Pielgrzymi z Tajwanu lecieli do Polski ponad 20 godzin.
W kościele śś. Piotra i Pawła na katechezy gromadzą się wszyscy mówiący po chińsku. To grupy m.in. z Chin, Malezji czy Tajwanu. Z tego ostatniego kraju przyjechało ok. 500 osób. Nie zraziła ich perspektywa spędzenia w podróży ponad 20 godzin (z dwiema przesiadkami po drodze).
- To liczna grupa. Trzeba pamiętać, że na Tajwanie katolicy stanowią tylko 2 proc. społeczeństwa. To w sumie ok. 300 tys. osób - mówi o. Tomasz Zalewski, dominikanin, który od 6 lat pracuje na Tajwanie.
Jak opowiada, młodych przyciągnęła do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży postać papieża Franciszka, możliwość spotkania z nim. To dla nich jednak również okazja, by odwiedzić kraj o bogatej katolickiej tradycji, miasto, w którym kościoły są na każdym rogu.
- To dla nich pewna egzotyka, tak jak oni dla nas. A to zawsze pociąga - mówi o. Zalewski.
- Nieważne, że trzeba było przebyć tak długi dystans. Chcieliśmy tu przyjechać, by być bliżej Boga i bliżej papieża - opowiadają natomiast pielgrzymi z Pekinu.
We Wspólnocie "Miłość krzyża", do której należą, "podążając za miłością Chrystusa, starają się troszczyć o najsłabszych". Stąd temat ŚDM w Krakowie jest im bardzo bliski.
Przyznają, że podczas wtorkowej Mszy otwarcia na krakowskich Błoniach najbardziej poruszył ich ogromny wizerunek Jezusa Miłosiernego, umieszczony w ołtarzu. - Jego oczy dotykają, poruszają serca, pozwalają doświadczyć miłosierdzia - zapewniają młodzi pielgrzymi.
Na który moment Światowych Dni Młodzieży w Krakowie czekają najbardziej? - Czekamy na spotkanie z papieżem i cieszymy się tą atmosferą wolności wyznawania wiary, której możemy tutaj doświadczyć - mówią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.