Jan Paweł II nie byłby tym samym człowiekiem gdyby nie postawa jego rodziców. Kim byli Emilia i Karol Wojtyłowie? Dlaczego Kościół pragnie włączyć ich do grona świętych? Milena Kindziuk, która przez kilka lat szukała nowych faktów o tej rodzinie, dziś odsłania przed nami ich prawdziwy portret.
Miniaturowe skórzane etui, zdobione pozłacanym ornamentem, ma sto lat. Czyli tyle, ile minęło od narodzin świętego Jana Pawła II. Jest pamiątką właśnie po nim, polskim Papieżu. Pamiątką – nigdy dotąd nieudostępnianą. Biorę to etui do ręki, otwieram ostrożnie, jak relikwię, by nie uszkodzić.
W środku znajduje się papierowy, nieco przetarty obrazek z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Są też dwie czarno‑białe, trochę już wyblakłe fotografie. Na jednej widnieje Papież – jako kilkumiesięczne niemowlę – na rękach matki. Na drugiej (zapewne zrobionej kilka lat wcześniej) jest ojciec Jana Pawła II wraz z jego jeszcze wtedy małym braciszkiem – Edmundem.
Tę pamiątkę Jan Paweł II przez cały pontyfikat przechowywał w Watykanie. W ten sposób miał ich wszystkich – całą swoją najbliższą rodzinę – przed oczyma. Zawsze przy sobie, w prywatnych apartamentach, obok brewiarza. I budzika – tego samego, który 2 kwietnia 2005 roku zatrzymano na godzinie 21.37, by nigdy już go nie uruchomić.
Portret rodzinny
Wystarczyłoby, żeby to małe wiekowe etui należało do kogoś innego, a nie byłoby tak bezcenne. Być może w ogóle by się nie zachowało. Podobnie, gdyby nie pontyfikat Papieża Polaka, świat nigdy by się nie dowiedział o rodzinie Wojtyłów.
Rodzice Jana Pawła II, Emilia i Karol, stali się znani za sprawą swego syna. Dzięki temu, że wiele razy wypowiadał się o nich publicznie. Również życie dwójki ich pozostałych dzieci – Olgi i Edmunda – nie zapisałoby się na kartach historii, pozostając anonimowe, gdyby nie wspomnienia Papieża na ich temat. Jan Paweł II także nie byłby tym samym człowiekiem, tym samym kapłanem, aktorem i poetą, biskupem i filozofem, wreszcie Papieżem, gdyby nie jego najbliżsi. Jak sam bowiem mówił na wadowickim rynku w czasie pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 roku:
Miłość moich najbliższych dawała mi poczucie bezpieczeństwa i mocy, nawet wtedy, gdy przychodziło zetknąć się z doświadczeniem śmierci i trudami codziennego życia w niespokojnych czasach.
To w rodzinie Papież uczył się kochać i rozumieć świat. Zdobywał wiedzę i wiarę, uczył się patriotyzmu i miłości do ludzi. W takim duchu wychowywali go rodzice, w domu, którego okna wychodziły na kościół, a codzienne życie toczyło się w rytm tego, co trwałe i wiekuiste. Przypominał im o tym widoczny z okien mieszkania zegar słoneczny z zachowanym do dziś napisem: „Czas ucieka, wieczność czeka”.
W ślad za rodzicami
Nie ma wątpliwości, że duchowość Papieża w pewnej mierze uformowała się w rodzinie, przede wszystkim dzięki postawie i wierze rodziców. Jest o tym przekonany kardynał Stanisław Dziwisz, który przez ponad czterdzieści lat był przy Janie Pawle II i słuchał także jego wspomnień. Zapewne dlatego kardynał Dziwisz tak chętnie przystał na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego małżeństwa Emilii i Karola Wojtyłów.
– Traktuję to jako dopełnienie osobowości Ojca Świętego, a także jako obowiązek wdzięczności wobec Papieża. Nadto Emilia i Karol Wojtyłowie mogą stać się przykładem dla współczesnych rodzin. Przykładem mocnym i wyraźnym – stwierdza ksiądz kardynał.
Jan Paweł II, jako pierwszy w dziejach papież, wskazał małżeństwo jako wybór wspólnej drogi do nieba. „Można dążyć do świętości razem, jako para małżeńska. Jest to droga piękna, niezwykle owocna i ważna z punktu widzenia dobra rodziny, Kościoła i społeczeństwa” – podkreślał podczas beatyfikacji Quattrocchich.
Święta codzienność
Wieloletni przyjaciel papieża, we wstępnie do książki napisał:
„Wojtyłowie stanowili wyjątkową rodzinę, chociaż trzeba podkreślić, że była to jednocześnie rodzina bardzo zwyczajna, której troski splatały się z prozaicznymi czynnościami dnia codziennego. Emilia i Karol, jako małżonkowie, stanowili dla siebie wsparcie, ale też byli do końca oddani swym dzieciom. Dbali o ich wykształcenie i o wiarę. Wszystkie sprawy, cierpienia, trudy życia powierzali Panu Bogu. To On był ostatecznie w tej rodzinie najważniejszy. Takiej właśnie postawy nauczył się w domu rodzinnym św. Jan Paweł II. Mogłem obserwować na co dzień, przez czterdzieści lat, jak wielki wpływ wywarli na Papieża jego rodzice. Jak ukształtowali jego duchowość. Święty Jan Paweł II codziennie odmawiał modlitwę do Ducha Świętego, której nauczył go w dzieciństwie ojciec. Cieszę się, że powstała – pierwsza – książka biograficzna o rodzicach św. Jana Pawła II.”
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.
BIOGRAM AUTORKI:
dr Milena Kindziuk: adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie; medioznawca, publicystka, autorka książek, m.in. "Jerzy Popiełuszko. Biografia" (nagroda Feniks na Targach Wydawców Katolickich 2019), "Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski", "Kardynał Józef Glemp. Ostatni taki Prymas", "Zaczęło się od Wadowic". Odznaczona przez Prezydenta RP brązowym krzyżem za zasługi na rzecz rozwoju nauki; członek "Zespołu medialnego przy Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski".
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.