Żal wydzierać sekundy

publikacja 16.04.2005 14:02

Świadectwo - Agnieszka z Zabierzowa

Byłam w małej grupie ludzi, których wpuszczono do Kurii, by witać Ojca Świętego wracającego z Łagiewnik. Wiedziałam, że nie będzie żadnego spotkania, ale sama świadomość, że będę tak blisko, była dla mnie wielką radością. Poza tym każdy chyba liczył, że może jednak Jan Paweł II zatrzyma się albo przynajmniej zwolni, pobłogosławi... Nadzieja zaczęła się rozwiewać, gdy wrócili księża z Łagiewnik, mówiąc że Ojciec Święty jest bardzo zmęczony. Rzeczywiście. Przejechał szybko, z trudem wysiadł z samochodu i znikł w budynku. Wcześniej jednak spojrzał na nas, podniósł rękę do błogosławieństwa...

Ksiądz stojący obok spytał, czemuśmy nie śpiewali, nie krzyczeli. A nam żal było po prostu wydzierać Papieżowi te sekundy jego odpoczynku, zmuszać go do reakcji, do jakiegokolwiek wysiłku. Z przerażeniem pomyślałam o zapowiadanym podczas Mszy na Błoniach upale. Ojciec Święty wydał mi się biały i kruchy jak Hostia. I tak jak w Hostii, czuło się przesłoniętą Tajemnicę...