Osobiste spotkanie ze Świętym

- Chciałbym, abyście, w symbolu tej świecy, zanieśli Chrystusa do waszych wspólnot i do całej naszej Ojczyzny... - mówił Jan Paweł II.

Trwał Dzień Wspólnoty i wieczorem, po tak zwanej Godzinie Jedności oraz Godzinie Świadectwa, każdy oazowicz otrzymał w upominku od Ojca Świętego małą, białą, szeroką świecę, także z herbem.

Umilkły śpiewy, rozmowy. Wszyscy wstali, utworzyliśmy wraz z Włochami i Słowakami coś w rodzaju wielkiego, kilkurzędowego kręgu, a Jan Paweł II zapalił Paschał wypowiadając słowa: – Światło Chrystusa.

I stojąc przy tej dużej świecy, której płomień rozświetlił ciemność, Ojciec Święty mówił dalej:

– Chciałbym, abyście, w symbolu tej świecy, zanieśli Chrystusa do waszych wspólnot i do całej naszej Ojczyzny. To światło świeci już na naszej ziemi od tysiąca, z górą, lat.

Trzeba, aby dzisiaj świeciło nowym blaskiem, który się zapala w waszych wspólnotach, waszych rekolekcjach, waszych oazach i na pewno, w szczególny sposób, w Rzymskiej Oazie, która jest bez precedensu w dziejach Ruchu Światło-Życie na naszej ziemi polskiej, ale ufam, że będzie precedensem.

Pragnę teraz wszystkim, z całego serca, pobłogosławić raz jeszcze, dziękując tym błogosławieństwem Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu za to, że jest naszą jednością, jednością naszych serc, jednością ludu Bożego, jednością Kościoła.

Teraz każdy z nas, po kolei, zbliżał się do dużej świecy, zapalał od niej swoją małą świeczkę, a następnie podchodził do Ojca Świętego i mówił cichutko, na ucho to, co chciał tylko jemu powiedzieć. Ceremonia ta trwała dość długo, przecież było nas sto dwadzieścia osób Polaków z Oazy, a jeszcze Włosi i Słowacy.

Staliśmy cicho, spokojnie czekając na swoją kolej, te osoby, które już zapaliły świece i rozmawiały z naszym umiłowanym Janem Pawłem, odchodziły w boczną alejkę z modlitwą w sercu.

Kiedy podeszłam do Ojca Świętego, trzymając w ręku zapaloną świecę, bardzo się przejęłam i wzruszyłam tą bliskością. Rzeczywiście, tak jak czytałam lub słyszałam wypowiedzi różnych osób, na przykład aktorów, którzy mieli zaszczyt wystąpić przed Janem Pawłem II, recytować – nagle zapominali, co chcieli powiedzieć, leciały łzy, świat dokoła przestawał być ważny, działo się coś dziwnego, wielkiego.

To prawda, nie da się opisać, opowiedzieć tego, co czułam będąc tak blisko Ojca Świętego, co działo się w głowie i w sercu. I jeszcze ten nastrój wieczoru, światła płomyków świec.

Ogrody papieskie były już zupełnie ciemne, słońce dawno zaszło i to sprzyjało dodatkowo indywidualnemu spotkaniu. Na te kilkanaście sekund zapomniałam o tłumie, byłam tylko mała, szczęśliwa ja, ze łzami w oczach i – Wielki mądrością, miłością, przenikliwy i dobry do granic możliwości, pełen ciepła i troski o drugiego człowieka Ojciec, który wysłuchał z uśmiechem kilkunastu, z drżeniem wypowiedzianych słów, przytulił z czułością i powiedział: – Bóg ci zapłać, dziecko, Bóg ci zapłać.

I już trzeba było przejść dalej, aby następna osoba mogła się zbliżyć. Przeżycie było tak silne, że niewiele pamiętam z zakończenia tego niezwykłego Dnia Wspólnoty. Na pewno utworzyliśmy olbrzymi krąg i razem z Ojcem Świętym modliliśmy się śpiewem na dobranoc.

Radość tego wieczoru przeplatała się z przeczuciem smutku rozstania. Oaza zbliżała się nieuchronnie do końca, pozostały już tylko trzy dni, a dla tych, którzy mieli rezerwację miejsc w samolocie na 20 sierpnia nawet dwa. Ja miałam szczęście, odlot zaplanowany na 21 sierpnia, oznaczał jeden dzień dłużej.

Kończyło się tak bardzo bliskie spotkanie z umiłowanym Janem Pawłem II, uśmiechaliśmy się przez łzy, ponieważ mieliśmy świadomość, że była to ostatnia możliwość przebywania w bezpośredniej bliskości naszego Zwiastuna z Gór. Pozostała jeszcze tylko modlitwa Anioł Pański i audiencja na dziedzińcu Pałacu w Castel Gandolfo w najbliższą niedzielę, wspaniała możliwość spotkania, ale przecież nie taka, jak w tej chwili, w Ogrodach Papieskich.

Wyciszeni, już nie tak żywiołowo, jak wcześniej, śpiewaliśmy jedną z pieśni wieczornych, wpatrując się w Ojca Świętego całą siłą oczu i serc, aby na zawsze zapamiętać ten obraz, jego twarz, uśmiech, oczy, całą postać…

„Cichy zapada zmrok, idzie już ciemna noc,
cichy zapada zmrok, idzie już ciemna noc.
Zostań, zostań wśród nas, bo już ciemno i mgła,
zostań, zostań wśród nas, tak jak byłeś za dnia.

Panie, nim w twardy sen wpadnę, tak proszę Cię,
Panie, nim w twardy sen wpadnę, tak proszę Cię,
jutro znowu, jak dziś, jasny obudź nam dzień,
noc niech zniknie i cień, niech przy Tobie trwa myśl.

W cichym mroku i mgle, Panie mój, wołam Cię!
W cichym mroku i mgle, Panie mój, wołam Cię!
Racz wysłuchać i strzec moich nocy i dni,
racz wysłuchać i strzec wiecznych powrotów mych.”

Kołysaliśmy się lekko w kręgu, zjednoczeni splecionymi rękami ze sobą: Polacy, Włosi, Słowacy, młodzież, siostry zakonne, księża, ochrona papieska i najbardziej wszystkim drogi, niezastąpiony, ukochany Ojciec Święty, Karol Wojtyła Jan Paweł II, wciąż jeszcze blisko, z nami wszystkimi, nasz Wielki Nauczyciel, Przyjaciel młodych, sam zawsze młody.

Ostatnie minuty najbardziej niezwykłego Dnia Wspólnoty w moim życiu oazowym…

Śpiewaliśmy, prosząc o łaski Pana Boga, ale chyba większość z nas, słowa pierwszej zwrotki kierowała do Ojca Świętego…

„Cichy zapada zmrok, idzie już ciemna noc…
Zostań, zostań wśród nas, bo już ciemno i mgła…
Zostań, zostań wśród nas, tak jak byłeś za dnia…”


***

Joanna Jurkiewicz, Zwiastunowi z Gór. 1 Oaza w Rzymie – moje wspomnienia, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama