Jan Paweł II mówił Augusto Pinochetowi, że powinien usunąć się od władzy, groził wysłannikom PZPR przerwaniem pielgrzymki w 1983 roku oraz odmówił dyktatorowi Haiti, gdy ten chciał zmiany tekstu homilii - opowiada kardynał Stanisław Dziwisz w specjalnym wywiadzie dla Życia Warszawy.
- Na Zachodzie, zarówno w środowiskach polityków i dyplomacji, jak i dziennikarskich, pojawiło się stanowcze „nie” wobec nowej podróży Ojca Świętego do Polski. Mówiono, że podróż właśnie w tym momencie byłaby legitymizacją reżimu gen. Jaruzelskiego, stanu wojennego i represji. Tymczasem papież i tak zdecydował się pojechać do kraju. Był to jedyny sposób, aby zachować przy życiu Solidarność i stworzyć rodzaj pasa bezpieczeństwa dla Lecha Wałęsy. I historia przyznała mu w pełni rację!
Jednak po rozpoczęciu podróży pojawiły się problemy. Po pierwsze dlatego, że reżim odsuwał stale spotkanie z Wałęsą, a po drugie, że komunistyczne władze nie były w stanie znieść prawdy, jaką Ojciec Święty, mimo zachowania wszelkich środków ostrożności, obwieszczał w swoich przemówieniach.
Był też moment, w którym podróż rzeczywiście mogła zostać przerwana. W Częstochowie bowiem pojawili się niespodziewanie ludzie partii i zażądali rozmowy z sekretarzem episkopatu bp. Bronisławem Dąbrowskim. W czasie tego spotkania polecili przekazać papieżowi, aby zmienił treść przemówień. Po kilku godzinach bp Dąbrowski zaniósł im odpowiedź Ojca Świętego: jeśli nie mogę mówić w moim kraju tego, co przygotowałem, to wracam do Rzymu. Wysłannicy partyjni wrócili do Warszawy, aby zreferować wszystko „górze”, i podróż trwała dalej.
- A czy to prawda, że papież zagroził również przerwaniem podróży dyktatorowi Haiti Duvalierowi, który chciał, aby ten zmienił treść swoich przemówień?
- Było dokładnie tak. Otóż w 1983 r., podczas długiej podróży po Ameryce Środkowej, Ojciec Święty zatrzymał się na krótko na Haiti, gdzie rządziła jeszcze wszechmocna rodzina Duvalier. Ponieważ był czas na sprawowanie Eucharystii, papież mógł przekazać temu ludowi swoje posłanie nadziei i wolności. W homilii, gdy powtarzał hasło lokalnego Kongresu Eucharystycznego: „Konieczne jest, aby coś się zmieniło”, wyczuł, jak wielki wpływ ma ono na zgromadzone tłumy, i zaczął wymawiać to zdanie w coraz bardziej zdecydowany i znaczący sposób. To wywołało tak wielki entuzjazm w narodzie, że Ojciec Święty usłyszał od Jean-Claude'a polecenie, aby zmienił ton przemówienia pożegnalnego. Jednak papież odmówił; powiedział, że nie może tego uczynić, ponieważ „tu rzeczywiście musi się coś zmienić. Tu ludzie cierpią i dalej tak być nie może”. I na Haiti od tej pory w istocie coś się zmieniło.
- Bez wątpienia wizyta u Pinocheta w Chile była najmniej zrozumiałym epizodem pontyfikatu papieża Wojtyły. Zwłaszcza jeśli chodzi o słynne pokazanie się z dyktatorem na balkonie pałacu prezydenckiego. Czy może Eminencja ujawnić, jak to naprawdę było?
- No właśnie. Czy to nie ten obraz Ojca Świętego na balkonie obok Pinocheta zaciążył na osobie Jana Pawła II? A oto, jak to przebiegało naprawdę. Papież został w pewnym sensie zmuszony do pokazania się na balkonie pałacu prezydenckiego. Jednak później, podczas prywatnego spotkania, powiedział Pinochetowi, że winien się usunąć od władzy i przekazać ją cywilom. W kilka godzin po wizycie w pałacu prezydenckim spotkał się ze wszystkimi przywódcami tych partii, które działały w opozycji.
Tłumaczenie: Anna Kłossowska
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.