Papież Senior powrócił na cztery dni do swej ojczyzny, by spotkać się ze swym ciężko chorym bratem ks. Georgiem Ratzingerem.
Dobiegła końca wizyta Benedykta XVI w Niemczech. Papież Senior powrócił na cztery dni do swej ojczyzny, by spotkać się ze swym ciężko chorym bratem ks. Georgiem Ratzingerem. Niewątpliwym umocnieniem dla obydwu były wspólnie koncelebrowane w domu Eucharystie.
Na czas pobytu w Niemczech Benedykt XVI zatrzymał się w seminarium duchownym w Ratyzbonie. W programie ściśle prywatnej podróży znalazła się między innymi wizyta na cmentarzu, gdzie pochowani są jego rodzice i starsza siostra. Papież Senior odwiedził też swój dawny, zakupiony w 1969 r. dom w Pentling, w którym mieszkał do czasu nominacji na arcybiskupa Monachium. W późniejszych latach korzystał z niego w czasie wakacji. Tam też chciał spędzić wraz z bratem ostatnie lata swego życia. Wybór na papieża pokrzyżował te plany. Benedykt XVI przekazał swój dawny dom fundacji, która zajmuje się pielęgnowaniem jego teologicznego dziedzictwa. Papież Senior był w nim podczas swej ostatniej wizyty w Niemczech w 2006 r. Teraz powrócił do swego domu na 45 min. W ogrodzie spotkał się z dawnymi sąsiadami.
Jak oświadczył rzecznik prasowym ratyzbońskiej diecezji Papież Senior został przyjęty w swym rodzinnym mieście z wielką życzliwością. Mieszkańcy Ratyzbony uszanowali prywatny charakter tej wizyty, nie omieszkali jednak zapewnić Benedykta XVI o swym przywiązaniu, przysyłając do seminarium kwiaty i kartki z życzeniami.
Armenia, Papua-Nowa Gwinea, Wenezuela i Włochy – z tych krajów pochodzi siedmioro nowych świętych.
Ojciec Święty spotkał się z uczestnikami Jubileuszu Romów, Sinti i Wędrujących Społeczności.
Małżeństwo to jedno z najszlachetniejszych powołań człowieka.
Syn zmarł 18 lat temu, „lecz wydaje się, jakby to było wczoraj”.
"Niech z waszych rodzin, wspólnot parafialnych i diecezjalnych płynie przykład miłości..."
W komunikacji medialnej będzie teraz jak włoski, angielski czy hiszpański.
Głód bywa dziś już traktowany jako coś w rodzaju „muzyki w tle”, do której się przyzwyczailiśmy.