Niemieccy katolicy zrobili kolejny krok w kierunku ukonstytuowania tzw. Rady Synodalnej, mimo że Stolica Apostolska wielokrotnie przestrzegała, że nie są upoważnieni do ustanowienia takiej instytucji.
Statuty Komisji Synodalnej, która ma następnie przygotować Radę Synodalną przegłosowali członkowie Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich. Aby mogły wejść w życie potrzebna jest jeszcze akceptacja episkopatu Niemiec. Tymczasem jego przewodniczący ostro skrytykował abp Stanisława Gądeckiego.
Statuty i regulamin prac utworzonej na początku listopada w Essen Komisji Synodalnej przegłosowano prawie jednogłośnie podczas trwającej w weekend w Berlinie sesji plenarnej Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich. To dachowe stowarzyszenie zrzesza dużą część organizacji świeckich i razem z episkopatem odpowiada za obrady „Drogi Synodalnej”. Przedłużeniem tego procesu ma być teraz utworzenie Rady Synodalnej.
Przegłosowane statuty mogą jednak wejść w życie dopiero po ich ratyfikacji przez Konferencję Episkopatu Niemiec. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się na wiosennej sesji plenarnej w lutym przyszłego roku.
Arcybiskup Berlina Heiner Koch powiedział, że „biskupi ordynariusze wspierają powstanie Komisji Synodalnej” przyznając jednocześnie, że wśród biskupów pomocniczych zdania są podzielone. Już wcześniej było wiadomo, że czterech ordynariuszy nie poprze prac komisji.
W ubiegłym tygodniu papież Franciszek po raz kolejny wyraził zaniepokojenie planami reform Kościoła katolickiego w Niemczech pisząc, że utworzenie Rady Synodalnej w jej zaplanowanej formie „nie da się pogodzić z sakramentalną strukturą Kościoła katolickiego”.
Tymczasem, jak podała Rzeczpospolita, przewodniczący niemieckiego episkopatu bp Georg Bätzing ostro skrytykował przewodniczącego polskiego episkopatu. W liście do abp. Stanisława Gądeckiego zarzucił mu „niesynodalne i niebraterskie zachowanie”. Bp Bätzing twierdzi, że podczas Synodu w Rzymie było wystarczająco dużo okazji do bezpośredniej rozmowy, ale przewodniczący polskiego episkopatu „zamiast dialogu wybrał list do papieża Franciszka, w którym z wielką gwałtownością oraz nieprecyzyjnymi i fałszującymi stwierdzeniami skarży się na Drogę Synodalną Kościoła katolickiego w Niemczech”.
Pod koniec listu bp Bätzing wzywa abp. Gądeckiego do osobistej rozmowy.
*
Napisałyśmy do Papieża, bo mamy wrażenie, że Rzym jest ignorowany
Zastanowiło mnie, że Papież, pisząc do nas, osobno wskazał na adorację, jakby chciał przez to skierować naszą uwagę na Tego, który kieruje Kościołem i musi zostać postawiony w centrum – mówi prof. Katharina Westerhorstmann, jedna z czterech kobiet, jakie zrezygnowały z udziału w niemieckiej drodze synodalnej, widząc w niej zagrożenie rozłamu Kościoła w Niemczech, a na początku listopada podzieliły się swymi obawami z Ojcem Świętym. Franciszek błyskawicznie odpowiedział na ich list.
Papież, jak już informowaliśmy, zapewnił, że podziela wyrażone przez te cztery kobiety obawy. Prof. Westerhorstmann wyznaje Radiu Watykańskiemu, że zdecydowały się one na taki krok, ponieważ odnoszą wrażenie, iż Kościół w Niemczech ignoruje kolejne interwencje Stolicy Apostolskiej. Czułyśmy, że jest to nasz obowiązek jako świeckich i jako kobiet w Kościele – mówi niemiecka teolog. Jak zarazem przyznaje, były zdziwione, iż Papież odpowiedział tak szybko, już po dwóch dniach, a zrobił to z wielką jasnością i osobistym zaangażowaniem. Widać, że jest to dla niego ważna sprawa.
Zapewnia, iż autorki listu nie stanowią żadnego ugrupowania i nie mają żadnych wspólnych planów na przyszłość. Ani niemiecki episkopat ani Komitet Centralny Katolików Niemieckich nie zareagowały na ich głos, nie zostały ponownie zaproszone do dialogu. „Jedyne, co mogę powiedzieć, że nadal będę robić wszystko, co w mojej mocy, aby Kościół mógł wypełniać swoją misję, byśmy jako katolicy mogli robić to, do czego zostaliśmy powołani, indywidualnie i jako wspólnota” – podkreśla prof. Westerhorstmann.
Informuje ponadto, że przed opublikowaniem papieskiego listu, jego adresatki upewniły się, czy Papież rzeczywiście sobie tego życzy. Nie rozumie też stawianych im zarzutów, iż swoją inicjatywą przyczyniają się do podziałów w Kościele. W swym liście wyraziły raczej troskę z powodu istniejących już konfliktów i rozbieżności opinii co do przyszłości Kościoła w Niemczech. Miałyśmy nadzieję, że będzie to impuls, który przyczyni się do zachowania jedności – mówi prof. Westerhorstmann.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.