O sytuacji Kościoła i opozycji na Kubie w dniu rozpoczęcia wizyty Benedykta XVI - mówi w rozmowie z KAI Osvaldo Paya Sardinas, jeden z najbardziej zasłużonych opozycjonistów kubańskich, twórca Chrześcijańskiego Ruchu Wyzwolenia.
- Tutejszy reżim przekształcił się tak, aby mógł utrzymać władzę, podobnie jak w Syrii i Korei Północnej. Jedna rzecz, której nie akceptuje i nie dopuszcza, to aby była jakaś przestrzeń dla opozycji. Dlatego stawia warunek, że nikt nie może dyskutować z opozycją, spotykać się z nią. Nawet kardynałowie mówią, że opozycja nie istnieje – mówi Paya. Dodaje, że opozycję chce się pozbawić głosu, bo to ona woła o wolność, o pojednanie, życie bez nienawiści. - Nie będzie opozycji, nie będzie demokracji, dlatego reżim walczy i stawia warunki Kościołowi i Europie. Papież przyjeżdża, będzie miał dwie msze publiczne, a opozycję się traktuje „z buta”. W tym czasie hierarchia Kościoła na Kubie nie mówi nic, ale cały lud kubański to wie. To jest skandal – uważa działacz.
- Dla nas to jest bardzo trudny moment, nie ze względu na represje, ale ze względu na kłamstwa, które są wkoło. Trzeba być pokornym, cierpliwym, wiemy, że wiele osób chce to wykorzystać do ataków na Kościół – mówi Paya. - Jesteśmy członkami Kościoła, ale nie możemy oszukiwać narodu kubańskiego, nic nie mówiąc o represjach. Reżim wykorzystuje te msze publiczne - dodaje. Zaznacza jednak, że opozycjoniści mają nadzieję i są przekonani, że trzeba słuchać papieża. - Zdajemy sobie sprawę, że po tej wizycie będą jeszcze większe represje na opozycję, zniesiemy to z godnością i będziemy działać dalej – zapewnia.
Zaznacza, że bardzo ważną rzeczą jest, aby nie dać się podzielić. - Rząd robi bardzo dużo, aby skłócić naród i zasiać niepokój w Kościele kubańskim, a my musimy odpowiedzieć stanowczo i z wiarą, w duchu jedności, słuchając naszego pasterza Benedykta XVI i pamiętając, że to reżim zabiera nam wolność, a nie Kościół - mówi. Podkreślił, że wolność to jest misją wszystkich Kubańczyków. "Jak mówił Jan Paweł II, musimy być bohaterami naszej własnej historii. To bohaterstwo, bycie bohaterem może dać nam wolność" - powiedział Paya.
Opozycjonista wskazał też na inne grupy opozycji na Kubie, która nie ogranicza się do Hawany. Przypomniał, że jego ruch ma powiązania z grupami na całej wyspie. Także z liderami lokalnymi, „którzy pracują bezpośrednio z narodem, nie mają żadnych gazet, blogów, ale walczą”. - Szanujemy ich poświęcenie, ale niestety jest taka tendencja, że szanuje się tylko te ruchy, które widać, słychać w sferze publicznej, a to wcale nie świadczy o jakości danego ruchu ani o walce – zauważa Paya i dodaje: "Na przykład nasz ruch nie jest zauważany w prasie w Miami, która ma dużo władzy, ale która stawia swoje warunki, a z nas nikt warunków stawiać nie może".
- Mamy duży wpływ na opinię publiczną, niestety wiele osób jest agresywnych wobec Kościoła, dlatego atakują nasz ruch, ale nam to nie przeszkadza, jesteśmy dumni z tego, znamy korzenie tych ataków, pomimo że pochodzą spoza Kuby – mówi Paya. Dodaje, że „świat Internetu, blogów i reklamy” źle rozumie walkę na Kubie, bo większość mieszkańców nie ma blogow i Internetu. - W świecie zachodnim istnieje tylko to, co jest w wielkich mediach, a w większości opozycja na Kubie to jest praca u podstaw na wsi i tego się w mediach nie mówi. Pomoc jest tylko dla tych, którzy istnieją medialnie – zaznacza.
Jego zdaniem kierowany przez niego ruch „trafia do każdej z grup społecznych, zna bardzo dobrze odwagę i duchowość tysięcy anonimowych Kubańczyków, którzy walczą o wolność i o swoje prawa”.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.