Rak w ciąży to nie wyrok

Dość powszechnie uważa się, że gdy kobieta w ciąży ma raka, musi zdecydować, czy chronić siebie, czy dziecko. A to nie tak. A przynajmniej: nie w każdy przypadku tak jest.

- W wielu przypadkach choroby nowotworowej istnieje możliwość zastosowania skutecznej terapii bez negatywnego wpływu na ciążę - mówi dr Przemysław Chimiczewski z Instytutu Onkologii w Gliwicach.

Jako przykład podaje dwie pacjentki w ciąży, które w ciągu ostatniego roku trafiły do niego z nowotworami jajników. Obie zgłosiły się do niego z zamiarem dokonania aborcji, a następnie leczenia raka. I w obu przypadkach udało się doprowadzić ciążę do 31 tygodnia, rozwiązać ją poprzez cesarskie cięcie, a jednocześnie wykonać u matki ratującą ją operację onkologiczną.

- Myślę, że obie są zadowolone, choć pierwsze rozmowy z nimi były trudne - przyznaje dr Chimiczewski.

Podkreśla, że zbyt optymistyczny byłby wniosek, że zawsze uda uratować i matkę, i dziecko. Ale z pewnością nie jest słuszne dość rozpowszechnione podejście, wedle którego wykrycie raka w ciąży oznacza konieczność aborcji.

Zaznacza przy tym, że gdy rak obejmie macicę, w której rozwija się dziecko, usuwa się ją wraz z dzieckiem i jest to postępowanie jak najbardziej zgodne z etyką lekarską (dr Chimiczewski powołuje się tu na opinię bioetyka ks. prof. Piotra Kieniewicza).

Inaczej jest, gdy nowotwór zaatakuje inny narząd. Są dobrze udokumentowane prace naukowe, dowodzące, że w takiej sytuacji rokowania dla pacjentki w ciąży nie są wcale gorsze.

Oto przykład: według pracy dr. Frederika Amanta z belgijskiego Leuven Cancer Institute, opublikowanej w renomowanym czasopiśmie „The Lancet”,  większość matek czuje się silniejsza i jeszcze bardziej zmotywowana do poddania się leczeniu nowotworu oraz jego skutków ubocznych, ponieważ zdają sobie sprawę, że walczą także o swoje dziecko. Z badania, obejmującego 70 dzieci, których matki przeszły z nimi w ciąży chemioterapię, wynika, że ich rozwój, inteligencja (IQ), słuch, czynność serca i ogólny stan zdrowia były prawidłowe. - Dzieci, które w okresie prenatalnym narażone były na działanie chemioterapii, mają się równie dobrze, jak inne dzieci - podsumował dr Amant. Jego zdaniem, niesłuszna jest strategia odwlekania rozpoczęcia chemioterapii u kobiet w ciąży. W razie potrzeby powinno się ją stosować już od 14 tygodnia.

Dr Chimiczewski zwraca uwagę, że są także badania, których wnioski idą w przeciwną stronę. Zastrzega, że sprawa jest w tym sensie skomplikowana, że trzeba brać pod uwagę wiele czynników, jak choćby rodzaj i umiejscowienie nowotworu oraz rodzaj i sposób podawania chemioterapii.

Warto jednak podkreślić: nie można tu mówić o żadnym automatyzmie. Nie jest tak, że jeśli kobieta jest w ciąży i ma raka, to pierwszym krokiem musi być aborcja.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama