Przed papieską pielgrzymką Prymas Polski udzielił serii wywiadów polskim gazetom. Trzeciego w ciągu kilku dni wywiadu udzielił Rzeczpospolitej.
Będę witał papieża jako następcę św. Piotra, a także następcę Jana Pawła II - mówi kard. Glemp w rozmowie z Ewą Czackowską. - Będę miał dwa przemówienia. Jedno w katedrze warszawskiej, gdzie przywitam Benedykta XVI w imieniu duchowieństwa, a drugie na placu Piłsudskiego, gdzie wystąpię także w imieniu Kościoła katolickiego w Polsce. Powiem, czym żyje nasz Kościół i czym żyje to wyjątkowe miejsce, jakim jest w Warszawie katedra - serce stolicy. Będę mówił o tym szczególnym połączeniu w Polsce dziejów Kościoła z wydarzeniami narodowymi. Myślę, że będzie w tym wiele ciepłych słów, jakie mamy dla Benedykta XVI.
- Takich emocji było dużo, gdy przyjeżdżał do Polski Jan Paweł II. Szczególnie podczas ostatnich wizyt przyjmowaliśmy go bardzo serdecznie. Może tym razem będziemy bardziej uważnie słuchać, co ma nam do powiedzenia papież, a nie śledzić, jaki wykona gest?
- Być może, zobaczymy, chociaż mnie się wydaje, że tych emocji zawsze będzie dużo i wcale nie trzeba ich studzić. Przecież to bardzo ludzkie - cieszyć się. Te emocje były podczas poprzednich wizyt papieskich nie tylko dlatego, że papieżem był Polak, ale i dlatego, że to był następca św. Piotra. Ja sam odczuwam emocje, oczekując na Benedykta XVI - człowieka pogodnego, życzliwego, o wielkim sercu, a jednocześnie wielkiego uczonego.
- A czego ksiądz prymas oczekuje po wizycie Benedykta XVI, która przebiega pod hasłem "Trwajcie mocni w wierze"?
- Oczekuję tego, co jest normalną nadzieją takiej wizyty: umocnienia w wierze. Papież przyjeżdża, żeby tak jak św. Piotr umocnić nas w wierze, ożywić ją. Wiara bowiem nie jest czymś stabilnym, potrzebuje ciągle pożywienia duchowego. Wizyta papieska wzmaga tę wiarę także w aspekcie jedności narodowej, społecznej, albowiem nie ma tylko wymiaru liturgicznego i duchowego - jest także przeżyciem społecznym, jednoczącym. Wizyta głowy Stolicy Apostolskiej angażuje całe społeczeństwo, rząd, ludzi polityki, ale także odpowiedzialnych za przygotowania.
- Jan Paweł II był doskonale zorientowany w tym, czym żyje społeczeństwo, Kościół i za każdym razem odpowiadał na te polskie problemy, wskazywał drogę, jak dalej iść, uspokajał nastroje albo zachęcał do działania. Czy i tym razem Benedykt XVI powie nam, jak układać nasze sprawy społeczne, polityczne?
- Raczej będą to wskazówki na płaszczyźnie ogólnokościelnej. Benedykt XVI ma, oczywiście, wiedzę o Polsce, ale nie taką, jaką miał Jan Paweł II, który od podszewki znał naszą historię, kulturę, mentalność ludzi, ich problemy i dzięki temu mógł do nas mówić aluzjami. Teraz tego już nie będzie. Benedykt XVI ma natomiast nieprzeciętną wiedzę o Kościele, o istniejących w nim kierunkach, a także trendach kulturowych, które dotykają także Polskę. Dlatego nie sądzę, by Benedykt XVI odnosił się do szczegółowych kwestii. Natomiast takie miejsca, jak Kraków, Częstochowa czy Auschwitz same będą narzucały tematykę, sposób zachowania i wyrażania się. Papież jest bardzo precyzyjny w swoich wypowiedziach, a to, co powie, na pewno będzie wcześniej dobrze przemyślane.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.