Wykonawca testamentu Benedykta XVI abp Georg Gänswein poszukuje pięciu niemieckich krewnych, którzy mają prawo do spadku po papieżu.
Jak podaje CNA, wieloletni osobisty sekretarz Ojca Świętego przyznał, że sądził, iż żyjących krewnych-spadkobierców jest dwóch. Jednak ze zdziwieniem dowiedział się, że jest ich w sumie pięciu. Jego obowiązkiem jest więc formalne zapytanie ich wszystkich, czy przyjmują spadek.
W oświadczeniu dla włoskiej gazety "Il Messaggero" abp Gänswein zauważył, że „inne przedmioty osobiste, od zegarków po pióra, od obrazów po sprzęty liturgiczne, znalazły się na liście skrupulatnie sporządzonej przez Benedykta XVI przed śmiercią”. Część tych przedmiotów trafiła do bliskich mu osób – współpracowników, sekretarzy, seminarzystów, studentów, kierowców, proboszczów, przyjaciół. – O nikim nie zapomniał – podkreślił arcybiskup.
Stwierdził też, że prawa do książek Benedykta XVI pozostaną w Watykanie, część z nich trafi do Watykańskiej Fundacji Josepha Ratzingera.
Abp Gänswein potwierdził, że najbardziej osobiste dokumenty papieża emeryta (listy, notatki) zostały zgodnie z jego wolą zniszczone. – Szkoda? Tak, też mu to powiedziałem, ale dał mi taką instrukcję i nie było wyjścia. Nie ma już żadnych nieopublikowanych pism – potwierdził arcybiskup.
"Autorytet powinien rodzić się z jedności z Chrystusem, prostoty życia i gotowości do służby".
Apelował też, by nie zadowalać się minimum i nie być biernymi odbiorcami.
Ochrona przed wykorzystywaniem to nie jakaś strategia duszpasterska, lecz samo serce Ewangelii.
Przestrzegł też przed możliwymi konsekwencjami tej technologii dla rozwoju dzieci i młodzieży.