• Alpejski
    09.01.2014 12:01
    Czytając tę informację, przyznam, że z niedowierzaniem, przypomniałem sobie historię z animowanego filmu Iniemamocni nakręconego w 2004 roku. Pamiętacie rozprawę, na której przed sądem staje główny bohater? Oskarżony jest przez to niedoszłego samobójcę, którego uratował.

    Broniąc się mówi - „Proszę pana ja przecież panu życie uratowałem!”

    „Nie, nie! Pan mi taką piękną śmierć zepsuł!” - odpowiada niedoszły samobójca.

    W wyniku tego procesu zostaje całkowicie zakazana działalność super-bohaterów.

    Czy w tym przypadku zabronią działania duchownym w szpitalach? Wszak oni też ratują.

    Czy na sali sądowej nie pojawi się argument - ksiądz mi takie piękne piekło zepsuł???

    Rzeczywistość wydaje się nie tylko przekraczać wyobraźnię autorów kreskówek dla dzieci.
    Może tak lepiej, dać sędziom klocki do zabawy? Albo niech oglądają kreskówki! Przynajmniej wtedy, nie będzie z tego żadnych szkód…

    Pozdrowienia i miłego dnia
    Alpejski
  • ŁukaszJ
    09.01.2014 12:31
    Skoro pokrzywdzony jest niewierzący, to powinien oskarżyć duchownego [tzw. wg siebie zwyczajnego faceta zatrudnionego przez jakąś organizację "czarnoubranych"] nie o "sakrament" [bo to go nie dotyczy i co to w ogóle jest? Znak widzialny o niewidzialnym działaniu? Brednie jakieś...] tylko o posmarowanie ciała bez wiedzy i zgody jakimś mazidłem które nie-wiadomo-czy ma atest i spełnia unijne normy czystości. I wtedy na sali sądowej powinna wybuchnąć salwa śmiechu. Jeśli tak nie jest, to jest to dowód na to, że powód się myli. Że Bóg istnieje. I że sakrament to jest jednak poważna sprawa.
  • ciekawy
    09.01.2014 12:40
    Czy w Polsce istnieje jakiekolwiek prawo nakazujące personelowi szpitala (w tym kapelanowi, który jest przez szpital zatrudniony) sprawdzanie jakiego wyznania jest pacjent? Wydaje mi się, że nie... Zatem pisanie przez PAP: "Ani personel szpitala, ani duchowny nie sprawdzili jednak wcześniej, czy pacjent jest chrześcijaninem" jest zarzutem o przekroczenie prawa, które nie istnieje. Czy się mylę?
    • oliana
      09.01.2014 15:23
      Co więcej, w Polsce isnieje prawo zabraniające zbierania jakichkolwiek deklaracji religijnych, chyba, ze ktoś wyrazi zgodę. Mógł więc ten pan podpisać oświadczenie, że nie życzy sobie poślugi kapłana. Natomiast szpital nie ma prawa zmuszać kogokolwiek do podpisywania jakichkolwiek oświadczeń.
  • wierzący
    09.01.2014 13:16
    Przecież ten Pan to osoba wierząca, ale gorliwie nienawidząca, może kiedyś skrzywdzona. Jeśli osoba niewierząca otrzymałaby sakrament namaszczenia uśmiechnęła by się, a ten Pan aż do SN dotrwał. Gratuluję determinacji. Nam wierzącym tak bardzo jej brakuje.
  • do alpejski
    09.01.2014 13:49
    dokładnie, niech nic nie robią, a potem narzekajmy, że nic nie robią :)
    typowa polska mentalność...
    • Alpejski
      09.01.2014 15:43
      Parę lat temu w ogromnym centralnym szpitalu wojskowym umierała nasza ukochana babcia Mia. Osoba o gołębim sercu, pogodna i głębokiej wiary. Miała 90 lat i wiedziała, że jej stan jest beznadziejny, modląc się nie prosiła o cud, prosiła o dobrą śmierć. Uśmiechała się ciesząc się na spotkanie z ukochanym „Ponem Bóckiem”. Przyjęła ostatnie namaszczenie, podpisała rezygnację z podłączenia do całej maszynerii podtrzymującej funkcje życiowe i pożegnała się z rodziną. Stan był terminowy, szybko straciła przytomność.

      Wiedzieliśmy, bo zawsze o tym mówiła, że ma jedno marzenie, aby ktoś bliski trzymał ją za rękę, jak będzie umierać. Żeby nie była sama. Ustaliliśmy dyżury przy jej łóżku, każdy po parę godzin i zmiana. Na mnie i moją żonę przypadła noc. Była bardzo duszna i gorąca. Co kilka minut do pokoju zaglądała pielęgniarka, sprawdzała kroplówkę i diurezę. Obserwowała stan umierającej.

