- To bardzo niepokojące. Tego do tej pory nie było – tak John Godson komentuje atak na kościół katolicki w chrześcijańskiej części Nigerii.
Ołtarz, naczynia liturgiczne, instrumenty muzyczne, ławki, ambona, figury i obrazy religijne padły ofiarą wandali w południowonigeryjskim Enugu. W nocy z 3 na 4 listopada zdemolowali oni parafię św. Leona Wielkiego w tej miejscowości. Na szczęście nikt nie został ranny ani zamordowany. Według policji był to ewidentnie atak terrorystyczny, ukierunkowany antychrześcijańsko.
Choć od lat kościoły i zbory protestanckie padają w Nigerii ofiarą islamistów, do tej pory zdarzało się to w północnej części kraju. – Enugu to miasto typowo chrześcijańskie, muzułmanów żyje tam bardzo niewielu. To, co się wydarzyło, jest bardzo niepokojące. Tego do tej pory nie było – mówi serwisowi Gosc.pl pochodzący z Nigerii poseł Platformy Obywatelskiej, John Godson. Członek Parlamentarnego Zespołu Obrony Chrześcijan na Świecie dodaje, że kilka dni temu lider islamistycznej sekty terrorystycznej Boko Haram zapowiadał, iż jego ugrupowanie będzie atakować także chrześcijan w południowej Nigerii. – Jeśli stoją za tym rzeczywiście islamiści, jestem zaskoczony, że ich pogróżki spełniły się tak szybko – dodaje.
W liczącej ponad 170 mln mieszkańców Nigerii ok. 50 proc. populacji stanowią chrześcijanie, a ok. 44 proc. muzułmanie. Większość wyznawców islamu mieszka na północy kraju, jego południe jest głównie chrześcijańskie. Od lat dochodzi do konfliktów na tle religijnym i etnicznym, szczególnie w rejonach „granicznych”, na których obok siebie mieszkają i wyznawcy Allaha i Chrystusa. Agresja podsycana jest przez sektę Boko Haram, która dąży do ustanowienia Nigerii państwem islamskim.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.