Świadectwo - Agnieszka z Zabierzowa
Byłam w małej grupie ludzi, których wpuszczono do Kurii, by witać Ojca Świętego wracającego z Łagiewnik. Wiedziałam, że nie będzie żadnego spotkania, ale sama świadomość, że będę tak blisko, była dla mnie wielką radością. Poza tym każdy chyba liczył, że może jednak Jan Paweł II zatrzyma się albo przynajmniej zwolni, pobłogosławi... Nadzieja zaczęła się rozwiewać, gdy wrócili księża z Łagiewnik, mówiąc że Ojciec Święty jest bardzo zmęczony. Rzeczywiście. Przejechał szybko, z trudem wysiadł z samochodu i znikł w budynku. Wcześniej jednak spojrzał na nas, podniósł rękę do błogosławieństwa...
Ksiądz stojący obok spytał, czemuśmy nie śpiewali, nie krzyczeli. A nam żal było po prostu wydzierać Papieżowi te sekundy jego odpoczynku, zmuszać go do reakcji, do jakiegokolwiek wysiłku. Z przerażeniem pomyślałam o zapowiadanym podczas Mszy na Błoniach upale. Ojciec Święty wydał mi się biały i kruchy jak Hostia. I tak jak w Hostii, czuło się przesłoniętą Tajemnicę...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.