      Było już tuż przed północą, gdy do pokoju wszedł kapelan wojskowy. Byliśmy zaskoczeni, bo wszak wszystkie „formalności” już odprawił wiele godzin wcześniej. Siadł obok łóżka, otarł pot z czoła i westchnął „co za dzień, tyle powołań” i palcem wskazał w górę. Zapytaliśmy ile? 16 odparł. Potem zaproponował wspólną modlitwę, został z nami z dobre pół godziny. Pomyśleliśmy skąd On ma tyle siły, prawdziwy z niego wojak.

      W tym ogromnym szpitalu, w bardzo świeckim europejskim państwie, było czymś naturalnym, że w odpowiednim momencie personel (w tym przypadku pielęgniarka) wzywał kapelana. Co zatem dzieje się w Polsce? Co z Polską? Ile jeszcze zgorszeń potrzeba, by ludzie się nie tylko opamiętali, ale zwyczajnie zrozumieli, że umieranie to element też naszej kultury i obecność kapłana w szpitalu to norma, a nie występek.

      Pozdrowienia
      Alpejski
  • TakieTam
    09.01.2014 13:59
    Na pierwszy rzut oka takie zażalenie wygląda na wewnętrznie sprzeczne - oto człowiek uskarża się na szkodliwe działanie w sferze, w którą nie wierzy, wiec nie może uznać jej szkodliwości dla siebie. No chyba, że święte oleje wywołały by jakaś alergiczną reakcje skórną.

    Ten przypadek odsłania jednak naturę ateizmu, który nie jest neutralny, ale jest tak na prawdę antyteizmem.

    Moim zdaniem, szansa na jakaś rekompensatę pojawiła by się, gdyby ten nieszczęśnik jednak umarł, ale wcześniej zdeklarował się jako gorliwy satanista, i został pozbawiony szansy spotkania się ze swoim panem przez jakiegoś wstrętnego klechę. Może to jednak przecież nadrobić, unikając sakramentów przy drugim podejściu. Powstało wprawdzie pewne ryzyko dla niego, ale szkoda nie zaistniała.

    A tak na serio, czy warto błaznować dla tych paru złotych rekompensaty ryzykując życie wieczne?
  • kochana
    09.01.2014 14:52
    Ja osobiście jestem osobą dla której posługa sakramentalna że strony kapłana jest b.ważna.
    Staram się być zawsze w stanie łaski uświęcającej jednak w życiu różnie bywa jesteśmy słabymi ludźmi.Byłam w nie jednym
    szpitalu i spotykałam kapelanów właściwie sprawującym swoją posługę.Po za jednym wyjątkiem i właśnie tu jest to ale kapłan
    był powiedzmy zbyt "ostrożny"przy udzielaniu posługi,być może też spotkał się z żalem za udzieloną posługę.Jednak tu chodzi o życie wieczne,gdyby ktoś nie otrzymał sakramentów
    a był osobą wierzocą to co wtedy?
    Trudna jest ta praca,ksiądz chciał dobrze
    i przecież nie skrzywdził tej osoby,a skoro Bóg dla niego nie istnieje to i sakrament nie ma żadnego znaczenia.
    • _jasiek
      10.01.2014 11:16
      _jasiek
      Nasunęła mi Pani ewentualny motyw postępowania tego osobnika. Może tu chodzić, żeby księża przez zwiększoną ostrożność nie udzielali sakramentów naprawdę potrzebującym.
  • dex
    09.01.2014 15:08
    ten biedny człowiek pewnie nie wie, że dzięki namaszczeniu wyzdrowiał
  • saherb
    09.01.2014 15:24
    Jeśli osobie opętanej dodamy do herbaty, czy zupy wody świeconej (tak się sprawdza prawdziwość opętania, a nie np. choroby psychicznej), to zareaguje w podobny sposób co ten opisywany człowiek. Tak więc raczej mamy tu do czynienia z osobą opętaną, której potrzebna są egzorcyzmy.
  • MacBlacker
    11.01.2014 07:07
    Amputowali facetowi mózg - to co się dziwicie ze postępuje jak idiota?
  • ksiadz z Francji
    11.01.2014 10:41
    Jesli gosc byl ochrzczony (a byl) i nie wystapil oficjalnie z Kosciola (a nie wystapil) i nie zglosil formalnej opozycji w szpitalu co do sakramentwo (a nie zglosil) , to nie ma zadnych podstaw prawnych do zadnai odszkodowania.
  • ON
    12.01.2014 22:01
    Lepiej by było żeby księża się nie wpychali tam gdzie ich nie chcą. Jeśli chodzi o odszkodowanie to raczej nie powinno być przyznane. W końcu szkody żadnej nie poniósł . Powinny wystarczyć przeprosiny. Ciekawe jakby się czuł katolik gdyby był np na wycieczce w Indiach i w takiej samej sytuacji jakiś hinduski duchowny by nad nim odprawiał hinduskie rytuały nie pytając go o zdanie.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg