czasu. Otóż dla poprzednich papieży jak i dla kard. Casaroliego czy całej Kurii Rzymskiej komunizm miał przed sobą jeszcze okres długiego trwania. Natomiast dla Jana Pawła II była to faza schyłkowa. Bardzo pomogło mu to, że w sposób opatrznościowy początek jego pontyfikatu zbiegł się z rządami prezydenta Ronalda Reagana w USA, który myślał podobnie. Stąd sojusz Jana Pawła II i Reagana był bardzo mocny. Szczegółów jeszcze nie znamy, ale wiemy, że odegrał on bardzo ważną rolę. Stąd zaangażowanie Jana Pawła II w kampanię Reagana w 1984 roku, które przyczyniło się do jego reelekcji. W latach 80-tych w polityce europejskiej i światowej zbiegło się kilka czynników, które w końcu doprowadziły do upadku komunizmu. Bardzo istotna była w tym rola nadzwyczaj wybitnych jednostek, jakie miały wówczas decydujący wpływ na politykę światową. Wśród nich – oprócz Jana Pawła II – należy wymienić: Ronalda Reagana czy Margaret Thatcher a później i Helmuta Kohla. Ich myślenie zbiega się w jednym kierunku.
Pojawia się Michaił Gorbaczow...
- Który chce coś zrobić dla ratowania imperium sowieckiego, ale wychodzi mu coś zupełnie przeciwnego. On przecież chciał wzmocnić sowiecki system, ale manipulując przy nim doprowadził do jego zupełnego krachu. Gorbaczow też zaczyna widzieć w Janie Pawle II ważnego partnera i to z wzajemnością. Dzięki temu Jan Paweł II do końca wspomaga Gorbaczowa np. w momencie puczu w Moskwie w sierpniu 1991 r. Papież wtedy jest w Budapeszcie ale wygłasza bardzo ważne oświadczenie wspierające Gorbaczowa.
Jan Paweł II bezpośrednio zwraca się do narodów Europy środkowej i wschodniej w tym upatrując ważny element swej papieskiej misji.
- Program swego pontyfikatu Jan Paweł II zawarł już w pierwszym swoim inauguracyjnym wystąpieniu: "Nie lękajcie się". "Otwórzcie drzwi Chrystusowi", "Otwórzcie granice państw". Te trzy punkty: Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi, otwórzcie granice państw były złamaniem logiki jałtańskiej, która była logiką zamkniętych granic, logiką murów i nie wpuszczania Chrystusa do społeczeństw pewnej części świata. A bardziej konkretnie, wobec ludów tej części Europy, swój program Jan Paweł II najpełniej zaprezentował w 1979 r. w Gnieźnie, podczas pierwszej pielgrzymki do Polski. Było to jedno z najważniejszych przemówień całego pontyfikatu - wielki słowiański program. I potem powtarza to samo na krakowskich Błoniach i na Jasnej Górze podkreślając, że jest papieżem Słowianinem. On to miał w sobie bardzo głęboko. Najlepiej ujął tę jego rolę Benedykt XVI, który powiedział: "Swoim świadectwem wiary, miłości i odwagi apostolskiej pełnym ludzkiej wrażliwości, ten znakomity syn narodu polskiego pomógł chrześcijanom na całym świecie, by nie lękali się być chrześcijanami, należeć do Kościoła, głosić Ewangelię. Jednym słowem pomógł nam nie lękać się prawdy, gdyż prawda jest gwarancją wolności". Trzeba jeszcze zauważyć jeden ważny element, żeby zrozumieć do końca pontyfikat Jana Pawła II. To jest zamach oraz powrót do orędzia z Fatimy. To jest bardzo ważny element i o tym wielokrotnie Jan Paweł II mówił.
W latach 80-tych Jan Paweł II silnie wspomaga Kościół na terenach ZSRR, głównie jeśli chodzi o kraje bałtyckie, Białoruś a później Ukrainę.
- Jan Paweł II prowadził politykę wielowektorową. Pierwszym obszarem, gdzie jest intensywnie zaangażowany, jest Łotwa i Litwa. Jest na terenach Związku Sowieckiego tam, gdzie katolicy budzą się najpierw. Trzeba też powiedzie o ważnych postaciach, które się tam wtedy pojawiają. Jest to kard. Julijans Vaivods, biskup Rygi i jeszcze bardziej abp Vincentas Sladkevičius, metropolita Kowna, który w najbardziej gorących momentach działa w trójkącie partia komunistyczna, na czele której stoi Algirdas Brazauskas a raczej to jej skrzydło, które stawia na suwerenność, Sajudis z Vytautasem Landsbergisem i Kościół litewski. Jan Paweł II radzi, aby nie przyspieszać procesu historycznego, broń Boże nie dolewać oliwy do ognia. Chce aby Kościół na Litwie miał rolę moderującą, ma nie zaogniać, i nie potępiać komunistów. Nie chce tez przeszkadzać Gorbaczowowi. Tak przynajmniej wynika z sowieckich dokumentów. Jan Paweł II czuwa, żeby sprawa litewska nie wywołała jakiejś rewolucji, bo wtedy pogrzebana zostanie cała pierestrojka. A po Gorbaczowie nie wiadomo kto będzie. Bardzo ważną postacią w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej jest Litwin z emigracji, późniejszy metropolita wileński, kard. Audrys Juozas Bačkis, bardzo ważna postać u boku Jana Pawła II jeżeli chodzi o aspekt litewski.
Następnie mamy Białoruś z opatrznościową rolą arcybiskupa, wtedy jeszcze biskupa Tadeusza Kondrusiewicza, który jest człowiekiem stąd, i który rozumie co się dzieje. Jest ostrożny, ale swoje robi. Opowiadał mi kiedyś, że jak przyjechał do Watykanu mocno przestraszony i opowiadał o swych obawach, to Jan Paweł II go objął i mówi: „Tadeuszu, nie martw się, ja tu jestem i modlę się za ciebie. Będzie dobrze!” "No i przestałem się bać" – powiedział abp Kondrusiewicz.
Natomiast jeśli chodzi o Ukrainę, to oczywiście taką osobą przygotowywaną już od wielu lat, jest przyjaciel Jana Pawła II, arcybiskup, a potem kardynał Marian Jaworski. W 1987 roku zostaje on mianowany administratorem apostolskim w Lubaczowie. To są działania przygotowujące do odtworzenia diecezji katolickich na Ukrainie. Od tego czasu kard. Jaworski już wysyła tam swoich ludzi i zbiera informacje. Istotna rolę odegrał też późniejszy biskup drohiczyński, kapucyn Pacyfik Dydycz. Wtedy jako wizytator na Europę wschodnią z ramienia franciszkanów dużo jeździł i pisał ważne raporty. Bardzo pozytywna postać. Myślę, że takim punktem centralnym - kiedy to wszystko zaczyna się zasklepiać w jeden nurt - są Światowe Dni Młodzieży na Jasnej Górze w sierpniu 1991. Wtedy po raz pierwszy i ostatni w tej skali Kościół zachodni spotkał się ze wschodnim. Następuje rzecz bez precedensu, ponieważ władza sowiecka zgadza się, żeby tysiące obywateli Związku Sowieckiego bez paszportów przyjechało do Polski, a nasza władza się zgadza, żeby bez paszportów zostali przyjęci. Dostają pieniądze, wikt, opierunek i są przyjmowani przez wiele polskich rodzin i parafii. Szkoda, że zapomnieliśmy o tym wielkim geście solidarności z pielgrzymami ze Związku Sowieckiego. I co więcej? Grupa rosyjskiej inteligencji, która przeżyła sytuację bycia wolnymi w Polsce, przeniosła ten stan duchowy do siebie. Wracają do Moskwy na wiadomość o puczu i od razu idą na barykady. Słyszałem, że był taki kluczowy moment, kiedy się to wszystko waliło, a ta grupa pielgrzymów, która wróciła z Polski z Dworca Białoruskiego ze śpiewem i z krzyżem przyszła na barykadę pod Białym Domem, wspierając jej trwanie. Mieliśmy o tym takie relacje.
Ostatnie pytanie. Książkę kończysz na roku 1991. A co byś napisał gdybyś kończył na 2024 roku?
- Napisałbym, że historia się powtarza i że nie wszystkie stare koleiny zasypał wiatr historii. Były one na tyle głębokie, że kiedy nadarzyła się sprzyjająca okazja i przyszli odpowiedni ludzie, to wskoczono w nie z dużą łatwością.
Rozmawiali: Marcin Przeciszewski i Krzysztof Tomasik
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.