Rozmowa, która nawraca

O tym, jakim rozmówcą jest Benedykt XVI, przemianie duchowej pod wpływem rozmów z papieżem i odbiorze „Światłości świata” w mediach z Peterem Seewaldem rozmawia Stefan Sękowski.

Spotkania z papieżem, gdy był jeszcze kardynałem, wywarły na Pana duży wpływ. Był czas, gdy wystąpił Pan z Kościoła i wyznawał komunistyczne poglądy. 
– Tak, jako młody człowiek byłem zachwycony ideami socjalizmu, wolnością, równością, solidarnością, miłością. Nie wiedziałem, że one wszystkie właściwie wynikają z Ewangelii. Jednak wcześnie pożegnałem się z komunizmem. Stało się dla mnie jasne, że w systemie, który zaprzecza istnieniu Boga, także godność człowieka nie gra żadnej roli. XX wiek przyniósł wraz ze swoimi ateistycznymi eksperymentami miliony ofiar i nieskończony rozmiar zła na ludzkość i stworzenie. 
Później przeprowadził Pan wywiad z kard. Ratzingerem, który mocno Pana zmienił.

– Długo znajdywałem się na swoistej politycznej i religijnej ziemi niczyjej. Jako młodzi ludzie myśleliśmy, że jeśli odrzucimy balast tradycji i religii, będziemy bardziej wolni, ludzcy, będziemy mogli szybować w najwyższych sferach. Jednak zauważyłem, że jest dokładnie odwrotnie. Nie byliśmy wyżej, ale niżej. Najwyraźniej występował związek między wycofywaniem się chrześcijaństwa a poziomem kultury, który bez końca spadał. Zsekularyzowany świat przyniósł postęp na wielu płaszczyznach, ale zniewolił nas swoim luksusem, modami, ciągłym dążeniem do zaspokojenia. Zaistniały nowe uzależnienia, życie stało się bardziej stresujące. Ratzinger wywarł na mnie wrażenie bardzo dokładnego i jednocześnie wyjątkowo oryginalnego obserwatora. Dodatkowo miał jedyne w swoim rodzaju wykształcenie i, jak mi się wydawało, niebywały dar prorokowania. Fascynowało mnie odkrywanie, że chrześcijaństwo nie jest historią z przeszłości, ale na swój sposób z przyszłości. Odpowiedzi z Ewangelii pozostały aktualne, ponieważ są po prostu ponadczasowe. Przekaz Chrystusa potwierdzał się przez 2000 lat wciąż na nowo. Mimo że Kościołowi zagraża niebezpieczeństwo zboczenia na złą drogę, i często rzeczywiście na nią zbaczał. 

W jaki sposób kard. Ratzinger szczególnie wzbudził Pana zachwyt Jezusem Chrystusem? 
– Można się od niego nauczyć myślenia, które nie jest wąskie i lękliwe. Ratzinger widzi rzeczy w pewnym sensie zawsze z punktu widzenia Boga, który jest Bogiem miłości i nikogo nie wyklucza. Jego teologia, cała jego myśl, ma swoje podstawy w Ewangelii. Wykorzystując zarówno język wiary, jak i język rozumu, udowadnia nam, że Jezus Chrystus jest prawdziwie Synem Bożym. I On nigdzie nie odszedł. On jest. Jest obecny. I będzie nas na swój sposób do siebie przyciągać. Żadna inna religia nie zna tego Boga tak dobrze jak chrześcijanie. I to jako kogoś, kto się umniejsza, kto staje się światłością świata, ponieważ ofiarowuje się w całości ludzkości. Nigdy nie możemy pojąć nieskończonej wielkości tego Boga w pełni, ale możemy Go poznać. Możemy Mu pozwolić sobie pomóc, znaleźć przez Niego orientację, w wyniku wolnej decyzji podążyć za Nim i wkroczyć w Jego świat. Dlatego jedno zdanie papieża szczególnie mnie dotknęło: „By widzieć Boga – mówi – trzeba znać Chrystusa”. Jezus powiedział to tak: „Kto Mnie widzi, widzi i Ojca”.

Niektóre media nazywały Josepha Ratzingera „pancernym kardynałem”. Czy był nim rzeczywiście? 
– To pojęcie wymyślone do walki przez angielską prasę, przez przeciwników kard. Ratzingera. Przyjęło się ono także w Niemczech i innych krajach. Chciano pogardzać nie tylko jego osobą, ale zdyskredytować jego postawę. Przecież dziś w niektórych kręgach człowiek uchodzi za „twardogłowego” lub wręcz fundamentalistę, gdy odważy się choć w pewnej mierze pozostać wierny wierze. 
Pojęcie „Panzerkardinal” nie ma oczywiście nic wspólnego z rzeczywistością. Ani nie dotyczy pracy kard. Ratzingera, która zawsze była ukierunkowana na dialog, ani tym bardziej jego osoby. Kto przeczyta naszą książkę i pozna uprzejmość tego człowieka, a także jego pastoralną stronę, nie będzie mógł zrozumieć, jak można było dojść do takich wniosków. Oczywiście papież także prowokuje. Kościół prowokuje. Jego stanowiska nie są kompatybilne ze stylem życia społeczeństwa nastawionego na zabawę. Sama Ewangelia nie jest z nim kompatybilna. To powoduje pewne problemy. Jednak w takich czasach jest szczególnie ważne, by ktoś miał tak krytyczny i wręcz profetyczny głos jak Joseph Ratzinger. On nie jest wrogiem nowoczesności, ceni jej zdobycze. Ale zwraca uwagę, że nowoczesny świat nie przetrwa, jeśli się nie nawróci, a Bóg nie stanie znów w jego centrum. 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg