Są miejsca i tragedie, w obliczu których trudno jest cokolwiek powiedzieć – mówi Piotr M. A. Cywiński, dyrektor Miejsca Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Papież nie będzie przemawiał, ale sama jego obecność w tym miejscu powinna skłaniać do spojrzenia w perspektywie Auschwitz na dzisiejsze niepokoje świata.
– Na pewno świat dzisiejszy jest inny niż ten w roku 1979 i inny niż w 2006 roku, kiedy to odwiedzali to miejsce poprzednicy Franciszka. Świat kulturowo przyspiesza, jest coraz mocniej skonfliktowany wewnętrznie, zagrożony terroryzmem i osłabieniem praw człowieka. Jest światem, w którym zanika poczucie ogólnoludzkiej solidarności. Gdyby 15 lat temu ktoś powiedział, że będziemy tak histerycznie reagować na niesienie pomocy ludziom uciekającym z obszarów wojny, to absolutnie bym w to nie uwierzył. To jest świat, który bardzo potrzebuje mądrego przesłania, przypomnienia podstawowych, ogólnoludzkich prawd. Auschwitz i tragedia Zagłady w sposób niezwykle czytelny, boleśnie "wyśrubowany" na te tematy uwrażliwiają.
Dobrze więc, że przybywają tu wciąż nowe pokolenia ludzi z całego świata.
– Dziś Auschwitz odwiedza prawie 2 miliony osób rocznie. Są to w większości ludzie młodzi, którzy przyjeżdżają ze szkołami czy w ramach różnych programów edukacyjnych dotyczących tego miejsca. Ich liczba wciąż wzrasta. W bardzo wielu krajach uznano bowiem, że młodzież, która staje u progu dorosłości musi zadać sobie pewne fundamentalne pytania. Uświadomienie, do czego doprowadza uśpienie sumień staje się w tym miejscu czymś namacalnym. I do takiego Auschwitz przyjeżdża papież
A o czym mówi fakt, że aż kilkaset tysięcy uczestników ŚDM wyraziło wolę odwiedzenia Auschwitz?
– Do chwili obecnej chęć odwiedzenia terenów b. obozu zadeklarowało ponad 300 tys. uczestników ŚDM, z czego ponad połowa – z zagranicy. Ta liczba dotyczy jedynie grup zorganizowanych, nie uwzględnia więc tych, którzy przybędą tu indywidualnie. Oznacza to, że przyjazd na ŚDM traktują nie tylko jako czystą kontemplację, lecz zadanie sobie bardzo konkretnych pytań. Takie miejsce pamięci jak Auschwitz służy temu, żeby człowieka trochę 'ściągnąć do parteru', poprzez namacalne zetknięcie z rampą, z blokami dla więźniów, z pozostałościami baraków i wieżyczek, a także ruin komór gazowych. Chodzi o to, aby doświadczenie przejścia przez ten obszar wzbudziło w młodych ludziach odpowiedzialność za dzisiejszy świat.
Wizyta tak ogromnej liczby zwiedzających musi być dla Muzeum ogromnym wyzwaniem?
– Owszem, bo to oznacza wielokrotność najwyższej występującej u nas frekwencji. Musieliśmy się przygotować w specjalny sposób, uwzględniając zarówno bezpieczeństwo tych osób, jak i z powodów technicznych. 29 lipca, w dniu wizyty papieża Franciszka, Muzeum będzie całkowicie niedostępne dla odwiedzających. Natomiast w dniach 20-28 lipca oraz 1-3 sierpnia 2016 r. teren byłego obozu będą mogli zwiedzać wyłącznie uczestnicy ŚDM. W okresie tym zwiedzanie odbywać się będzie specjalnie przygotowaną trasą. Ze względów na ogromne zainteresowanie i wymogi ochrony konserwatorskiej, zwiedzanie nie obejmie wnętrz historycznych budynków. Sama trasa została jednak zaplanowana w taki sposób, aby młodzi pielgrzymi mogli poznać najważniejsze miejsca zarówno na terenie byłego obozu Auschwitz I, jak i Auschwitz II-Birkenau. Najistotniejsze zagadnienia z historii obozu przybliży specjalnie przygotowana na tę okazję wystawa plenerowa.
Bycie dyrektorem tak niezwykłej placówki jaką jest Miejsce Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau nie może polegać na zwykłym administrowaniu. Czym jest to dla Pana?
– Miałem to wielkie szczęście, że wcześniej przez sześć lat w całą problematykę Auschwitz wprowadzali mnie byli więźniowie, w tym takie postacie jak prof. Władysław Bartoszewski, prof. Israel Gutman, Józef Szajna i wiele innych osób z całego świata, z którymi miałem kontakt jako sekretarz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. To, co mnie najbardziej zastanawiało kiedy prawie dziesięć lat temu obejmowałem tę funkcję, to to, jak niezwykle złożone jest to zagadnienie. Musi się bowiem dbać o jak najbardziej techniczne rzeczy, a po drugie budować zespół na miejscu, co wcale nie jest łatwe w niewielkim mieście, oddalonym od wielkich ośrodków akademickich. Ponadto musi się dbać o niezwykle dużą przestrzeń zachowanego autentyzmu, budować rozwiązania konserwatorskie na rzadko spotykaną skalę. Być może łatwiej dbać o Machu Picchu czy piramidy egipskie, niż o 155 budynków – kruchych, budowanych na chwilę. Kwestie konserwatorskie w przypadku Miejsca pamięci są bardzo trudne: żadna szkoła nie uczy konserwacji lichych budowli sprzed 70 lat...
Kolejnym problemem jest absolutna konieczność zaangażowania się w głęboki dialog z bardzo różnymi stronami, dla których to miejsce jest nadal bardzo wymownie bolesne: to rodziny ofiar, różne grupy religijne, narodowe, wyznaniowe. Wyobrażenie o tym, czym to miejsce jest lub być powinno bywa sprzeczne – i to jest zupełnie naturalne. Wymaga to bardzo dużego zaangażowania w rozmowy i wsłuchania się w samo miejsce: w jaki sposób przemawia, jaka jest jego naturalna spuścizna. Wymaga też dbania o to, by nie zamącić go jakąkolwiek ideologią, przesłaniem politycznym czy innym. Główne zadania, które tam spotkałem to po pierwsze zbudowanie jakiegoś modelu finansowania prac konserwatorskich, bo tego się nie da oprzeć na rokrocznie odnawianym budżecie Miejsca Pamięci. Mówimy tu o zapewnieniu finansowania na całe dekady. Z tego względu sześć lat temu powstała Fundacja Auschwitz-Birkenau.
Z drugiej strony bardzo istotnym elementem jest rozwój edukacji. Przybywają tu coraz młodsze pokolenia. To są najczęściej 16-17-latkowie, a więc osoby, których dziadkowie urodzili się już po wojnie. Konieczne było rozwinięcie pracy z nauczycielami, którzy pochodzą przecież z bardzo wielu krajów, kultur, tradycji. Wymagają więc pomocy, aby odpowiednio tę klasę mogli przygotować.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.