O wojnie, powstającej pierwszej szkole muzycznej w kraju i świętach w Republice Środkowoafrykańskiej - mówią pracujący tam aktualnie misjonarze: br. Benedykt Pączka OFM Cap i pochodzący z RŚA, br. Valentin Moni.
Br. Benedykt Pączka Powstająca szkoła muzyczna w Ngaoundaye Jak w tych warunkach wygląda codzienna praca misyjna? Tworzycie np. szkołę muzyczną.
Br. Benedykt: Szkoła stricte z instrumentami to plany na przyszłość, jeśli okaże się możliwe to ok. 2015 r.. Na razie robimy nabór do pierwszego chóru w naszej szkole. Zgłosiło się 120 uczniów, z których możemy wyłonić 20 najbardziej utalentowanych. Pierwsze działania to zorganizowanie kadry, kilku osób które coś tam "kumają", następnie nauka muzyki, czytania nut, śpiewu, zasad harmonii. Myślę o organizowaniu dwóch cyklów muzycznych. Jeden z nich to cykl „afrykański” a drugi „europejski”. Chciałbym zapraszać muzyków z Afryki, Europy aby pomogli kształcić nam młode talenty.
Chciałoby się spytać, czy trzeba uczyć Afrykańczyków zasad muzyki, gdy oni mają ją w sobie? Napotkałem kiedyś na słowa: "muzyka tkwi w naszych piersiach, nasze nogi są wypełnione tańcem, a nasze ciała drżą rytmicznie".
Br. Benedykt: No tak, można spytać: po co ja tu wprowadzam zasady muzyki? A trzeba to robić, bo oni tego nie znają. To jak nauka czytania. Tak samo jest z muzyką. Najpierw potrzebny jest kontakt z nutami, potem dasz saksofon, czy trąbkę. Muzyczne kształcenie to pomoc w zdobyciu zawodu, wykorzystanie ich wewnętrznego zamiłowania do muzyki. Aby mogli z czasem ruszyć się z kraju, opowiedzieć o RŚA poza jego granicami. Aby byli ambasadorami swojej kultury, swojego narodu. Bo jeśli nic nie będziemy robić, pozostanie im na zawsze tylko "uwięzienie" we wiosce. Również tutaj, kiedy ktoś jest wykształcony, może dalej nauczać innych w swoim mieście.
W jakim wieku werbujecie potencjalne talenty?
Br. Benedykt: Od 8 do 15 lat. Obecnie, zakładając chór będziemy ich uczyć podstawowych zasad muzyki i kompozycji. Najpierw wykład, potem ćwiczenia, koncerty publiczne. Informacje o naszej szkole rozmieściliśmy w kilku miejscach Ngaoundaye, pierwsze 5 tablic, które zrobiliśmy własnoręcznie. Powiesiliśmy je na drzewach, gdzie przechodzą osoby aby czytać – cóż tam zostało zakomunikowane? Ludzie się zatrzymują, czytają. Tak dowiadują się o naszym centrum kulturalnym.
A jak wyglądają tu przygotowania do nadchodzących świąt?
Br. Benedykt: Jest raczej niepokój. Nie wiemy, czy ludzie przyjdą do kościoła. Boimy się, aby jakiś fanatyk nie pojawił się znowu z granatem w kościele i nie pozabijał ludzi. A przygotowania? Raczej nic specjalnego. Na wsi pędzą tradycyjną wódkę, potem śpiewają i tańczą, to czas kiedy są razem ze sobą. Dzieci owszem, przychodzą na misję z życzeniami. I czekają na prezenty. Szopek też tu ludzie nie robią, to nie ich tradycja. Misjonarze są tu dopiero od 50 lat. W samym RŚA chrześcijaństwo liczy zaledwie 100 lat.
Misyjna wigilia?
Br. Benedykt: To będzie moja pierwsza wigilia poza Polską. Nie wiem jak będzie wyglądać. Mam zamiar pojechać na wioskę aby odprawić pasterkę o godz: 19:30. Tutaj tak się odprawia. Zastanawiam się teraz jak tutaj zorganizować światło, bo ludzie na wioskach nie mają żadnej elektryczności. Na wsi nie ma wigilii w naszym rozumieniu, jakiegoś specjalnego poczęstunku. Czy przez kogoś, czymś zostanę poczęstowany? Wątpię. Nie ma takiej tradycji. Misyjna wigilia to wigilia w drodze, razem z Jezusem i Jego Matką, którzy jadą w twojej kabinie samochodu.
Zatem nie zapomnijcie zaprosić Maryi wraz z małym Jezusem do Waszej Kabiny samochodu, najpierw może do Waszego domu. Bóg się rodzi – śpiewajmy gloria!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.