Piąty dzień pielgrzymki upłynął pod znakiem dialogu międzyreligijnego. Papież spotkał się z czołowymi rabinami Izraela i wyznawcami islamu. Dziś Ojciec Święty ruszył do Autonomii Palestyńskiej.
Benedykt XVI zapewnił, że Kościół trwa przy założeniach Soboru Watykańskiego II. To niezwykle ważna deklaracja. Poprzez te słowa papież starał się uspokoić nerwy związane z niektórymi jego decyzjami. „Rzeczpospolita” wymienia głównie przywrócenie do łask Mszy łacińskiej – z wielkopiątkową modlitwą o nawrócenie Żydów – oraz dążenie do pojednania z lefebrystami z Bractwa Piusa X. Wobec tego rodzaju postępowania, niektórym mogłoby się wydawać, że zachodzi możliwość cofnięcia się Kościoła do czasów przedsoborowych.
Dialog trudny, ale możliwy?
Ze szczególnie ciepłym przyjęciem spotkała się deklaracja Ojca Świętego, w której zapewniał, że Kościół powstrzyma się od działalności misyjnej wobec wyznawców judaizmu. Jak tłumaczył w rozmowie z „Rzeczpospolitą” profesor Ejal Regew z Uniwersytetu Bar-Ilan w Tel Awiwie, dla Żydów najważniejsze jest to, by Kościół uznał prawo do istnienia żydowskiej wspólnoty religijnej i przyznał, że aby zostać zbawieni, żydzi nie muszą nawracać się na chrześcijaństwo.
Jednak część ortodoksyjnych rabinów nie podziela najmniejszego optymizmu związanego z zapewnieniami papieża o chęci równorzędnego dialogu. Szolom Dowber Wolpe oburzał się w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że spotkania Benedykta XVI z czołowymi rabinami Izraela i modlitwa pod Ścianą Płaczu są wielkim nieporozumieniem. Podkreślił, że papież – podobnie jak wszyscy wyznawcy Jezusa – jest dla żydów bałwochwalcą. Sam fakt, że Benedykt XVI stanął pod Ścianą Płaczu z krzyżem na piersiach był – zdaniem niektórych ortodoksyjnych rabinów – obrazą ich uczuć religijnych.
Ksiądz David Neuhaus, zwierzchnik społeczności hebrajskich katolików w Izraelu, komentując krytyczne głosy na temat papieskich wystąpień stwierdził, że papież udowodnił, jak bardzo zależy mu na dialogu z judaizmem. W wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej” przyznał, że zawsze znajdą się tacy, dla których papieskie słowa i gesty będą niewystarczające. Problem, jego zdaniem, polega na tym, że tacy rabini byliby tylko wtedy usatysfakcjonowani, gdyby Ojciec Święty mówił to, co oni – zaznaczył na łamach „Rzeczpospolitej”. Sęk w tym, że papież to nie rabin, ale zwierzchnik Kościoła katolickiego, którego stanowisko prezentuje, starając się przy tym nie urazić niczyich uczuć religijnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.