Zapowiadana przez rząd Quebecu propozycja ustawowych rozwiązań w sprawie oficjalnej świeckości prowincji trafiła w miniony czwartek do lokalnego parlamentu. Rząd federalny zapowiedział skierowanie sprawy do sądu.
Jeszcze dwa miesiące temu propozycja rządu pani Pauline Marois nosiła nazwę "Karty wartości quebeckich". Jej celem jest ustawowe zagwarantowanie laickości prowincji poprzez m.in. zakazanie pracownikom sektora publicznego używania widocznych symboli religijnych. Ma to służyć zapewnieniu "neutralności religijnej", podobnej do politycznej neutralności, która obowiązuje pracowników sektora publicznego.
Po dwóch miesiącach gorącej debaty projekt ma inną nazwę: "Karta potwierdzająca wartości laickie i neutralności religijnej państwa oraz równość między kobietami a mężczyznami, a także dotycząca zasad dostosowań religijnych" (accomodement raisonnable, bo takiego terminu używa się w Qu,becu, to zasady zrównoważonych i dopuszczalnych ustępstw na rzecz mniejszości, także religijnych, jest to pojęcie prawne wywodzące się z rozwiązań prawa pracy z połowy lat 80. XX w. - PAP).
Samo przekazanie projektu do parlamentu nie obyło się bez emocji, ponieważ mniejszościowy rząd chciał się zabezpieczyć przed odrzuceniem ustawy już na etapie składania projektu. Rząd zagroził więc, że w razie problemów z opozycją połączy sprawę z głosowaniem nad wotum zaufania, co w przypadku przegranej oznaczałoby przyśpieszone wybory.
W złożonym już w parlamencie projekcie pozostał zakaz "ostentacyjnych" symboli religijnych, takich jak turbany, jarmułki, chusty na włosach, pełne zasłony na twarzy (nikab) i duża religijna biżuteria. Zakaz dotyczyłby pracowników instytucji rządowych, szpitali, szkół i przedszkoli, podczas wykonywania obowiązków. Projekt zakazuje zasłaniania twarzy, tak pracownikowi (o ile nie jest to związane z np. warunkami pracy) jak osobie obsługiwanej przez pracownika.
Projekt wprowadza też możliwość, by instytucje publiczne wymagały od osób i firm świadczących zakontraktowane usługi, by również się dostosowały do wymogów ustawy. Inna propozycja zakłada, że jeśli np. mniejszość religijna zwróci się o specyficzne dostosowania, to organizacja rządowa musi np. zapewnić, by nie naruszały one równości kobiet i mężczyzn oraz nie naruszały zasady świeckości państwa. Kolejną ciekawostką projektu jest zakaz prowadzenia kuchni przestrzegającej zasad jakiejkolwiek religii w przedszkolach subsydiowanych z budżetu.
Projekt zakłada, czego nie było we wcześniejszych propozycjach, okres przejściowy - rok w instytucjach rządowych oraz cztery lata w szkołach, szpitalach, urzędach miejskich, przy czym szpitale mogłyby podwoić okres przejściowy. To jednak dotyczy tylko obecnych pracowników, bo nowi podlegaliby nowym regulacjom.
Zdaniem rządu prowincji przyjęcie ustawy pozwoli stworzyć neutralną przestrzeń do porozumienia między wszystkimi mieszkańcami Quebecu.
Jednak rząd Marois jest rządem mniejszościowym i do czasu głosowania nie będzie wiadomo, czy ustawa ma szanse wejść w życie. Badania opinii publicznej wskazują, że ustawę popiera większość mieszkańców frankofońskiej prowincji, a 46 proc. mieszkańców Quebec uważa imigrację za zagrożenie (kilka dni temu rząd Marois zapowiedział zmniejszenie liczby przyjmowanych imigrantów). Z drugiej strony, jak mówił federalny minister ds. wielokulturowości Jason Kenney, nowe prawo będzie sprzeczne z kanadyjską konstytucją. Jak rzadko zgodny z konserwatywnym rządem jest Thomas Mulcair, lider Nowej Partii Demokratycznej, centrolewicowej oficjalnej opozycji, który wręcz twierdzi, że mniejszościowy rząd wnosi projekt wiedząc, że nigdy nie zostanie on przyjęty.
Zaś w komentarzach, poza krytyką niekonstytucyjności nowych rozwiązań, zwraca się uwagę na jeszcze jeden aspekt, często pomijany przez anglofońskich Kanadyjczyków. Quebec to francuskojęzyczna enklawa w angielskojęzycznej Ameryce Północnej, na 8 mln mieszkańców prowincji 6 mln mówi po francusku w domu. To, czego dziesiątki milionów osób mówiących po angielsku nie odbierają jako zagrożenia dla swojej kultury, może być postrzegane jako zagrożenie dla kilku milionów quebekańczyków.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.
Na portalu Vatican News w 53 językach, w tym w języku migowym.