Kryzys niemieckiego Kościoła nie wynika bynajmniej z obyczajowych skandali. To był tylko detonator – uważa ks. Marcello Neri, włoski teolog, który na co dzień pracuje w niemieckim środowisku teologicznym i z tej pozycji przygląda się sytuacji Kościoła, który już jutro odwiedzi Benedykt XVI.
W jego przekonaniu główną przyczyną słabości niemieckiego katolicyzmu jest jego niewyrazistość oraz wewnętrzne podziały. Biskupi do tego stopnia ważą słowa, że w rezultacie nie mówią już niczego istotnego i nie potrafią jasno przedstawić chrześcijańskiej pozycji we współczesnym świecie – zaznacza ks. Neri.
Kościół jest wylękniony i osłabiony wewnętrznymi sporami – podkreśla włoski teolog. Z jednej strony mamy tradycjonalistów, którzy pilnują biskupów i w istocie odbierają im swobodę działania. Z drugiej strony są progresiści przeczuleni na wszelką krytykę Soboru, który dla nich stał się nietykalnym fetyszem. W takiej atmosferze podziałów narodził się tegoroczny manifest pokaźnej części niemieckich teologów w sprawie odnowy Kościoła. Nieszczęście polega na tym, że żaden z biskupów nie potrafił nawiązać dialogu z sygnatariuszami manifestu. Są bowiem wśród nich nie tylko uczniowie Hansa Künga, ale również teolodzy, którzy na pewno mieszczą się w granicach tradycji katolickiej. Ich udział w tej inicjatywie to przejaw zranionej miłości. Nieumiejętność dotarcia do tych ludzi świadczy o tym, że w Kościele niemieckim działa mechanizm autodestrukcji – uważa ks. prof. Marcello Neri.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.