O grekokatolikach na Ukrainie, dialogu z cerkwią rosyjską i ekumenizmie z bp. Krzysztofem Nitkiewiczem, biskupem sandomierskim.
Ze względu na stosunki z prawosławiem czy z innych powodów?
- Aspekt ekumeniczny jest niewątpliwie istotny i nie chodzi tylko o stosunki z prawosławiem w obrębie Ukrainy. Ten temat „elektryzuje” bardzo wiele środowisk, również politycznych.
Kiedy w 1963 r. Ukraińska Cerkiew Greckokatolicka otrzymała status arcybiskupstwa większego widziano w tym akcie uznanie dla niezłomnego Kościoła męczenników. Było więc mniej emocji. Jednak godność patriarsza jest na Wschodzie czymś szczególnym. Do rangi patriarchatu aspirują obecnie także Kościoły w Indiach: syromalabarski i syromalankarski. A Kościół syromalabarski liczbowo jest coraz bardziej porównywalny z ukraińskim.
Z punktu widzenia prawa kanonicznego przepisy odnoszące się do Kościoła patriarchalnego dotyczą również arcybiskupstwa większego. Inne są tylko zasady wyboru zwierzchnika. Nowo wybrany patriarcha prosi papieża o udzielenie mu komunii (jedności) kościelnej natomiast arcybiskup większy musi otrzymać zatwierdzenie. Jednak z punktu widzenia funkcjonowania Kościoła różnic nie ma. Może dlatego Stolica Apostolska czeka z podniesieniem Cerkwi ukraińskiej na bardziej dogodny moment, zachęcając ją aby rozwijała swoje struktury.
Ale czy w obecnej sytuacji na Ukrainie nie jest ona potrzebna. Jest to przecież kwestia prestiżu Kościoła, który jest symbolem ukraińskiej tożsamości.
- Faktycznie podniosłoby to znaczenie Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie. Wynika to, jak już wspomniałem, z postrzegania roli patriarchy w Kościołach wschodnich, który jest "ojcem i głową" Kościoła. To ojcostwo i zwierzchnictwo dotyczy spraw nie tylko kościelnych. Widać to dobrze na Bliskim Wschodzie, gdzie patriarchowie od czasów ekspansji Islamu, troszczą się o religijne i świeckie prawa swoich wiernych. Sprzyja temu zresztą obowiązujący system prawny. Myślę, że grekokatolicy na Ukrainie podobnie postrzegają rolę abp. Szewczuka czy przedtem kard. Huzara. Zresztą w liturgii już nazywają swojego zwierzchnika patriarchą.
Sprawa ewentualnego przyznania patriarchatu wywołuje jednak negatywne reakcje ze strony prawosławia i to nie tylko rosyjskiego. Doświadczyłem tego na obradującym niedawno w Mińsku forum katolicko-prawosławnym. Należy więc zaufać Ojcu św., który wybierze najlepsze rozwiązanie.
Tymczasem Kościół greckokatolicki przewyższa pod względem liczbowym inne patriarchaty katolickie. O ile mamy np. około 170 tys. katolickich Koptów, 180 tys. syrokatolików, to Cerkiew ukraińska liczy około 5 milionów wiernych. Zgodnie z zachętą Ojca Świętego stale rozwija swoje struktury. Egzarchaty przekształcają się w eparchie czyli pełnoprawne diecezje. Powstała metropolia greckokatolicka w Brazylii. Siedziba arcybiskupa większego została przeniesiona do Kijowa, a jeszcze wcześniej poszerzono tzw. terytorium własne (kanoniczne) Cerkwi ukraińskiej.
Ojciec św. Franciszek to wszystko widzi. Poznał dobrze ukraińską Cerkiew greckokatolicką w Argentynie. Poczekajmy więc na jego decyzję.
Przyznanie patriarchatu w obecnym momencie byłoby jednak pięknym gestem wobec Ukrainy, która podejmuje różnorodne działania w celu umocnienia swojej suwerenności i ustabilizowania sytuacji.
- Reakcje byłby z pewnością bardzo różne, wręcz skrajne. Ktoś mógłby widzieć w tym opowiedzenie się za którąś ze stron konfliktu, za jakimś konkretnym rozwiązaniem. Wydaje mi się, że ucierpiałoby na tym również samo postrzeganie urzędu patriarszego. Wierzę jednak, że Ojciec Święty kiedyś taką decyzję podejmie. Ale będzie to zrobione z wielką rozwagą, żeby nie osłabić dialogu ekumenicznego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.