To bardzo trudna i bolesna podróż apostolska. To niemal jak chodzenie po wodzie – uważa kanadyjska zakonnica, s. Francine Bouffard ze Zgromadzenia św. Joanny d’Arc. Podkreśla jednak, że papież stanął na wysokości zadania. Udało się mu przekazać uczciwe przeprosiny, a zarazem zaszczepić nadzieję na przyszłość. Franciszek pokazał Kanadyjczykom, że pojednanie jest zadaniem dla wszystkich, każdy z osobna musi wyciągnąć rękę do drugiego, by iść razem i tak osiągnąć przebaczenie i uzdrowienie.
S. Francine Bouffard uczestniczyła w nieszporach dla duchowieństwa i osób konsekrowanych. Przyznaje, że w swej homilii papież dał ludziom Kościoła prawdziwego kopniaka.
- To co powiedział, bardzo głęboko mnie dotknęło. Postawiłam sobie pytanie: jak mam żyć mą wiarą w tym zsekularyzowanym świecie? Papież zarzuca nam, że jesteśmy mało wiarygodni. I to najbardziej do mnie przemówiło. Jak być wiarygodnym, prawdziwym świadkiem, który żyje swą wiarą, wie, że jest kochany przez Boga i chce przekazywać tę Bożą miłość? To był silny kopniak. Wiem, że mam być tym, kim jestem w głębi serca, stać się obrazem Chrystusa w mojej postawie, w tym, co robię – przyznaje w rozmowie z Radiem Watykańskim s. Bouffard.
Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej opublikowało komunikat po tym spotkaniu.
„Nie bójmy się prosić, zwłaszcza gdy wydaje nam się, że na to nie zasługujemy".
Została podarowana w 1963 r. Pawłowi VI przez ówczesnego ambasadora Brazylii.
„Abyśmy zrozumieli wzajemną zależność wszystkich istot stworzonych".
Wraz z nim świętymi zostanie uznanych sześcioro innych błogosławionych.